Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjazny patrol. Wzywany, gdy nikt nie zajmuje się dziećmi

Agnieszka Smogulecka
Przyjazny patrol. Wzywany, gdy nikt nie zajmuje się dziećmi
Przyjazny patrol. Wzywany, gdy nikt nie zajmuje się dziećmi Fot. 123rf
Przyjazny patrol sprawdzał w zeszłym roku sytuację ponad 470 dzieci. Najczęściej powodem wezwania patrolu byli pijani rodzice.

Pełnią służbę w piątkowe i sobotnie noce, bo wtedy w domach odbywa się najwięcej imprez, a po alkoholu niektórzy zapominają o dzieciach.

- Przebywanie dzieci pod opieką nietrzeźwych jest najczęstszym powodem wezwań "przyjaznego patrolu". Kolejne to zaniedbania i podejrzenie stosowania przemocy - mówi Joanna Kęcińska z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Idea jest prosta. Razem pracują policjant (po cywilnemu) i pracownik socjalny. Są wzywani, gdy któryś z patroli interweniuje w mieszkaniu, gdzie znajdują się dzieci i nie ma kto się nimi zająć. Starają się znaleźć rodzinę, która przejmie opiekę, dopóki rodzice nie wytrzeźwieją lub nie wrócą ze szpitala. Właśnie podsumowano ubiegłoroczne wyjazdy. Było ich ponad 300.

13-latka z Wildy sama zadzwoniła po policję. Mówiła, że rodzice są agresywni. "Przyjazny patrol" pojechał. W mieszkaniu rzeczywiście byli dorośli - oboje pijani. Na ścianach mieszkania - jak napisano w protokole - widoczna zaschnięta krew, wszędzie porozrzucane rzeczy osobiste, butelki po alkoholu, rozsypany tytoń. 13-latka opiekowała się trojgiem młodszego rodzeństwa.

- To się powtarza - mówiła dziewczynka. Rodzice trafili do ośrodka dla nietrzeźwych, dzieci zabrali członkowie dalszej rodziny. Sprawą zajmuje się sąd.

- Dziecko, które czuje, że w sytuacji kryzysowej ma wsparcie, lepiej radzi sobie z konsekwencjami traumy - mówi Maria Keller-Hamela, psycholog z Fundacji Dzieci Niczyje.

Na Jeżycach zareagowali sąsiedzi. Słyszeli przez ścianę głośną imprezę, wiedzieli, że w domu są dzieci. Troje dzieci trafiło pod opiekę babci, ich ojciec - do wytrzeźwiałki. Losem rodzeństwa z Piątkowa zainteresował się pedagog szkolny. Kilkulatki (najmłodsze miało 2 i pół roku) zostawały same na noc. Innym razem sąsiedzi powiadomili o płaczu dziecka. Matka i babcia, które miały się zajmować półtorarocznym maluchem, były pijane...

- W ubiegłym roku uczestnikami interwencji było 471 dzieci, najczęściej kilkuletnich - mówi Joanna Kęcińska. - Nie wszystkie sygnały znalazły potwierdzenie, ale lepiej wyjechać raz za dużo niż raz za mało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski