Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepisy ważniejsze od chorego dziecka? Okazuje się, że tak!

Krystian Lurka
Regina Stachurska mówi, że stworzenie pokoju wyciszenia ułatwiłoby wychowanie syna
Regina Stachurska mówi, że stworzenie pokoju wyciszenia ułatwiłoby wychowanie syna Paweł Miecznik
Regina Stachurska z Poznania ma niepełnosprawnego syna. 12-letni Adaś cierpi na bardzo ciężką odmianę autyzmu. Nie może przebywać sam, okalecza się, bywa agresywny... Chłopcu pomógłby tzw. pokój wyciszeń, którego stworzenie sporo jednak kosztuje. I tu pojawia się problem. Okazuje się, że instytucje wspomagające rodziny, nie potrafią w tej sytuacji pomóc. Dlaczego nie? Uniemożliwiają to obowiązujące przepisy.

- Planowaliśmy część naszej piwnicy przerobić na pokój wyciszeń. W takim pomieszczeniu znajdowałyby się piłki, materace i miękkie ściany. Pokój byłby wyciszony. Syn mógłby tam się zrelaksować. A my nie musielibyśmy się obawiać o jego zdrowie - opowiada Regina Stachurska. Koszt takiej inwestycji oszacowano na około 18 tysięcy złotych.

Rodzice chorego dziecka nie mają jednak pieniędzy. Dlatego zgłosili się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu.

- Poprosiliśmy o pomoc finansową ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Do wniosku załączyliśmy opinię wychowawcy i wypisy ze szpitali. Mimo naszej bardzo ciężkiej sytuacji nie dostaliśmy pieniędzy - żali się pani Regina.

To, że stan dziecka jest bardzo ciężki potwierdza wychowawczyni chłopca. - Wchodzenie i skakanie po krzesłach i stołach, wspinanie się na regały, krzyczenie, drapanie, piszczenie, zachowania autoagresywne, jak uderzanie głową w ścianę, a także ataki złości i agresji - wymienia objawy choroby Kamila Rogalska, wychowawczyni z Zespołu Szkół Specjalnych nr 112 w Poznaniu, do której uczęszcza chłopiec.

Jak mówi matka, syn jest zagrożeniem dla samego siebie. - Kilka miesięcy temu Adam wybił szybę i rozciął sobie brzuch. Wylądował w szpitalu - wspomina Regina Stachurska. Dodaje, że pokój relaksacyjny byłby idealnym rozwiązaniem.
W odpowiedzi na prośbę rodziców MOPR odpisał: "O dofinansowanie mogą ubiegać się osoby niepełnosprawne, które mają problemy w poruszaniu się".

- Oznacza to, że gdyby mój syn nie mógł chodzić wtedy byłaby szansa na pomoc? To absurd. Urzędnicy ślepo patrzą w paragrafy i nie interesuje ich to jak żyją osoby, które naprawdę potrzebują pomocy - twierdzi Regina Stachurska.

Jak swoją decyzję tłumaczy MOPR? Zasłania się rozporządzeniem ministra pracy i polityki społecznej.

- Przykro nam, że nie możemy pomóc dziecku i jego rodzinie w stworzeniu "stabilnego środowiska rehabilitacji do uzyskania poprawy funkcjonowania dziecka" ze środków pefronowskich. Przepisy jednak są jednoznaczne - tłumaczy Lidia Leońska, rzeczniczka prasowa placówki. - Chcemy być pomocni dla naszych klientów, ale w granicach wyznaczonych przez prawo - dodaje Leońska.

Jak się jednak okazuje takich sytuacji jest więcej. Problem dostrzegają między innymi Anna Kabulska z biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Przyznaje, że podobne zażalenia trafiają do ich urzędu. - W ostatnim czasie prosiliśmy nawet o interwencję pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych - mówi Anna Kabulska i dodaje, że na razie jedyną rzeczą, którą mogą zrobić niezadowoleni to złożenie formalnej skargi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski