Czytaj komentowany tekst: Radni osiedlowi chcą zmiany ordynacji wyborczej. Skarżą się na układy towarzyskie
To oczywiście banał, ale oddający istotę ustroju, w którym często jesteśmy osłami głosującymi na szakale. Na pewno tak jest w przypadku wyborów parlamentarnych.
Tylko co zrobić, jeśli nasi reprezentanci w ogóle nie posiadają mandatu społecznego, lub jest on tak mizerny, że bazuje co najwyżej na głosach zdobytych od rodziny i znajomych? Niestety, tak wygląda sytuacja w radach osiedli w Poznaniu. Nie jest to oczywiście wina wybranych, często ludzi z pasją wykonujących mrówczą robotę dla swoich fyrtli. Tu kuleje system i komunikacja. Po prostu. Trudno inaczej wytłumaczyć słabą frekwencję w wyborach do rad osiedli niż faktem, że w wystarczający sposób nie informuje się społeczeństwa o działaniach jednostek pomocniczych samorządu.
To również wina mediów, trzeba to jasno powiedzieć i uderzyć się w pierś.
Ostatnio prawdziwą furorę robi słowo "zmiana", więc jeśli dochodzi do niej na szczycie, to może i warto pomyśleć o dołach, czyli tam, gdzie demokracja tak naprawdę się zaczyna - na Łazarzu, Wildzie, Szczczepankowie, Piątkowie. Wszędzie tam, gdzie nie ma wielkiej polityki, a trzeba postawić plac zabaw, piaskownicę, załatać dziurę w drodze.
Ale czy radni osiedlowi wypełniają wolę wszystkich, a przynajmniej większości mieszkańców? Na to pytanie powinny odpowiedzieć władze miasta, w końcu też "przyniosła" je fala zmian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?