Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Pawlicki: Najpierw zabieg, potem wakacje

TS
Przemysław Pawlicki
Przemysław Pawlicki Grzegorz Dembiński
Z żużlowcem Przemysławem Pawlickim, kapitanem leszczyńskiej Fogo Unii, rozmawia Tomasz Sikorski

Jak zdrowie? Kontuzjowana jeszcze w ubiegłym roku noga nadal Ci dokucza?
Ten uraz dawał o sobie znać praktycznie przez cały sezon, przez co trudno było mi ustabilizować formę na wysokim poziomie. Ostatnio jest już jednak znacznie lepiej. Dzień przed Memoriałem Smoczyka miałem okazję trochę pobiegać i czułem, że ten ból nie jest już aż tak silny.

Kolejny zabieg nie będzie więc potrzebny?
Operacji nie uniknę. I to pewnie nie jednej, bo w ostatnim czasie trochę nagromadziłem w sobie metalu. Teraz to wszystko trzeba będzie powyciągać.

Skąd konkretnie?
Z ręki, nogi i obojczyka. Ze stołu operacyjnego więc nie ucieknę. Może być jednak tak, że uda się to wszystko załatwić za jednym razem. Ale to mało prawdopodobne. Dlatego nastawiam się na minimum dwa zabiegi. Wszystkiego dowiem się jednak po konsultacjach z lekarzem. Pocieszam się tym, że nie są to już tak poważne zabiegi i komplikacji raczej się nie spodziewam.

W tym roku pełniłeś funkcję kapitana Fogo Unii. Jak, jako najważniejszy zawodnik w zespole, oceniasz kończący się sezon?

Dla mnie nie był on udany. Dla drużyny też nieszczególnie. Trochę znowu nie dopisało nam szczęście, bo w pewnym momencie przez kontuzje wykruszył nam się zespół. I właśnie przez to nie dostaliśmy się do fazy play-off. A było to w naszym zasięgu. Mieliśmy wprawdzie małe problemy z wygrywaniem na własnym torze, ale cały czas znajdowaliśmy się w górnej strefie tabeli. W połowie sezonu rozwalił się jednak Tofeek (Tobiasz Musielak - przyp. ts), a w tym samym czasie nie mógł też jechać Fredka (Fredrik Lindgren - przyp. ts). No i zrobiły się problemy. Tym bardziej, że na koniec rundy zasadniczej jeszcze ja złapałem kontuzję i nie pojechałem w dwóch ostatnich meczach.

Z tego powodu nie wystartowałeś też w Grand Prix Challenge. W tym momencie nie unikniemy pytania o Twój występ w lidze niemieckiej. Po co, przed tak ważnymi zawodami, pojechałeś na mało istotny mecz do Berlina, gdzie złamałeś obojczyk?

Wiem, że niektórzy nie mogą tego zrozumieć, ale ja już jakiś czas temu tłumaczyłem, że każdy zawodnik od czasu do czasu musi przetestować nowy sprzęt. A najlepiej to zrobić podczas zawodów. Na treningu, jest to o wiele trudniejsze, bo jeździ się samemu i coś co wydaje się dobre, wcale takie być nie musi. Dlatego pojechałem do Niemiec. A tak nawiasem mówiąc, silnik, który wtedy testowałem odziedziczył po mnie Piotrek i to właśnie na nim z powodzeniem ścigał się choćby w mistrzostwach świata juniorów, w których zdobył srebrny medal. To taki mały plus tego wyjazdu.

Z tego co wiem, Ty chciałeś jechać w Grand Prix Challenge, ale było to niemożliwe z powodu zwolnienia lekarskiego.
Tak to właśnie wyglądało. Bardzo chciałem pojechać do Poole, ale zwolnienie miałem wypisane na dłuższy okres czasu, a Unia w tym czasie zastosowała za mnie zastępstwo zawodnika. A że turniej w Anglii był kilka dni później, to i tak ze względów regulaminowych nie mógłbym tam wystartować. Inna sprawa, że te zawody były niespełna półtora tygodnia po moim zabiegu. Nawet więc gdybym tam pojechał, to raczej nie mógłbym ścigać się na pełen gaz. Z pewnością bym się starał coś tam ugrać, ale wiadomo jak się jeździ z nie zaleczonym do końca urazem. Ten sezon zresztą od początku nie układał się po mojej myśli. Dotyczy to nie tylko mojego zdrowia, ale również sprzętu. Może więc tak miało być. Może miałem ten rok sobie nieco odpuścić.

Rozumiem jednak, że z Grand Prix nie rezygnujesz?

Jasne. Dopóki będę jeździł na żużlu, to będę walczył o miejsce w tym cyklu. Chciałbym, aby ten awans nastąpił jak najszybciej. Wiadomo jednak, że nie jest to taka prosta sprawa.

To już koniec ścigania na ten sezon?

Ostatnio byłem trochę zapracowany, bo w piątek jeździłem w Memoriale Smoczyka, dzień później w Gnieźnie w Turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego, a na koniec, w niedzielę w Pardubicach w Zlatej Prilbie. I te ostatnie zawody wyszły mi najlepiej, bo zająłem tam trzecie miejsce. Powtórzyłem więc wynik Piotrka sprzed dwóch lat. Bardzo się z tego powodu cieszę, ponieważ Zlata Prilba, to bardzo prestiżowy i nietypowy turniej. A co dalej? Mam jeszcze jakieś imprezy w Anglii i na tym zakończę sezon.

I pewnie pojedziesz na zasłużone wakacje?
Wakacje na pewno się przydadzą, bo to swego rodzaju ucieczka od żużla i wszystkich spraw z nim związanych. To świetna sprawa wyjechać gdzieś po sezonie i o niczym nie myśleć. Zanim jednak to zrobię czeka mnie wspomniana już wizyta u lekarza, bo to on w dużej mierze zadecyduje o moich wakacyjnych planach.
Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski