- Dziś zgodnie przepisami jednorazowo można kupić tylko jedno opakowanie leków na przeziębienie, kaszel lub katar, a lekarstwa mogą być sprzedawane tylko... osobom pełnoletnim - wyjaśnia Mariusz Politowicz, magister farmacji i kierownik apteki "Pod Wagą" w Pleszewie i dodaje: - To dobrze, że odgórnie wprowadzono takie ograniczenia.
W aptece Mariusza Politowicza nieletni nie dostanie wymienionych lekarstw, a dorosły klient nie kupi więcej niż jedno opakowanie lekarstwa. Tak powinno być we wszystkich aptekach w kraju. "Głos Wielkopolski" wspólnie z dwiema 16-latkami sprawdził, czy przepisy obowiązują w Poznaniu.
11 lipca i 25 lipca Kaja i Marta były w poznańskich aptekach i prosiły o kilka opakowań leku, który po zażyciu daje "kopa", ale jest niebezpieczny. Scenariusz prowokacji był zawsze taki sam. Dziewczyny w aptece prosiły sprzedawcę o kilka opakowań popularnego syropu na kaszel. Były w dwunastu aptekach. Wnioski są jednoznaczne: niepełnoletni mogą bez kłopotów dostać syrop na kaszel, który zażyty w nadmiarze jest niebezpieczny.
Czytaj o zatruciach ze stycznia tego roku: Poznań: Uczniowie trafili do szpitala. Przedawkowali leki na kaszel
W jednej z aptek przy ulicy Gwarnej dziewczyny usłyszały (co jest nieprawdą - wyjaśnia redakcja): - Ze względu na nowo wprowadzone zasady mogę ci tylko sprzedać jedno opakowanie. Kosztuje 14 złotych i 99 groszy.
Taka sytuacja była najczęstsza. Odwiedzając dziesięć aptek w centrum Poznania usłyszały, że... nie dostaną kilku opakowań, ale możliwe jest nabycie jednego opakowania. Tak było między innymi w aptekach przy ulicach: Wrocławskiej, Grobli, Półwiejskiej czy w aptece "Pod Sasanką" przy ulicy Krakowskiej.
To tam 11 lipca dziewczyny zdecydowały się kupić syrop, którego zgodnie z prawem nie powinny dostać. Kiedy - po chwili od zakupu - do lokalu wszedł dziennikarz "Głosu" i zdradził, że 16-latka pytająca o syrop była "podstawiona", sprzedawca przyznał, że... zapomniał się. W sobotę, 25 lipca, kiedy dziewczyny ponownie próbowały tam kupić syrop, pracownica apteki nie sprzedała go nieletnim.
W poniedziałek Jadwiga Szott, kierownik apteki, przyznała, że wie o pomyłce pracownika. - Przyznał się do tej gafy - mówi wprost Jadwiga Szott i wyjaśnia, że od tego momentu pracownicy apteki zwracają szczególną uwagę na nowe przepisy.
Czytaj też: Dopalacze w Poznaniu to problem. Pomysłu na rozwiązanie go brak
Podczas prowokacji 11 i 25 lipca zaledwie w dwóch przypadkach Kaja i Marta usłyszały, że nie dostaną lekarstwa, bo są za młode. A jak podkreśla Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu, osoby młode szczególnie powinny wystrzegać się tego typu eksperymentów.
Jak przyznaje toksykolog, nadużywanie leków jest niebezpieczne. Tylko na jego oddział miesięcznie trafia kilku pacjentów zatrutych tymi lekami, a w sumie do poznańskich szpitali przywożonych jest kilkunastu nastolatków po lekach.
- Niewłaściwe stosowanie takich leków powoduje zaburzenia rytmu serca i oddychania, uszkodzenie narządów wewnętrznych, a w skrajnym przypadku śmierć - opisuje i dodaje: - Kłopotem z odurzaniem się lekami jest też to, że... to zwykle początek eksperymentowania z używkami. Zaczyna się od leków, a kończy na twardych narkotykach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?