Kolejorz w pierwszej połowie zagrał koncertowo. A przecież w poprzedniej kolejce Raków Częstochowa niespodziewanie, ale w pełni zasłużenie pokonał Lechię Gdańsk 2:1. Nie był to więc łatwy rywal, ale Kolejorz przed przerwą zupełnie nie pozwolił beniaminkowi pokazać swoich walorów.
12 strzałów, 7 celnych i 2 gole. To był bilans poznaniaków przed przerwą. Kolejorz prowadził 2:0, ale tych goli mogło być więcej, bo od początku wręcz ostrzeliwał bramkę Michała Gliwy. Mocnymi uderzeniami popisywał się Puchacz, ale formę bramkarza Rakowa sprawdzali też inni lechici.
Sprawdź: Oceniamy piłkarzy Lecha Poznań w meczu z Rakowem Częstochowa (3:2)
Raków grał bardzo ambitnie, ale przed przerwą nie stwarzał wielkiego zagrożenia. Swoją przewagę lechici udokumentowali między 30. a 32. minutą. Z rzutu rożnego dośrodkował Darko Jevtić, piłka w polu karnym odbiła się od nogi Muhara i Chorwat dosyć przypadkowo strzelił swoją premierową bramkę w ekstraklasie. Na 2:0 podwyżył Gytkjaer po znakomitej akcji i świetnym podaniu Jóźwiaka. Duńczyk stzelił pierwszego wyjazdowego gola od grudnia ubiegłego roku.
Wydawało się, że w drugiej odsłonie Kolejorz będzie kontrolował sytuację i pewnie wygra z beniaminkiem, tymczasem po zmianie stron lechici sprawiali wrażenie jakby nie wyszli z szatni. Bliski gola kontaktowego był Miłosz Szczepański po podaniu Bryana Nouviea.
W 51. minucie Lubomir Satka zwlekał z wybiciem i arbiter dopatrzył się, że sfaulował Miłosza Szczepańskiego. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Petr Schwarz i zdobył kontaktowego gola
Schwarz skompletował dublet na kwadrans przed końcem. Ping-pong od głów i rąk Chrsitiana Gytkjaera i Roberta Gumnego były powodem, dla którego Mariusz Złotek podyktował drugi rzut karny. Tym razem Petr Schwarz uderzył płasko przy prawym słupku. Mickey van der Hart musnął piłkę, ale ta wpadła do siatki.
Na pięć minut przed końcem spotkania Lecha uratował Christian Gytkjaer. Po dośrodkowaniu Darko Jevticia na dalszy słupek Duńczyk z bliska skierował piłkę do siatki.
Sprawdź: Oceniamy piłkarzy Lecha Poznań w meczu z Rakowem Częstochowa (3:2)
Lech uciekł katu spod topora, ale stracił tylko dwa gole głównie dzięki znakomitej postawie w końcówce meczu Micky'ego van der Harta. Holenderski bramkarz udowodnił swoją wartość, broniąc z wyczuciem i dużym szczęściem.
Sprawdź też:
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?