Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rawicz: Kupował bydło rzeźne, nie płacił, pójdzie siedzieć. Sąd nie uwierzył w pecha

Barbara Sadłowska
Przedsiębiorca spod Rawicza kupował bydło rzeźne, za które przestał płacić. Swoim kontrahentom zafundował niespodziankę za przeszło 1,8 miliona złotych. Teraz, po ogłoszeniu prawomocnego wyroku może czekać na wezwanie do odbycia kary - dwóch lat i sześciu miesięcy więzienia.

Rawicka prokuratura oskarżyła Józefa W., że wyłudził od hodowców bydła rzeźnego z terenu całego kraju przeszło 1,8 miliona złotych. Kupował i nie płacił. Poznański sąd skazał go za to na 2,5 roku więzienia i nie zawiesił wykonania kary. Obciążył go także obowiązkiem naprawienia szkody w łącznej kwocie prawie 400 tysięcy oraz zapłaty 80 tysięcy odszkodowania.

Obrońcy Józefa W. zaskarżyli wyrok, wnosząc o jego uniewinnienie albo kolejny proces. Ich zdaniem sąd pierwszej instancji nie uwzględnił kryzysu w branży mięsnej, który przyczynił się do upadku ubojni, a także tego, że oskarżony zapłacił części poszkodowanych hodowców. Sam Józef W. twierdził, że przyczyną trudnej sytuacji - poza kryzysem - były zatory płatnicze i niekorzystny dla importerów kurs złotego. Poza tym, niektórzy hodowcy wiedzieli o problemach jego firmy i godzili się na ryzyko, że na pieniądze będą musieli poczekać...

Sprawa trafiła na wokandę Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Józef W. nie przyjechał na czwartkową rozprawę. Stawił się za to jego syn i jeden z pracowników, których sąd odwoławczy powołał na świadków. Obaj jeździli na największe w Polsce targi bydła w Bodzentynie (Świętokrzyskie). Tam kupowali młode bydło mięsne, których wiek nie przekraczał dwóch lat. Płacili za nie gotówką, W zależności od ilości zwierząt kwoty transakcji wahały się od kilkudziesięciu do 200 tysięcy złotych. Dlatego gotówkę woził albo syn albo zaufany pracownik, technik weterynarii, który jednocześnie oceniał stan bydła. Mięso natomiast trafiało do dobrze płacących włoskich odbiorców.

Obrońca Józefa W. dopytywał, dlaczego kupowali w Bodzentynie, a nie w okolicach Góry czy Rawicza. Świadkowie zgodnie wyjaśniali, że miejscowi hodowcy zamiast była rzeźnego wysokiej klasy oferowali "stare byki" i mleczne krowy, dla których niemal nie opłacało się uruchamiać linii produkcyjnej.

Technik weterynarii pracujący dla Józefa W. powiedział, że zwyczajem targu w Bodzentynie były transakcje gotówkowe.
- Ale jak ileś tam razy kupiliśmy bydło od jednego kontrahenta i mieliśmy wyrobioną markę, mogliśmy płacić przelewem - przyznał.

Prokurator, który również zaskarżył wyrok, żądając dla Józefa W. wyższej kary, zarzucił oskarżonemu, że wiedząc o słabej kondycji firmy, nadal prowadził działalność, wiedząc, że nie będzie w stanie zapłacić... Podał dane z bilansu spółki za 2008 rok, z których wynikało, że w tym czasie krótko terminowe zobowiązania spółki przekraczały 5 milionów, a kwota należności - zaledwie trzy miliony.

Może dlatego Sądu Apelacyjnego nie przekonały wyjaśnienia, że Józef W. jako przedsiębiorca miał pecha. Utrzymał wyrok w mocy. Rzeźnik spod Rawicza może teraz czekać na wezwanie odbycia kary, bo orzeczenie jest prawomocne.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski