Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjazdy, wyjazdy, rozjazdy

Kamilla Placko-Wozińska
Kurze łapki Wam wiozę - baba wiadomość od przyjaciółki dziecka, co w Chinach pracuje głośno czytała. - To grzecznie podziękuj, że swoje masz - dziad zarechotał. - ... i jeszcze jajka stuletnie - kontynuowała. - To tylko grzecznie podziękuj - dziad pouczył.

Wielkie poruszenie wizyta Magdy wywołała. Przeżyciem zaś degustacja prezentów była. Kurzych pazurów baba jakoś spróbować się bała, ale jajka to i owszem. Zwłaszcza, że one to się stuletnie nazywają tylko, a tak naprawdę miesięcy parę zaledwie mają, w czasie których ugotowane wcześniej na twardo konserwowały się w specyfikach różnych. Takie złe jakby można pomyśleć to nie były wcale.

Chińska wizyta z przygotowaniami dziecka do wyjazdu do Niemiec się zbiegła. I nieco na duchu babę podniosła, że ona to najgorzej jeszcze nie ma, że pociecha to całkiem blisko w gruncie rzeczy będzie. A co dopiero mama Magdy czuć musi! Zaraz jednak pomyślała, że mamie Magdy, to trzy dzieci jeszcze na miejscu zostają, a babie żadne. No tak, ale mamie Magdy jeszcze jedna córka do Grecji pojechała, więc już podwójnie tęsknić musi, a jak dajmy na to synowie też w świat gdzieś ruszą, to ta tęsknota kilka razy większa pewnie od babinej będzie.

Takie sobie baba rozważania snuła, gdy inna przyjaciółka dziecka zadzwoniła, co by mu powiedzieć, że ciocią zostało. I że jak tylko wolne jakieś mieć będzie to ma do Szkocji przylecieć, córeczkę jej poznać, co Skye ma na imię. Bo Dorota owa w Szkocji mieszka właśnie, co też dalej niż Niemcy jest. To refleksja taka babę naszła, że strasznie się ci młodzi po świecie rozjeżdżają. Ale generalnie to wyjazdy takie na charaktery dobrze wpływają. Pociecha to jeszcze ruszyć się nie zdążyła, a już przemiana w niej wielka zaszła.

Suszarkę babie na ten przykład swoją podarowała, co końcówki różne do włosów układania ma. Końcówek tych co prawda w rzeczach pozostawionych znaleźć na razie się nie udało , ale gest pięknym był.

- Patrz babo, to ubrania moje są - na szafę wskazała. - Nosić je sobie możesz.
Na te słowa to łzy w oku baby się zakręciły. Dotąd inaczej całkiem było. Jak baba czegoś ,,pożyczonego" odwiesić nie zdążyła, to dziecko awanturę wywoływało, że bez pozwolenia rzeczy jej nosi. A pozwolenia to nie dawało. Jak raz babę w dżinsach swoich naszło, to brzydko jeszcze powiedziało, że spodnie jej rozpycha.

Pojechało już sobie dziecko. I to bez magistra (za to córka przyjaciółki baby, co znacznie bardziej do kategorii dziecko pasuje obroniła pracę i to pięknie). Babę to nawet ucieszyło trochę, bo we wrześniu przyjechać będzie musiało, co by pracę obronić. Dziad zgrzytnął zębami, ale nawet nie marudził specjalnie, bo widział jak się zdążyć starało. Na końcówce, to wyglądało, że dzień przed wyjazdem, ale się uda.

- Dziecko obroni się przed wyjazdem! - mamę swoją baba poinformowała.

- Całe szczęście! - owa w radość aż przesadną popadła. - Bo już nic mówić nie chciałam…

- Ja też nie - baba wyznała. - Ale dziada reakcji to się najbardziej bałam.

- Dziada? Mnie to się wydawało, że on cieszył się nawet - mama się zadziwiła. - Ale nic to, ważne, że dziecko do tych Niemiec nie jedzie…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski