Halszka, bohaterka „Mokradełka”, jest już dorosłą kobietą (Edyta Łukaszewska). Ma męża, córkę... Opublikowała właśnie książkę o tym, jak przez wiele lat była molestowana przez ojca. Po publikacji książki odwiedza razem z reporterką (Marta Szumieł) matkę. Reporterka usiłuje dociec prawdy. Niestety, w takich przypadkach prawda nie jest oczywista, nie jest jednoznaczna. Reporterka spotyka się z mężem ofiary, teściową, siostrą, bratową, sąsiadką... i wreszcie matką. Każdy przedstawia swój punkt widzenia, każdy zapamiętał inne relacje łączące córkę i ojca, każdy widzi ofiarę w innym świetle. Mąż (Sebastian Grek) jest wyrozumiały, Teściowa (Daniela Popławska) – współczesna Dulska, obwinia synową za to, co działo się w jej rodzinie...
Prawdziwy dramat „Mokradełka” rozgrywa się na linii matka (Maria Rybarczyk) – córka. Pierwsza ma żal, że córka wywlokła brudy rodzinne na świat. Nie dość, że napisała książkę, to jeszcze chodzi po telewizjach i gada o tym. A ona, biedna, chora, samotna, boi się wyjść z domu, bo wstydzi się córki. Przecież jej mąż, był dobrym ojcem, troszczył się o dom, rodzinę..., a że czasami może dotknął nie tak jak ojciec, córkę, to nic się nie stało. Mąż był lubiany przez otoczenie i szanowany – wspomina żona, opowiadają o nim znajomi, zięć.... Wielu nie dostrzegało dramatu, nie chciało dostrzec...
„Mokradełko” to rzecz o wypieraniu niewygodnych faktów z życia. To metoda dość często spotykana: jeśli się o czymś nie mówi, to tego nie było, nie ma. Mikołaj Grabowski, wytrawny znawca twórczości Gombrowicza, doskonale zna kategorię udawania, kategorię gry... I dlatego jego adaptacja nie jest dramatem społecznym epatującym publicystycznym zacięciem, tabloidową nachalnością. Adaptator reportażu Surmiak-Domańskiej nieustannie podmywa fakty objawione przez ofiarę, wątpi w relacje świadków i uczestników wydarzeń. Nie osądza nikogo, czasami tylko wyostrza zdania, sytuacje sceniczne ujmuje w farsowy cudzysłów, prowokuje do śmiechu, który więźnie w gardle nim się zacznie...
Reżyserski ton Grabowskiego podchwycili aktorzy. Stworzyli sceniczny świat, który zmusza do zastanowienia. Nie pozwala podjąć definitywnych rozstrzygnięć. W tym świecie są dwie znakomite role: epizodyczna Danieli Popławskiej i główna Marii Rybarczyk.
Maria Rybarczyk od pierwszej do ostatniej kwestii jest do bólu prawdziwa. Uwierzyłem każdemu słowu, uwierzyłem każdemu gestowi. Aktorka wykreowała postać na miarę bohaterki dramatu antycznego, o której życiu decyduje los, a ona jemu się poddaje, chociaż w głębi wie, że nie powinna, że może jest jednak inaczej.... Aktorka zbudowała postać matki z emocji, które kłębią się w niej, których się sama boi. Broni postaci, którą gra, mając świadomość, że nie jest do obrony. Od lat żyje w rozkroku. W jej postrzeganiu świata nie mieści się to, co zrobiła córka. Żeby chociaż zakładała ciemne okulary, jak idzie do telewizji.
Przerażające w „Mokradełku” jest zwątpienie otoczenia w prawdziwość słów ofiary. Ale, jak pokazuje historia ojca opisana w „Newsweeku”, to samo otoczenie, które nie chce uwierzyć ofierze, potrafi w imię bliżej nieznanych sobie racji znaleźć ofiarę, oskarżając ją niesłusznie.
Teatr Nowy w Poznaniu: Katarzyna Surmiak-Domańska, „Mokradełko”, adaptacja, reżyseria i oprawa muzyczna Mikołaj Grabowski, scenografia i kostiumy Katarzyna Kornelia Kowalczyk, reżyseria świateł Michał Grabowski, premiera 7 listopada 2015 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?