Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raj dla blondynek

Kamilla Placko-Wozińska
W depresji baba była. Największej na świecie depresji w dodatku. I miło bardzo jej było, bo to stan psychiczny nie był, a depresja prawdziwa, co to Morze Martwe na niej leży. Radośnie więc baba czas spędzała na falach się unosząc bez ruchu żadnego, bo ciało jej tak lekkie się okazało, że woda je wypierała. Trochę to teraz fantazja babę poniosła, bo może nie tyle to ciało lekkie takie, ile woda słona bardzo. Łodzie wypiera nawet i też pływać nie mogą.

Ale w depresji owej, podobnie jak i w Jordanii całej, gdzie baba na wakacje krótkie się udała, szczęśliwą bardzo była. Słońce czas cały miała i spokój wielki, bo to babski urlop był. Z bratową się Bliski Wschód zwiedzać udała i kultury inne poznawać. Całkiem inne, bo przewodnik wycieczki, to żony dwie miał.

- My, muzułmanie, to cztery mieć możemy, ale do tego to bogatym bardzo być trzeba - tłumaczył. I opowiadał jak to w domu mieszkania dwa ma, w każdym kuchnię osobną, a dzieci co to z pierwszą żoną ma, do drugiej ciociu mówią. I odwrotnie.

- Nie mogłabym taką żoną drugą być - bratowa wyznała. A babie się wydało, że chyba pierwszą gorzej. Bo jakby tak dajmy na to dziad nagle do domu żonę nową sprowadził? Dreszcze aż babę na myśl ową przeszły. W przeciwieństwie do panów, co na wycieczce byli, oni to z zazdrością nieskrywaną na przewodnika spozierali.

Różnicami kulturowymi to się baba zaraz z dziadem podzielić chciała. Napisała mu więc, jak to faceci żon dwie, albo i więcej mają. Jednym słowem odpisał: nieszczęśnicy!

Bardzo się babie podobało i to, że do raju prawdziwego dla blondynek trafiła. Nikt tu kawałów głupawych o nich nie opowiadał. Nikt ironicznie nie spozierał jak z walizką na kółkach poradzić sobie nie mogła. Przeciwnie, starczyło, że z bratową, też blondynką, na ulice wyszły, a co drugi kierowca klaksonem je witał i uśmiechami promiennymi też.

- Popatrz, a w kraju to nikt uwagi nie zwraca na nas, nikt nie zatrąbi - baba zdziwienie na początku wykazała.

- E, przesadzasz, sama słyszałam jak jeden na ciebie trąbił - bratowa nastrój na chwilę poprawiła babie. Zaraz jednak dodała: - Wtedy, pamiętasz jak drogę mu zajechałaś…
A jak po targu ichnim, sukiem zwanym chodziły, to mało, że targować się nie musiały, bo wszystkie ceny gwałtownie w dół szły, to jeszcze prezenty od sprzedawców miłych dostawały. A od kaw, co to nimi częstowali natychmiast serce aż babie kołatało. Trochę tylko pilnować się przy bratowej tłumaczeniu musiała, co by nie informować wszystkich, że te pamiątki, to dla wnuczki jej być mają. Tak sobie baba myślała, że dziad w to jej powodzenie szaleńcze nijak nie uwierzy, że nawet sprzedawca soku to za darmo jej owoce wyciskał, że piękna taka i miła.
Nawet recepcjonista w hotelu, jak baba na ten przykład o mozaikach opowiadała, że piękne takie to "like You" odpowiadał, co znaczyło, że jak baba piękne. Pod wielkim wrażeniem baba była, jak z wycieczki do Petry wróciła. Jak się z recepcjonistą tym jak piękne miasto w skałach wykute jest dzieliła, to codzienne "like You" usłyszała. No to nadal się grobowcami zachwycała, że piękne takie, a takie stare.

- Tak - miły pan się zgodził i ciepło jakoś tak spojrzał. - Dla mnie wszystko co stare, to piękne jest…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski