Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkola bez maluchów?

Anna Jarmuż
Od przyszłego roku rodzic sześciolatka będzie miał wybór. Sam podejmie decyzję, czy posłać dziecko do szkoły, czy pozostawić je w przedszkolu. Wielu już teraz skłania się do tej drugiej opcji
Od przyszłego roku rodzic sześciolatka będzie miał wybór. Sam podejmie decyzję, czy posłać dziecko do szkoły, czy pozostawić je w przedszkolu. Wielu już teraz skłania się do tej drugiej opcji Michał Pawlik
Minister edukacji zapowiedziała, że w grudniu pokaże projekt ustawy w sprawie sześciolatków. Reforma może sprawić, że w przedszkolach zabraknie miejsc dla najmłodszych dzieci.

To już pewne. Sześciolatki wracają do przedszkoli. Zmiany, które najpewniej wejdą w życie już we wrześniu 2016 roku, minister edukacji narodowej zadeklarowała podczas spotkania z członkami Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.

- Dajemy wolność rodzicom. W grudniu przedstawimy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, wprowadzający obowiązek szkolny dla dzieci siedmioletnich - zapowiedziała Anna Zalewska. - Siedem lat to jest ten moment, w którym dzieci idą do szkoły - podkreśliła.

Jak zapowiedziała minister, zmiany mają wejść w życie jeszcze w tym roku. Oznacza to, że do szkoły nie będzie musiał pójść już obecny rocznik pięciolatków. W Wielkopolsce jest to ponad 38 tysięcy dzieci.

Rodzice, którzy zaangażowali się w akcję „Ratujmy Maluchy”, zainicjowaną przez Tomasza i Karolinę Elbanowskich, nie kryją radości. - Czekaliśmy ponad 7 lat, żeby dziś móc przekazać Wam dobre wieści: właśnie powstaje projekt dający rodzicom wolny wybór w sprawie edukacji! - poinformowali zaraz po spotkaniu na swoim profilu na Facebooku.

Brak miejsca dla maluchów
Obaw nie kryją za to dyrektorzy wielu wielkopolskich przedszkoli. Jak mówią, jeśli w zerówce zostaną wszystkie sześciolatki, w przyszłym roku nie przeprowadzą rekrutacji. Dla nowych dzieci - głównie trzylatków, których rocznik liczy ponad 36,5 tysiąca - nie będzie już miejsca.

- W tym roku udało nam się przyjąć 23 dzieci trzyletnich. Tyle samo liczy grupa obecnych pięciolatków. Nie wiemy, co będzie w przyszłym roku. Prawda jest taka, że będziemy mogli przyjąć tyle nowych dzieci, ile opuści przedszkole - zauważa Beata Rucińska, dyrektorka Przedszkola nr 16 „Pszczółki” na poznańskich Naramowicach.

Dyrektorzy przedszkoli: Jeśli w zerówce zostaną wszystkie dzieci, nie zrobimy rekrutacji

Podobnie jest w innych dzielnicach. Dyrekcja Przedszkola nr 131 na Winogradach w tym roku nie miała problemu, by przyjąć wszystkie chętne dzieci - także te najmłodsze. Tak samo było w sąsiednich przedszkolach.

- W tym roku rekrutacja przebiegła dość sprawnie. Po raz pierwszy od lat przyjęliśmy wszystkie dzieci, które starały się o miejsce - przyznaje Krystyna Szyc, dyrektorka Przedszkola nr 116 „Kolorowe Nutki” w Poznaniu. - To, jak przebiegnie tegoroczna rekrutacja, będzie zależeć od rodziców (zgodnie z zapowiedziami minister edukacji, to rodzic zdecyduje, co dalej z dzieckiem - przyp. red.).

Wielu już teraz skłania się do pozostawienia malucha w przedszkolu.

- Z całej grupy pięciolatków, tylko dwoje rodziców zastanawia się nad posłaniem sześciolatka do szkoły. Pozostali wolą, by zostało w przedszkolu - mówi Maria Pędzińska, dyrektorka Przedszkola nr 24 na poznańskim Piątkowie. - Rodzic ma do tego prawo. To on zna swoje dziecko najlepiej - dodaje.

Dyrektorzy przyznają jednak, że chcą jak najszybciej wiedzieć, co ich czeka. Wtedy będą mogli się odpowiednio przygotować oraz przeprowadzić spotkania informacyjne z rodzicami.

- W marcu odbędzie się rekrutacja. Do końca lutego rodzice dzieci, które już uczęszczają do przedszkola, deklarują zwykle chęć kontynuacji nauki. Jeśli nie będzie wiadomo, co dalej z dzieckiem, zrobi się zamieszanie i w szkole, i w przedszkolu - zauważa Grażyna Jankowska, dyrektorka Przedszkola nr 131.

Zwłaszcza że w tej drugiej mogą pojawić się puste roczniki

- Może być tak, że klasa będzie liczyć siedmioro dzieci. Co wtedy? - pyta Marek Korbanek, dyrektor Zespołu Szkół nr 7 w Poznaniu.

Problem dla samorządów
To, że zmiany niosą za sobą szereg problemów organizacyjnych, przyznają też władze wielkopolskich miast. Realizacja reformy spadnie bowiem na samorządy.

- Problem nie dotyczy tylko stolicy Wielkopolski, ale wszystkich gmin - mówi Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania, który zlecił już analizę skutków planowanej reformy. Jak tłumaczy, to nie tylko problem braku miejsc w przedszkolach, ale też konieczność ograniczenia zatrudnienia.

- Część pedagogów nauczania wczesnoszkolnego znajdzie prace w oddziałach przedszkolnych w szkołach, ale nie wszyscy. Odprawy dla nich, podobnie jak inne koszty, spadną na samorządy - mówi Mariusz Wiśniewski. - W oświacie jest wiele rzeczy, które można poprawić, ulepszyć. Na to powinny zostać przeznaczone pieniądze, które zostaną wydane na reformę - zarówno tę dotyczącą sześciolatków, jak i likwidacji gimnazjów. Decyzje polityczne, podejmowane „ad hoc”, niczemu dobremu nie służą.

Poza tym, jak zauważa wiceprezydent, w wielu europejskich krajach dzieci zaczynają naukę jako sześciolatki. Świat idzie do przodu.

- Dziś dzieci od urodzenia mają kontakt z nowoczesną technologią. Rozwijają się dużo szybciej niż ich rówieśnicy wiele lat temu. Powrót do tego, co było, to cofanie się do czasów PRL-u - stwierdza Mariusz Wiśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski