Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PSM Winogrady: Jesteśmy solą w oku konkurencji

Bogna Kisiel
PSM Winogrady: Jesteśmy solą w oku konkurencji
PSM Winogrady: Jesteśmy solą w oku konkurencji Waldemar Wylegalski
Z Janem Marciniakiem, prezesem Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Winogrady" o sporze z firmą Inea rozmawia Bogna Kisiel.

Od dłuższego czasu trwa spór między spółdzielnią a firmą Inea. Co było powodem, że znalazł on swój finał w sądzie?
Jan Marciniak: Inea korzysta z naszych kanałów transmisyjnych. Umowy wygasały 30 czerwca 2014 r. W styczniu ubiegłego roku spółka zwróciła się do Urzędu Komunikacji Elektronicznej o ich przedłużenie na kolejne dwa lata. Prezes UKE w maju opublikował projekt decyzji w tej sprawie. Łamała ona polskie i unijne prawo.

Jakie mieliście zastrzeżenia?
Jan Marciniak: Było ich wiele. UKE m.in. powinien sprawdzić czy zachodzą przesłanki wydania takiej decyzji czyli czy np. nie ma możliwości wybudowania nowej instalacji telekomunikacyjnej, a są. Ponadto urząd udostępnił Inei całą sieć od stacji czołowej do gniazdek abonenckich, a powinien jedynie ostatni fragment sieci. Prezes UKE napisała, że udostępnieniu podlegają jedynie wolne zasoby, a przecież my tych kanałów potrzebujemy, by rozszerzyć naszą ofertę. Udostępniła im także naszą sieć na os. Murawa, choć tam Inea wybudowała już własną co przemilczała. Zwróciliśmy uwagę na te wszystkie aspekty, jednak decyzja została wydana z datą 27 czerwca 2014 r. na trzy dni przed końcem umowy. Odnoszę wrażenie, że było to celowe działanie, abyśmy nie mogli się obronić.

Kiedy otrzymaliście decyzję?
Jan Marciniak: Została nam doręczona 2 lipca, a 1 lipca prezes UKE wszczęła postępowanie, zakładające możliwość nałożenia kary na spółdzielnię za niewykonanie decyzji, której jeszcze nie otrzymaliśmy. Urząd nie powinien tak działać. Teoretycznie można sobie wyobrazić taką sytuację, że UKE będzie w nieskończoność przedłużać te umowy. To nie fair. Dlatego skierowaliśmy sprawę do sądu w Warszawie. Odwołanie musieliśmy złożyć przez prezesa UKE. Akta trafiły do sądu dopiero po dwóch miesiącach po naszych interwencjach. Wystąpiliśmy też o przyspieszenie procesu, bo czas gra na korzyść drugiej strony.

Na początku lutego sąd wydał werdykt. Jaki?
Jan Marciniak: Już na pierwszej rozprawie zapadł wyrok. Stwierdził, że prezes UKE nie miała podstaw do wydania takiej decyzji, nie miała kompetencji, by przedłużyć umowę. Czekamy teraz na uzasadnienie wyroku.
Jeżeli wyrok będzie prawomocny, zniesie rygor natychmiastowej wykonalności decyzji UKE, to czy wyrzucicie Ineę z waszych budynków?
Jan Marciniak: Nie zamierzamy natychmiast odciąć sygnału Inei abonentom. Nie chcemy, aby stracili mieszkańcy, dlatego przewidujemy pewien okres wygaszania częstotliwości. Inea może też zbudować własną sieć.

Czy taki zapis znalazł się w umowie, która wygasła w czerwcu 2014 r.?
Jan Marciniak: Umowy były dwie. Pierwszą z nich podpisaliśmy z inną firmą, którą później kupiła Inea. Było to w 2000 r. i dotyczyło pięciu osiedli: Zwycięstwa, Przyjaźni, Pod Lipami, Wichrowe Wzgórze i Murawa (to ostatnie należy do innej spółdzielni). Umowa została zawarta na 12 lat, a druga podpisana w 2006 r. na czas nieokreślony obejmowała os. Kosmonautów. W 2010 r. nastąpiło porozumienie w sprawie wszystkich tych osiedli, obejmujące obie umowy, w którym jednoznacznie określono, że umowy obowiązują do 30 czerwca 2014 r. Znalazł się w nim też zapis, że jeśli spełnią wymagania spółdzielni, to mogą budować własną sieć. Nie było to zgoda bezwarunkowa, ale mieli zielone światło.

Czy Inea przystąpiła do budowy własnej sieci?
Jan Marciniak: Jesienią 2011 r. zawiadomiła nas o takiej chęci w przypadku os. Zwycięstwa, a w lutym 2012 r. zwróciła się w tej sprawie do UKE. W lipcu ubiegłego roku wystąpili o budowę sieci na pozostałych czterech osiedlach. Prezes UKE decyzji nie wydała do dzisiaj chociaż powinna to zrobić w ciągu 90 dni. Jednak firma Inea nie wystąpiła z ponagleniem w sprawie os. Zwycięstwa. Myślę, że to wszystko jest mydleniem oczu, próbą wykazania, że chce się budować sieć, ale niedobra spółdzielnia przeszkadza. Od 2010 r. mogli się starać, a zrobili to cztery lata później. Dzisiaj prezes UKE poddał konsultacjom projekt budowy sieci Inei na os. Zwycięstwa. To knot prawny.

Wygląda na to, że znów rzucacie Inei kłody pod nogi. Dlaczego?
Jan Marciniak: UKE chce nam wpuścić niechcianego lokatora, który sam postanowi co i gdzie wybuduje, a my możemy jedynie zgłosić uwagi, ale to on zdecyduje czy są uzasadnione. Nie zgadzamy się na to, by budowali siec jak sami chcą. Jeśli umowa ma być precyzyjna, to musimy wiedzieć co chcą wybudować czyli musi być najpierw dokumentacja. Naszym zadaniem jest zabezpieczenie interesów spółdzielni, odpowiadamy przed lokatorami. To my oberwiemy od mieszkańców, jeśli podczas inwestycji doszłoby np. do zrujnowania klatki schodowej. A spółdzielnia nie ma wpływu na wybór podwykonawców przez Ineę. Jeszcze raz podkreślam, że mogą budować sieć, ale muszą spełnić nasze wymagania, jako zarządcy tych budynków. Na marginesie dodajemy, że projekt decyzji ma błędną podstawę prawną i to błędną w sposób oczywisty, co po raz kolejny sprawia, że poczynania Prezesa UKE są dla nas niezrozumiałe.
Czy nie uważa Pan, że spółdzielnia się trochę zapędziła w tej wymianie ciosów z Ineą? Myślę o odcięciu prądu abonentom.
Jan Marciniak: Takie zarzuty się pojawiły. Niektóre media donosiły o aferze. Nikt nas jednak nie spytał, jak było w rzeczywistości. Na początku naszej współpracy Inea spytała, czy może umieścić swoje urządzenia na naszej stacji czołowej. Nam to nie przeszkadzało, ale zaznaczyliśmy, że wszystkie koszty z tym związane muszą wziąć na siebie. W 2007 r. ktoś przez przypadek zauważył, że oni te urządzenia podłączyli do naszego prądu. Potraktowaliśmy to jako wpadkę, wysłaliśmy do nich pismo upominające i uznaliśmy sprawę za załatwioną. Kilka lat później podczas kontroli okazało się, że wszystko jest po staremu. Uznaliśmy, że jest to kradzież prądu. Oni poszli w zaparte twierdząc, że prąd jest wliczony w umowę. Tymczasem UKE wyraźnie wskazał, że umowa obejmuje dzierżawę naszej sieci, a nie sieć Inea na naszej stacji czołowej. Zdecydowaliśmy się na zamontowanie licznika. Wymagało to tzw. przepięcia. I to wtedy przez ok. 45 minut nie było prądu, a media podały, że spółdzielnia odcięła od prądu 4 tys. abonentów Inei.

Czy teraz firma płaci za prąd?
Jan Marciniak: Nie.

A może chcecie pozbyć się Inei i dążycie do monopolu?
Jan Marciniak: W naszych budynkach sieć wybudowała Netia. Funkcjonuje Orange, Inea i nasza Winogradzka Telewizja Kablowa. Rozwija się bardzo dobrze internet bezprzewodowy. Czy to jest monopol?

Dlaczego spółdzielnia chce przejąć sieć udostępnioną Inei?
Jan Marciniak: Rozszerzamy naszą działalność. Te kanały są nam potrzebne. Mamy np. podpisaną umowę z Telewizją Polską na dostęp do programów w lepszej jakości, ale nie możemy ich uruchomić, bo nie ma miejsca w sieci. Od 2005 r. prowadzimy własną politykę usług telewizyjnych. Różni się ona od innych, polskich operatorów. Mamy programy w wersji analogowej i cyfrowej. Utrzymujemy analogowe, bo część mieszkańców ma jeszcze sprawne stare telewizory. Osoby niezamożne nie stać na zakup nowego odbiornika czy set-top boxu.

Czym spółdzielnia różni się od firm komercyjnych?
Jan Marciniak: Na internecie, telewizji, telefonie spółdzielnia nie zarabia, bo nie może. Jaki jest koszt przedsięwzięcia, tyle płacą mieszkańcy. Firma komercyjna musi zadbać o zysk. Nasze usługi, o lepszych parametrach, są tańsze i to jest solą w oku konkurencji. Efekt sporu z Ineą jest taki, że nigdzie nie ma takich cen internetu, jak na Winogradach. My schodzimy z ceną, to i oni muszą. A im więcej mamy abonentów, tym proponujemy niższą opłatę. W październiku planujemy kolejną obniżkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski