Rafał Musioł: Spektakularne samobójstwa Zagłębia Sosnowiec i Podbeskidzia Bielsko-Biała

Spadek Podbeskidzia Bielsko-Biała i Zagłębia Sosnowiec to iście dubeltowa salwa sensacji nie tylko w skali regionalnej. Oba kluby startowały do sezonu z ambicjami sięgającymi włączenia się do walki o awans i oba popełniły widowiskowe samobójstwo za pomocą całej serii fatalnych decyzji składających się na pokaz antyzarządzania milionami publicznych złotówek - mieliśmy przecież do czynienia z podmiotami utrzymywanymi z budżetów miast.'

W Bielsku-Białej na pierwszy w historii spadek z I ligi pracowano wytrwale. Karuzela trenerów i niezrozumiałych transferów niszczyła klub sportowo, kolejne raporty finansowe pokazywały pogłębiającą się zapaść w budżecie. W najnowszym, za sezon 2022/2023, kapitał własny wynosił już minus 6,4 mln złotych. Wrażenie braku kontroli pogłębiało się z tygodnia na tydzień, ale nie przeszkodziło to w wyborze na stanowisko prezesa Podbeskidzia Krzysztofa Przeradzkiego, człowieka, który nigdy nie miał doświadczeń związanych z zarządzeniem klubem piłkarskim. Co nie psuło mu jednak samopoczucia. - Byłem prezesem Ludowego Klubu Jeździeckiego w Ochabach. Organizowałem wtedy m. in. Mistrzostwa Polski Południowej, co można porównać do piłkarskiego Pucharu Polski, Ekstraklasy, czy nawet imprez wyższych rangą - opowiadał w rozmowie z weszlo.com.

Zestawu pierwszoligowych przeszkód Górale pod jego przewodnictwem nie zdołali jednak pokonać.

WSosnowcu też było tak strasznie, że aż śmiesznie. Prezydent Arkadiusz Chęciński de facto oddał klub Rafałowi Collinsowi. Telewizyjnemu celebrycie, który wyciągnął z kieszeni 5.000 zł za należący do Dariusza Kozielskiego niespełna jednoprocentowy pakiecik akcji, i w zamian zyskał pełnię władzy w sportowym pionie Zagłębia. Niestety dla klubu nie zawahał się jej użyć. Opary absurdu, jakie unosiły się już podczas powitalnej konferencji Collinsa, błyskawicznie przybrały realne kształty irracjonalnych wyborów trenersko-zawodniczych. A gdy katastrofa stała się już faktem, jej główny twórca wydał oświadczenie pożegnalne, obrzucając ośmieszony do cna klub błotem.

W obu przypadkach najważniesze pytanie jest oczywiste: co dalej?

Podbeskidzie skwitowało ospadek zadziwiającym komunikatem, pod którym zresztą nikt nie miał odwagi się podpisać. Brzmi on tak: „Słodko-gorzki sezon. Nie byliśmy dość dobrzy, by ocalić Fortuna 1. Ligę, ale udało nam się coś znacznie ważniejszego. Zbudowaliśmy z Wami @WIĘZI. Podbeskidzie nierozerwalnie związane jest z z bielskim i beskidzkim duchem. To klub Górali, klub ludzi rozkochanych w wędrówkach i gawędach. To Wasz klub, ludzi z charakterem, którzy zawsze wygrzebią się spod lawiny. Dziś wspólnie zaciskamy zęby i wylewamy łzy. Ale w kolejnym sezonie chłopcy z herbem TSP na piersi znów powalczą o to, co najważniejsze:Wasz uśmiech, Waszą Radość, Wasz klub. Droga na szczyt nigdy nie jest prosta. Nasza się wydłużyła. Ale przecież nigdy nie zawrócimy”. Jak łatwo się domyślić reakcje kibiców na ten tekst są doprawdy bezcenne...

A w Sosnowcu? Klub jest wystawiony na sprzedaż. W przetargu wystartował tylko jeden podmiot: według naszych informacji to Michał Kołakowski, który niedawno sprzedał Arkę Gdynia.

Jedno nie ulega wątpliwości: Podbeskidzie i Zagłębie muszą przejść przez wyjątkowo bolesny czyściec. Sprzątanie będzie trwało długo, zapewne sporo trupów wypadnie z szaf, ale szanse na wystawienie rachunku autorom katastrof jak zawsze są bliskie zeru. Żal tylko kibiców i wielkiej historii, którą tak wielu pisało tak długo, a zdeptało tak niewielu i tak szybko.