Tymczasem kolejne propozycje MEN wydają się iście absurdalne. Co gorsza, zdążyły już przybrać postać projektowanych norm powszechnie obowiązującego prawa, mających wejść w życie wraz początkiem roku 2014. Zakładają one m.in. preferencję przy przyjmowaniu do przedszkoli dla dzieci z rodzin o bardzo niskich dochodach, a więc głównie takich, w których co najmniej jedno z rodziców pozostaje bez pracy.
Nowe rozwiązania mogą budzić istotne zastrzeżenia na gruncie konstytucyjnej zasady równości oraz prawa dostępu do usług oświatowych. Budzą one również głęboki sprzeciw z punktu widzenia społecznego. Warto przypomnieć pani minister, że opieka przedszkolna w placówkach publicznych jest usługą oświatową, finansowaną z podatków obywateli. Jakaż zatem pokrętna logika legła u podstaw prawnego upośledzenia w dostępie do tejże opieki dzieci tych osób, które poprzez własną pracę zawodową, a w konsekwencji płacenie podatków właśnie, utrzymują cały system oświaty w Polsce? Zafundowano nam paradoksalną sytuację, w której opieka przedszkolna stanie się de facto świadczeniem socjalnym. Nieco sarkastycznie można zatem zapytać, czy kolejnym posunięciem nie powinno być przeniesienie procesu rekrutacyjnego z samych przedszkoli do miejskich ośrodków pomocy rodzinie. Skoro już brnąć w absurd, to chociaż konsekwentnie.
Proponowane przez MEN rozwiązanie ma charakter antyrodzinny, demobilizujący i skłaniający do nadużyć. Nie trzeba wyjątkowej przenikliwości aby zauważyć, że opieka przedszkolna jest najbardziej potrzebna w przypadku gdy oboje rodzice pracują zawodowo. Odsetek osób, które stać na pełnopłatną opiekę nad dzieckiem, nawet wśród ludzi aktywnych zawodowo, jest nadal w Polsce niewielki. Tym samym dla wielu osób, miejsce dla dziecka w przedszkolu jest jedyną szansą na kontynuację zatrudnienia przez oboje rodziców.
Nowe, dyskryminujące przepisy skłonią zapewne wielu do dramatycznej kalkulacji, szczególnie w przypadku posiadania więcej niż jednego dziecka. Rozumiem, że obraz „zielonej wyspy” przesłania pani minister rzeczywistość, jednak najwyższy czas zejść już na ziemię. Dla wielu osób pracujących, nowe rozwiązania prawne będą również niezwykle silną, negatywną przesłanką przy rozważaniu decyzji o posiadaniu kolejnego dziecka. Gdzie zatem miejsce na zapowiadaną prorodzinną politykę rządu?
Nowe rozwiązania prawne stworzą pole do nadużyć w trakcie procesu rekrutacji, które będzie tym trudniej ujawnić, że znaczna część informacji podawanych przez rodziców jest nieweryfikowalna, w związku z przepisami o ochronie danych osobowych.
Brak pracy dotyka w Polsce wiele osób. Poza przypadkami bezrobocia z wyboru, jest to zwykle życiowa tragedia. Nie da się jednak ukryć, że osoby bez pracy mają siłą rzeczy możliwość sprawowania osobistej opieki nad dziećmi. W przypadku deficytu miejsc w przedszkolach jest to argument nie do zlekceważenia.
Trudno oprzeć się smutnemu wrażeniu, iż po raz kolejny rządowe propozycje cechuje faktyczne dążenie do ukarania ludzi za ich aktywność i zawodową zaradność. Co gorsza wszystko odbywa się pod pozorem całkowicie fałszywie rozumianego wyrównywania szans. Proponowane przez MEN rozwiązania idą w kierunku odwrotnym do społecznych potrzeb i oczekiwań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?