Dyskryminacja, brak przepływu informacji i brak równego dostępu do prac Rady Osiedla Św. Łazarz - takie zarzuty pod kątem Zarządu wysuwa kilku nowych radnych. Twierdzą oni, że obecna sytuacja w radzie działa na nich demotywująco i szkodzi samym mieszkańcom poznańskiej dzielnicy.
- Każdy z nas ma jednakowy mandat, wybrany przez społeczeństwo w demokratycznych wyborach - oburza się Agnieszka Glapa, nowa radna. - Już od początku maja miało miejsce kilka zdarzeń, które spychają nas na margines i nie pozwalają działać na rzecz osiedla - dodaje. Zdaniem Glapy już podczas zgłaszania kandydatów do Zarządu, co miało miejsce na początku ubiegłego miesiąca, nikt nie liczył się z ich zdaniem.
- Przewodniczący rady prawo do zgłaszania kandydatów przyznał wyłącznie pani Marii Łazarz, nie dopuszczając do głosu innych osób, które chciały kandydować - tłumaczy. Podczas tej samej sesji radna zgłosiła się do Komisji Skrutacyjnej. - Ale kiedy zmieniałam zdanie, wywarto na mnie presję, tłumacząc, że "mam się czegoś nauczyć". Takie zachowanie jest moim zdaniem niedopuszczalne - kontynuuje.
Przewodnicząca Zarządu Rady Osiedla Św. Łazarz, Maria Łazarz jest jednak przekonana, że radni zgłaszający swoje zastrzeżenia nie zapoznali się w wystarczający sposób ze statutem.
- Prawda jest taka, że organizowaliśmy specjalne szkolenia mające im pomóc i wyjaśnić wszelkie zawiłości w statucie, ale te osoby nie wzięły udziału we wszystkich - mówi. Łazarz ponadto twierdzi, iż nie wykorzystano limitu osób zasiadających w Zarządzie. Aktualnie jest on złożony z 5 radnych, ale dwa miejsca nadal czekają na obsadzenie dla tych, którzy sprawnie wdrożą się w swoje obowiązki. Podobnie wygląda sytuacja z trzema stałymi komisjami i jedną doraźną.
- Będziemy wybierać w nich przewodniczących i nikt nikomu drzwi przed nosem nie zamyka - przekonuje Maria Łazarz.
Ta argumentacja nie do końca przekonuje Romana Modrzyńskiego, który, podobnie jak Agnieszka Glapa, po raz pierwszy dostał się do rady osiedla. - Nie chcę się kłócić i konfliktować, ale nie rozumiem dlaczego nie informuje się nas o posiedzeniach komisji, odbywających się w Urzędzie Miasta. Też chciałbym w nich uczestniczyć - przyznaje. Tak było m.in. w przypadku spotkania z wiceprezydentem Maciejem Wudarskim, podczas którego dyskutowano sprawę wycinki drzew i remontu ul. Kolejowej.
- Oprócz Zarządu był na nim obecny jeden radny, ale kiedy zapytaliśmy dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy, usłyszeliśmy, że nie starczyłoby dla nas miejsca - wyjaśnia Agnieszka Glapa.
- Działamy zgodnie ze statutem, wyraźnie mówiącym, że w okresie pomiędzy sesjami, to Zarząd reprezentuje radę. Szkoda, że niektórzy zamiast skupiać się na merytorycznych zadaniach szukają dziury w całym. Jeśli nadal będziemy spotykać się z agresją części rady, to być może trzeba będzie ją rozwiązać - zastanawia się przewodnicząca Zarządu.
Z boku konfliktowi od jakiegoś czasu przygląda się inny radny, Wojciech Wośkowiak. - Niestety, wytworzyła się sytuacja, w której ci mający większość mogą wszystko, ale zobaczymy jak to się dalej potoczy - stwierdza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?