- A co ty niby za problemy masz? - druga się zadziwiła. - Asia studia w terminie skończyła, zięć stanowisko ma, wnuk ci rośnie…
Baba potaknęła skwapliwie, bo ani wnuczęta jej nie rosną, ani dziecko w terminie studiów nie skończyło.
- Może nie tyle problem, co kompromitację przynoszą - koleżanka westchnęła. - W babciowatość wbić mnie chcą, i to przy ludziach.
Przyjaciółka ta firmę swoją ma. Prezeską tam jest, co fajnie bardzo brzmi. Klienta ważnego właśnie przyjmowała, gdy córka do gabinetu jej jak burza wpadła:
- Komórki nie odbierasz, myślałam, że coś się stało, że coś z sercem, albo co… Ależ się przestraszyłam!
- Dźwięk wyłączyłam, bo rozmowę ważną mam - koleżanka wyjaśniła i prezentacji dokonała.
- O, to przepraszam, już nie przeszkadzam - córka grzecznie się odezwała. - Chciałam tylko, żebyś jutro po południu Antka wzięła.
- Nie mogę, spotkania do wieczora mam - prezeska odparła.
- No wiesz, przecież to wnuk twój jest - Asia się oburzyła. - Znowu obcą nianię nająć muszę…
Koleżankę oburzyło natomiast spraw parę. Że niekoniecznie klient, co trzydziestkę raptem ma, wiedzieć musiał, że ona to w gruncie rzeczy trochę może i prezeska, ale babcia z niedomagającym sercem bardziej jest. No i że zła babcia z niej, bo z n o w u obca niania zastąpić ją musi.
- Małe to większy wstyd przynoszą - inna z pań się odezwała. - Co ja z Jasiem teraz miałam…
- Średnie najgorsze są - inna jej przerwała, a ta akurat przekrój pełen w domu ma, sześciolatkę, siedemnastolatka i absolwenta. - Tomek co rusz dziewczynę inną przyprowadza. To i się pomyliłam, przez trzy miesiące Ania przecież była.
Takim też imieniem do dziewczyny co ją właśnie syn przyprowadził się zwróciła. A on w oburzenie popadł:
- Przecież wiesz mamo, że to Ela. Tabletek znowu nie brałaś…
Nie zdążyła zdumiona zaprzeczyć, że żadnych tabletek nie zażywa przecież, gdy głos syna przyciszony usłyszała:
- Mama z pamięcią problemy trochę ma…
Ale mama Jasia głos koniecznie zabrać chciała, że taki pięciolatek to najgorszy jest.
- I w dodatku przedszkolanka powiedziała, że z domu wynieść to musiał - pożaliła się. - A kto by u nas tak mówił? Jak nic z przedszkola to miał.
Jasiu skandal zrobił, jak dzieci komisariat zwiedzać poszły. Przejęty bardzo był, czyli grzeczny jak nigdy.
- A wiecie dzieci, że w policji psy są? - młody funkcjonariusz zapytał, a Jasiu zaraz się zgłosił, że wie.
- Są takie psy, co przestępcę każdego dogonią i obezwładnią- policjant opowiadał. - I takie, co nosy tak wyczulone mają, że zaraz narkotyki wykryją…
Przerwał, bo Jasiu znów się zgłaszał, że pytanie zadać chce. I z nutką podziwu w głosie zadał:
- A jak wam te nosy szkolą?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?