Ratownicy medyczni podkreślają różnice między protestem a strajkiem. - Na pewno nie przerwiemy pracy i nie zrobimy niczego, co mogliby odczuć pacjenci - podkreśla Robert Judek, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. - Nasze działania będą wycelowane w administrację i rząd, a nie w pacjentów.
Ratownicy domagają się przede wszystkim godnych zarobków. Dzisiaj niektórzy z nich nie zarabiają nawet 2 tys. zł „na rękę”. Oczekują podwyżek na takich samych zasadach, jakie otrzymały pielęgniarki. Obecnie miałoby to być 800 złotych, a potem dwa razy po 400 złotych.
Kolejną poruszaną kwestią była organizacja systemu ratownictwa medycznego w Polsce. W tej chwili firmy świadczące usługę "ratowanie życia" wybierane są na drodze konkursu. O wyborze często decyduje cena. - W Polsce mamy obecnie jedną policję, jedną straż pożarną i 210 podmiotów, które funkcjonują jako pogotowia ratunkowe - mówi Robert Judek. - Taka sytuacja jest nie tylko niebezpieczna, ale też nie gwarantuje pewności zatrudnienia. Ratownicy medyczni często nie mają umów o prace, bo pracodawca nie wie, czy wygra kolejny konkurs, czy nie. W Poznaniu sytuacja nie wygląda najgorzej, ale są powiaty, gdzie naprawdę strach mieć udar, czy zawał.
Zobacz też: Zoo nie zgadza się z decyzją powiatowego lekarza weterynarii
W Poznaniu ratownicy medyczni mają zamiar organizować bezpłatne pokazy pierwszej pomocy w miejscach publicznych, podczas których będą informować uczestników o swojej sytuacji. Na karetkach pogotowia pojawią się flagi. Między innymi w ten sposób poznańscy ratownicy chcą przyłączyć się do akcji protestacyjnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?