Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Majewski: Jedziemy do Płocka, by się odbić

Maciej Lehmann
Radosław Majewski: Jedziemy do Płocka, by się odbić
Radosław Majewski: Jedziemy do Płocka, by się odbić Grzegorz Dembiński
W Wielką Sobotę (początek, godz. 20.30), po 10 latach, Lech Poznań znów zagra na stadionie w Płocku. Wizyta Kolejorza na stadionie im. Kazimierza Górskiego wywołuje ogromne zainteresowanie. Poznaniacy, choć w ostatnich trzech spotkaniach zdobyli tylko dwa punkty, nadal prezentują atrakcyjny futbol. W dobrej formie są też gospodarze, którzy zajmują na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego wysokie siódme miejsce i z pewnością zrobią wszystko, by utrzymać się w grupie mistrzowskiej. Obie drużyny potrzebują więc punktów, bo Lech też nie może pozwolić sobie na to, by strata do Jagiellonii, Legii i Lechii się powiększyła.

Wisła Płock to nieoczekiwanie jeden z lepiej punktujących zespołów wiosną. U siebie wygrali trzy mecze z rzędu i są niepokonani przed własną publicznością już od 22 października. Tydzień temu Nafciarze pokazali, że są groźni także na wyjazdach i potrafią walczyć z dużą determinacją. Pokonali w Lublinie Górnika Łęczna 3:2, choć do przerwy przegrywali 0:2. Z ekipą Franciszka Smudy wiosną łatwo się nie gra. Przekonał się też o tym Kolejorz, który przy Bułgarskiej tylko zremisował 0:0. Sukces Wisły to sygnał ostrzegawczy dla poznaniaków. Muszą nastawić się, że zwycięstwo trzeba będzie wyszarpać z murawy!

Lechici po imponującym początku roku, kiedy to wygrywali mecz za meczem i to najczęściej różnicą trzech bramek, mocno wyhamowali. W trzech ostatnich spotkaniach zdobyli tylko dwa punkty.

- To nie jest żaden kryzys - zapewnia pomocnik Radosław Majewski. - Faktem jest, że przyzwyczailiśmy i kibiców, i też samych siebie do tych zwycięstw. Rozbudziliśmy oczekiwania. Ostatnio jednak zawodziła trochę skuteczność. Z Górnikiem, Wisłą i Legią stworzyliśmy trochę sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Dlatego ostatnio pracowaliśmy na treningach, by to poprawić. Nie mamy „dołka”, to tylko lekka obniżka skuteczności. Jedziemy do Płocka, by się odbić - twierdzi „Maja”.

Piłkarze Kolejorza podkreślają, że choć przegrali ostatni prestiżowy mecz z Legią, nie byli gorszym zespołem. - Jesteśmy wkurzeni, to jasne, ale nie ma co się załamywać. To była lekcja, że musimy być bardzo skoncentrowani w końcówkach, bo wszystko można stracić w ostatniej akcji. Trzeba wygrać z Wisłą, a potem Ruchem. Nie możemy teraz płakać, że przegraliśmy. Musimy zacisnąć zęby i walczyć dalej, bo sezon się jeszcze nie skończył - podkreśla strzelec bramki w niedzielnym meczu, Tomasz Kędziora.

- To był jeden z naszych najlepszych pojedynków, jeśli chodzi o determinację, agresję, podejście do przeciwnika czy zbieranie tzw. drugich piłek - dodaje Majewski, który też uważa, że w tym sezonie Lech ma jeszcze wszystko do wygrania.

- To była dopiero nasza pierwsza porażka, ale niczego jeszcze nie przesądza. Znów mamy stratę kilku punktów, ale mistrzostwo nam na pewno jeszcze nie „odjechało”. Wszystko przed nami. Będzie podział punktów i walka zacznie się od nowa - kończy Radosław Majewski.

Kolejorz pojedzie do Płocka prawdopodobnie bez Szymona Pawłowskiego. Skrzydłowy zmaga się z urazem ścięgna Achillesa. Pozostali zawodnicy będą do dyspozycji trenera Nenada Bjelicy.

Przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni - 13 kwietnia 2017

Źródło: vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski