Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik mało zarabia, ale i tak cieszy się uznaniem słabej płci. Rozmowa przed maratonem w Kiekrzu

Radosław Patroniak
Mariusz Krzywiński
Mariusz Krzywiński Fot. Paweł Miecznik
Rozmowa z Mariuszem Krzywińskim, prezesem wielkopolskiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego

Trzy tygodnie temu minęło 50 lat od powstania wielkopolskiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Czy jubileusz ratownicy z naszego regionu świętowali w dobrej kondycji?
Mariusz Krzywiński: Mamy ponad 7500 członków, w tym 3500. ratowników. To daje nam pozycję wicelidera w Polsce. Większą organizację WOPR ma tylko w województwie pomorskim. Dla nas najważniejsze jest to, że praca ratownika wciąż cieszy się dużym poparciem społecznym. Mimo kłopotów finansowych nie brakuje też chętnych do wykonywania tego zawodu. Młodzi ludzie chcą sprawdzać swoje przygotowanie fizyczne, chcą uczyć się pracy w kolektywie i odporność na krytyczne sytuacje. Myślę więc, że WOPR nie traci na popularności, tak samo zresztą jak nie słabnie zainteresowanie społeczeństwa rekreacją nad wodą.

Jakie warunki trzeba spełnić, żeby zostać ratownikiem?
Mariusz Krzywiński: Trzeba mieć przede wszystkim ukończone co najmniej 12 lat. Pierwszy krok to zrobienie kursu ratownika młodszego i przepracowanie stu godzin społecznie. Następnie należy zdobyć patent żeglarski, motorowodny albo związany z innym rodzajem zabezpieczenia wodnego. Początkowy etap edukacji zamyka kurs pierwszej pomocy. Wtedy też kończy się amatorstwo a zaczyna zawodowstwo. W tym ostatnim mieszczą się już kursy na ratownika basenowego, śródlądowego i morskiego.

Nie można ich skończyć bez spełnienia określonych wymogów. Jednym z nich jest przepłynięcie 400 metrów poniżej ośmiu minut. U nas w regionie dominuje oczywiście specjalizacja śródlądowa, w której ważna jest umiejętność posługiwania się łodzią, znajomość poszczególnych akwenów i specyfiki pływania na wodach otwartych.

Sprzęt kiedyś nie był mocną stroną WOPR. Czy w ostatnich latach sytuacja pod tym względem się poprawiła?
Mariusz Krzywiński: Zdecydowanie tak, choć zawsze może być lepiej. Sprzęt przestał być naszą piętą Achillesową, ale to nie znaczy, że nie mamy innych problemów.

Naszą największą bolączką jest brak bazy. Mamy teren nad Jeziorem Kierskim. Oczyściliśmy go i umocniliśmy, ale bez znalezienia inwestora niewiele więcej zrobimy. Liczymy na pomoc władz Poznania, do których wystąpiliśmy z prośbą o przyznanie pomieszczeń po byłym ośrodku ZMS w Kiekrzu.

Czy praca ratownika jest opłacalna? W ostatnim czasie bardziej niż z zawodem kojarzy się bowiem z możliwością dodatkowej pracy dla uczniów i studentów?0
Mariusz Krzywiński: Wynagrodzenie ratowników można porównać do płacy minimalnej. Czasami nawet jest ono niższe. Sytuację mógłby zmienić ustawodawca, bo dopóki bezpieczeństwo w Polsce jest przedmiotem przetargu, dopóty zlecenia będą otrzymywać przypadkowe firmy, dbające o swój interes, a nie o apanaże ratowników.

Dlatego zawód ratownika w średnim wieku praktycznie nie istnieje. Jest natomiast bardzo popularny wśród studentów, którzy na pewnym etapie życia traktują go jako dodatkowe źródło dochodów. Po odejściu z uczelni zazwyczaj z niego rezygnują albo też wyjeżdżają na kąpieliska zagraniczne. Efekt jest taki, że w tym sezonie w kurortach nad Bałtykiem ratownicy stali się najbardziej pożądanymi pracownikami.

To co w takim przyciąga młodych ludzi do WOPR?
Mariusz Krzywiński: Nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. Wciąż swoje robi aureola męskości. Jak ratownik wychodzi na plażę, to puls dziewczyn od razu się podwyższa. A jak ratownikiem jest kobieta, to podobne zjawisko występuje u mężczyzn. Panie są u nas w mniejszości, bo stanowią 25 procent wszystkich ratowników, ale to i tak dobry wynik, biorąc pod uwagę fakt, że nie mogą liczyć na taryfę ulgową podczas egzaminów.

WOPR po raz pierwszy w tym roku będzie głównym organizatorem najstarszego polskiego maratonu pływackiego, a mianowicie "Wpław przez Kiekrz". Zabezpieczenie imprezy będzie pewnie na najwyższym poziomie?
Mariusz Krzywiński: Zrobimy wszystko, co w naszej mocy. A wracając do organizacji zawodów to już od trzech lat mocno uczestniczymy w przygotowaniach, ściśle współpracując z prezesem TKKF Wielkopolanin, Bogusławem Roszykiem. To zresztą naturalna kolej rzeczy, bo w ramach maratonu rozgrywamy mistrzostwa Wielkopolski ratowników. W tym samym terminie przeprowadzamy też w Kiekrzu specjalistyczne szkolenia.

Jeszcze kilka lat temu w pływackich wyścigach na długich dystansach brała udział garstka zawodników. W ostatnich latach można jednak zaobserwować frekwencyjne ożywienie. Jak to można wytłumaczyć?
Mariusz Krzywiński: Pływanie długodystansowe znów jest w modzie. Uczestników przybywa też za sprawą cyklu Grand Prix Wielkopolski, łączącego wszystkie maratony w naszym regionie. Poza tym zwycięstwo w Kiekrzu wciąż ma swój prestiż. Może nagrody nie są jeszcze na miarę oczekiwań, ale jesteśmy na dobrej drodze, by nawiązać do tradycji kierskiego maratonu z dawnych lat. Może nie będzie tak wielkiej "pompy" jak kiedyś, ale może będzie za to przynajmniej pół tysiąca zawodników. W planach mamy przeniesienie zawodów na naszą przystań, tylko że najpierw musimy ją zbudować...

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski