Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ręce precz od Gombrowicza - recenzja spektaklu "Iwona, Księżniczka Burgunda"

Stefan Drajewski
„Iwona, Księżniczka Burgunda” w reżyserii Magdaleny Miklasz w Teatrze Nowym w Poznaniu
„Iwona, Księżniczka Burgunda” w reżyserii Magdaleny Miklasz w Teatrze Nowym w Poznaniu Wiktor Napierała
„Ręce precz od Gombrowicza”, chciałoby się powiedzieć po obejrzeniu „Iwony, Księżniczki Burgunda” w Teatrze Nowym w Poznaniu. Przed premierą Magdalena Miklasz deklarowała, że dramat Gombrowicza jest bardzo aktualny. Nie rozumiem więc, dlaczego reżyserka nie zaufała autorowi, tylko poprosiła dramaturga Żelisława Żelisławskiego, aby go uwspółcześnił.

Żelisław Żelisławski chętnie poprawia mistrzów. W 2014 roku „załatwił” Zofię Nałkowską, poprawiając „Granicę” (premiera w Teatrze Polskim w Poznaniu), teraz zamachnął się na Witolda Gombrowicza. Ukonkretnił miejsce akcji, tworząc jedno państwo w wyniku połączenia Księstwa Burgundii i Kresowii, bo jak twierdziła przed premierą reżyserka, dramat Gombrowicza to nie tylko opowieść o rozpadzie rodziny, ale także rozpadzie państwa, albo o wirusie, który zainfekował zarówno najmniejszą komórkę społeczna (rodzinę), jak i tę większą (państwo).

Ale by ten koncept przeprowadzić, nie trzeba było poprawiać Gombrowicza, nie trzeba było w pierwszym akcie rozwijać kwestii święta narodowego, bo w kolejnych aktach nie miały te zabiegi dramaturgiczne większego znaczenia.
„Iwona” jest dramatem świetnie skrojonym, ma swój własny rytm i nie można przy nim bezkarnie majstrować, co nie znaczy, że nie można go uważnie przeczytać i przykroić. Nie powiodły się również zabiegi inkrustacyjne. Cytaty z „Dzienników”, nawet najbardziej trafne i mądre, zginęły gdzieś albo nie wybrzmiały...

Historia Iwony rozgrywa się w studio telewizyjnym. Oglądamy więc tylko tyle, ile telewizja nam pokaże. Ta teatralna telewizja jest jednowymiarowa. Pokazuje to, co chce i jak chce Szambelan. Skojarzenie z tym, co się dzieje za murami teatru bardzo łopatologiczne. Podobnych chwytów widziałem w teatrze wiele i nie widzę w tej interpretacji „Iwony, Księżniczki Burgunda” niczego odkrywczego.

W pamięci pozostanie mi Książę Filip, w którego gościnnie wcielił się aktor Teatru Polskiego we Wrocławiu (znany też między innymi z serialu „Na Wspólnej”) Tomasz Kocuj, który ze stosowną doza dezynwoltury, obnażał kolejne maski formy dworu i rodziny.
Chciałbym tego aktora zobaczyć w kolejnym spektaklu Teatru Nowego w Poznaniu.
Ciekawą postać stworzyła Bożena Borowska-Kropielnicka, tym razem jako Królowa Małgorzata, a przed laty znakomita Iwona (inscenizacja Tadeusza Bradeckiego).

Iwona, Księżniczka Burgunda
reżyseria: Magdalena Miklasz, adaptacja i dramaturgia: Żelisław Żelisławski, scenografia: Kaja Migdałek, reżyseria: światła i wideo Adam Zapała, muzyka: Anna Stela, multimedia: Amadeusz Nosal, choreografia: Marta Bury
Teatr Nowy Poznań, premiera: 1 października 2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski