Na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu Sejmu posłowie zajmą się wnioskiem o referendum w sprawie reformy oświaty. Jak Pan zagłosuje?
Tomasz Nowak: Zagłosuję przeciwko referendum. Nie z powodu pytania o zniesienie obowiązku szkolnego sześciolatków, które można by poddać społecznej dyskusji, ale z powodu innych pytań (wnioskodawcy pytają też np. o zniesienie obowiązku przedszkolnego pięciolatków, zniesienie gimnazjów - przyp. red.). One bowiem idą za daleko i mogłyby doprowadzić do zmiany całego systemu edukacji w Polsce. A tym samym: cofnąć go o kilka lat.
Głosując przeciw referendum, PO zlekceważy głos ogromnego ruchu społecznego. Nie boicie się konsekwencji?
Tomasz Nowak: Ubolewam, że nasz sprzeciw zostanie tak odebrany. Doszło tu do manipulacji, bo referendum wcale nie dotyczy tylko sześciolatków, o których moglibyśmy porozmawiać w debacie społecznej. Pozostałe pytania przesuwają środek ciężkości i są groźbą zaprzepaszczenia reformy edukacji, która dokonuje się w całej Europie. Poza tym, dziś fundamentalnym pytaniem powinno być to, jak zbudować społeczne zaufanie do szkoły. Gdyby ono było, dzieci byłyby lepiej edukowane, a rodzice nie baliby się zmian.
Ale się boją i sprzeciwiają posłaniu sześciolatków do szkół. Pan popiera to rozwiązanie?
Tomasz Nowak: Tak, sześciolatki powinny pójść do szkoły. Zależy nam na upowszechnieniu edukacji, dlatego np. mamy edukację przedszkolną od 3. roku życia. Dzieci są więc od tego momentu w systemie. I w wieku sześciu lat będą gotowe na kontynuowanie nauki w szkole. Ale nie według mitycznego programu, o którym opowiadają przeciwnicy reformy, a tego rzeczywistego.
To znaczy?
Tomasz Nowak: Przeciwnicy straszą, że sześciolatek pójdzie do szkoły z ciężkim, wypełnionym książkami tornistrem, usiądzie na 45 minut w wielkiej ławce i np. nie będzie mógł dosięgnąć do toalety. Tymczasem szkoła musi być przygotowana na przyjęcie małych dzieci. Będzie im zatem przyjazna. Zastosuje inny sposób nauczania - poprzez zabawę, na dywanie, z odpowiednim sprzętem i pomocami naukowymi.
Rodzice z "Ratuj Maluchy", ale i pedagodzy PAN czy związki zawodowe, uważają, że szkoły nie są przygotowane.
Tomasz Nowak: Każdy rodzic może iść do szkoły i sprawdzić, czy jest przygotowana. Te szkoły, które ja znam i odwiedziłem, są gotowe. A jeśli znajdzie się jakaś nieprzygotowana, trzeba zainterweniować w samorządzie. Dziś wszystkie szkoły powinny być gotowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?