Ta scenografia Łukasza Błażejewskiego jest intrygująca a zarazem bardzo funkcjonalna. Intrygująca, bo może być kluczem do czytania dramatu Edwarda Albee’go „Kto się boi Wirginii Woolf?”. Jesteśmy tyle warci, ile wypiliśmy alkoholu. W tej sztuce wszyscy ostro piją. Skarbie (Martyna Rozwadowska) niemalże nie dorywa ust od butelki brandy.
Akcja dramatu rozgrywa się na amerykańskim uniwersytecie. George (profesor nieudacznik) i Martha (córka wszechwładnego rektora) zaprosili po przyjęciu oficjalnym młode małżeństwo biologa Nicka (Maciej Hązła) i Skarbie (jego żonę) do domu. Zanim młodzi się pojawią, Martha (Małgorzta Łodej-Stachoiwiak) i George (Bogdan Ferenc) zdążą wszcząć awanturę. Tę kłótnie słyszą pod drzwiami nadchodzący goście.
Od początku atmosfera dramatu jest gęsta. Martha i George mają około pięćdziesiątki i świadomość, że przegrali swoje życie. W zasadzie każdy żyje w swoim świecie, a kiedy te światy się spotkają w „butelkowym” salonie, zaczyna iskrzyć… Odżywają zadawnione pretensje, skrywane pod damską konwenansu żale, złości, frustracje. Z drugiej strony, są na siebie skazani. Są sobie potrzebni. Ale małżeństwo ze stażem traktuje też życie jako rodzaj zabawy, dodajmy - wyniszczającej ich wzajemnie. Jako motyw tej małżeńskiej gry przewija się piosenka ze słowami „Kto się boi Wirginii Woolf, Wirginii Woolf, Wirginii Woolf?”. W finale Martha przyzna się, że ona się jej boi. Ale czy na pewno boi się pisarki i losu jej bohaterek, czy może wilka, którym jest na przykład alkohol lub nienawistne jej otocznie?
Spektakl gnieźnieński z czarnej komedii zamienia się w psychodramę, w której w doświadczone małżeństwo i ledwo co zawarte, próbują załatwić swoje problemy. Alkohol rozwiązuje nie tylko języki, ale zwalnia wszelkie hamulce. Każdy chwyt jest dozwolony i usprawiedliwiony, aby zranić partnera czy drugiego – obcego - człowieka.
Siłą spektaklu wyreżyserowanego przez Marię Spiss dramatu jest aktorstwo. Małgorzata Łodej-Stachowiak dostała rolę stworzoną dla niej. Gra bebechowato i sensualnie zarazem. Jest krzykliwa i wredna, ale co jakiś czas pokazuje twarz, jaką pamiętam sprzed wielu lat, kiedy grała Ewę” w „Dziadach”, bezbronną, zagubioną…, potrzebująca poczucia bezpieczeństwa.
Teatr im. Aleksandra Fredry: Edward Albee, „Kto się boi Wirginii Woolf?”, przekład Jacek Poniedziałek, reżyseria Maria Spiss, scenografia Łukasz Błażejewski, muzyka Sławomir Kupczak, Gniezno, 7 czerwca 2014.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?