Przedszkola i żłobki w Poznaniu już otwarte, ale pierwszego dnia niewielu rodziców przyprowadziło tu swoje maluchy

W poniedziałek, 25 maja, w poznańskich przedszkolach pojawiło się jedynie 13 proc. dzieci. Do wszystkich placówek przyszło łącznie tylko 1761 maluchów. Na podstawie zebranych wcześniej od rodziców ankiet szacowano, że może ich być aż 2817, czyli 21 proc. w skali całego miasta.

Czytaj także: Otwarcie przedszkoli w Poznaniu: Problemu z miejscami nie będzie, bo niewielu rodziców jest zainteresowanych powrotem dzieci do placówek

Znacznie mniej maluchów wróciło do oddziałów przedszkolnych znajdujących się w szkołach podstawowych. To tylko 4 proc. wszystkich, które uczęszczają tam na co dzień. Łącznie to 42 dzieci. Z deklaracji rodziców i opiekunów wynikało natomiast, że może być ich ponad dwa razy tyle - aż 98.

Ponadto w ośmiu szkołach podstawowych żadne dziecko z zadeklarowanej liczby nie pojawiło się w placówce.

Zobacz też: Otwarcie przedszkoli w Poznaniu. Do placówek wróciło niewiele dzieci. Zobacz, jak wyglądał pierwszy dzień w poznańskich przedszkolach

Wydział Oświaty w Poznaniu informuje, że prawie połowa dzieci wracających do przedszkoli to mali poznaniacy, których rodzice mają pierwszeństwo w zapisaniu do placówki z uwagi na charakter pracy opisany w wytycznych sanepidu. Chodzi o dzieci pracowników służby zdrowia, służb mundurowych czy pracowników realizujących zadania związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.

Ile dzieci wróciło w poniedziałek do żłobka w Poznaniu?

Podobnie sytuacja wyglądała w żłobkach. Do miejskich placówek rodzice przyprowadzili w poniedziałek 170 maluchów, czyli niecałe 13 proc. wszystkich dzieci, które są do nich zapisane. Z deklaracji rodziców wynikało, że zajętych będzie niemal 20 proc. miejsc, więc miejskie żłobki były przygotowane na większą liczbę chętnych. Zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego mogły przyjąć 244 dzieci.

Czytaj również: Otwarcie przedszkoli i żłobków w Poznaniu: Miejsc dla dzieci w miejskich placówkach wystarczy, ale nauczycieli może być zbyt mało

Sytuacja była jednak zróżnicowana. W jednym ze żłobków pojawiło się w poniedziałek dokładnie tyle dzieci, ile placówka była w stanie przyjąć. Z kolei do żłobka "Jacek i Agatka" nie przyszło w poniedziałek żadne dziecko.

Zobacz też: