Ostatnie marcowe wybory dorad osiedli przyniosły wiele zmian personalnych m.in. na Wildzie, Jeżycach, Starym Mieście. Niestety frekwencja nadal pozostała niska, dla całego miasta wyniosła bowiem jedynie 7,74 procent. Część radnych uważa, że w przyszłości może być jeszcze niższa i zniechęcać do startowania w wyborach. Wszystko to ze względu na ordynację, która ich zdaniem faworyzuje bloki wyborcze.
- Potrzebna jest nam szeroka dyskusja o zmianach, które należy wprowadzić przy kolejnych wyborach. Tak naprawdę nie możemy czuć, że zdobyliśmy mandat społeczny - apeluje Wojciech Wośkowiak, wieloletni radny osiedla św. Łazarz. Wośkowiak wskazuje, że od roku 2000, kiedy pierwszy raz wystartował w wyborach, naŁazarzu frekwencja nigdy nie przekroczyła 5 procent.
- A przecież zwiększyły się możliwości, jeśli chodzi o komunikację z mieszkańcami. Niestety po ostatnich wyborach czuję, że może być jeszcze gorzej - martwi się radny. Jego zdaniem niskie zainteresowanie kolejnymi wyborami może wynikać z tworzenia się bloków, w których startowało pokilka, 15 lub 21 osób. Liczby te nie są przypadkowe, ponieważ listy tworzy się w ten sposób, by każdy z kandydatów miał szansę zasiąść w radzie danego osiedla. Tak było m.in. naosiedlu Stare Miasto.
- Już teraz widać, że niektóre bardzo mocno się upolitycznia, choć nie w sensie partyjnym. Tworzą układ towarzyski i może to wyglądać, jakby działały same dla siebie. To może niekorzystnie wpływać na prace w radach i frekwencję - przyznaje Jan Zujewicz, koordynator projektu "Miasto Obywateli. Rozwój Rad Osiedli w Poznaniu" i radny ze Starego Miasta. Obecnie obowiązuje system większościowy, wielomandatowy, co oznacza, że wyborca stawia krzyżyk przynazwiskach tylu kandydatów, ilu radnych wybiera się w danym okręgu.
- Sam byłem w przeszłości zwolennikiem tego typu rozwiązań, ale teraz widzę, że grupy blokują indywidualnych kandydatów - mówi Wojciech Wośkowiak. Receptę na wyrównanie szans radny upatruje w zmianie ordynacji wyborczej.
- Powinniśmy rozpatrywać dwa warianty. Pierwszy to taki, w którym będzie można oddać tylko jeden głos. Drugi z kolei zakłada oddanie pięciu głosów przy 21-osobowej radzie lub trzech przy 15-osobowej - przekonuje. Jedną z osób, która indywidualnie prowadziła bardzo aktywną kampanię na Łazarzu, był Zenon Kubiak. Choć, jak zaznacza, nie żałuje, że nie wszedł do rady, gdyż jego program mimo wszystko jest realizowany, to widzi potrzebę zmian. - Liczbę oddanych głosów rzeczywiście można ograniczyć do 5 lub 3. Przy niskiej frekwencji tworzenie list powoduje, że wystarczy namówić znajomych, by każdy kandydat na niej umieszczony otrzymał wsparcie - tłumaczy.
- Można o tym dyskutować - zaznacza Krzysztof Bartosiak przewodniczący Rady Osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobyle-pole. I dodaje: - Ale w tworzeniu bloków nie widzę niczego złego, jeśli buduję go z ludźmi, których znam, mam pewność, że wszystko będzie działało sprawnie. Przewodniczący komisji ds. reformy osiedlowej Rady Miasta Poznania, a obecny wiceprezydent Mariusz Wiśniewski uważa, że jest jeszcze zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków. - Nie zamykam się jednak na żadne argumenty. Postanowiłem, że po zakończeniu obecnej kadencji rad osiedli, przeanalizujemy także kwestię ordynacji. Jeśli wyniki wyborów nie odzwierciedlają rzeczywistych preferencji mieszkańców i są wyłącznie rezultatem przynależności do danego bloku, a nie nakładu pracy włożonego w zdobycie mandatu, to taka zmianę można rozważyć - komentuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?