Oba zespoły do spotkania przystępowały w innych nastrojach. Huragan, który dominuje w V lidze i po 12 meczach w tym sezonie ma 31 punktów na koncie (10 zwycięstw, 1 remis, 1 porażkę), notując ostatnio serię pięciu meczów bez porażki, z czego cztery zostały wygrane. Ekipa z Pobiedzisk pewnie kroczy w tym sezonie po awans, a puchar miał być miłym dodatkiem.
Z kolei Stella, która musi trenować na niepełnym boisku i gra na stadionie pamiętającym mocno lata 90. W zeszłym sezonie awansowała do V ligi i obecnie plasuje się w środku stawki grupy 2. Dodatkowo ekipa z Lubonia przystąpiła do meczu bez swojej największej gwiazdy, czyli dobrze znanego w Poznaniu Alaina Ngamayamy - byłego piłkarza Polonii Środa Wielkopolska i Warty Poznań.
Czytaj też: Trofeum zabrali do Lubonia, a największą gwiazdą był Alain Ngamayama "Dla nas to był cud"
Spotkanie w środowy wieczór o godz.19 w Pobiedziskach zaczęło się tak samo, jak to równo przed rokiem 11 listopada 2019 roku, czyli od bramki gości - niezawodnego w regionalnym Pucharze Polski Jakuba Solarka, który w półfinale strzelił dwa gole przeciwko Akademii Reissa. "Solar" już w 4. minucie zaskoczył grającego w bramce Huraganu Sebastiana Janickiego, także popularnego zawodnika, jeśli chodzi o wielkopolską piłkę. Nie minęły cztery minuty, a wyrównał Przemysław Halasz i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o gole w pierwszej połowie. Kolejne padły w końcówce meczu.
Dominacja Huraganu w tym spotkaniu, który także do meczu przystępował w mocno przetrzebionym składzie, została potwierdzona bramką w 72. minucie autorstwa Marcin Jesionowskiego. Na odpowiedź Stelli nie trzeba było długo czekać, bo na 10 minut przed końcem meczu drugą bramkę z rzutu karnego dołożył Solarek i było 2:2. Kiedy wydawało się, że takim wynikiem zakończy się to spotkanie, to Stella dobiła Huragan bramką Jakuba Łukaszewskiego w ostatnich sekundach i po dramatycznym meczu awansowała do finału okręgowego Pucharu Polski strefy poznańskiej. Finał odbędzie się 11 listopada. Drugi półfinał został przeniesiony ze środy na wtorek, 27 października, w którym zmierzą się Meblorz Swarzędz i Błękitni Wronki.
- Jestem zaskoczony wynikiem meczu, bo nie jest ta sama drużyna Pobiedzisk, co w zeszłym roku. Mocno się wzmocnili, a my jechaliśmy na mecz mocno osłabieni - bez Alaina i kilku zawodników z powodu kontuzji czy kartek. Ale z nastawieniem, żeby powalczyć o drugi finał z rzędu. Zaplanowaliśmy grę głównie z kontry i to się udało. To nie była miażdżąca przewaga Huraganu, ale trzeba oddać, że prowadzili grę. Puchar Polski rządzi się swoimi prawami, a my mamy doświadczony zespół. Zagraliśmy trochę meczów w pucharach i to zaprocentowało - mówi Robert Twardowski, wiceprezes Stelli.
Dla Stelli to najlepszy rok w prawie stuletniej historii klubu. Pierwszy raz klub gra na poziomie V ligi, do której awansował. Występował w wojewódzkim Pucharze Polski, a teraz ponownie awansował do finału okręgu strefy poznańskiej.
- Bardzo dobry rok za nami. W pucharach spełniliśmy swój cel, czyli zajść jak najdalej, a to się udało. Do tego awansowaliśmy i Stella nie grała jeszcze w piątej lidze. Ważne też jest, że utrzymaliśmy kadrę - kończy Twardowski.
- Piłka nożna - zaczął krótko pomeczową wypowiedź trener Huraganu Paweł Kutynia. - Paradoks polega na tym, że graliśmy jedne z lepszych zawodów w tej rundzie. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania i stwarzaliśmy sytuacje. Przeciwnik w drugiej połowie nie miał za dużo poza stałymi fragmentami gry, ale strzelił dwie bramki. Nie mam pretensji do chłopaków za zaangażowanie i konsekwencję. W drugiej połowie powinniśmy skończyć mecz. Uroki pucharów. Szkoda - zakończył Kutynia.
Andrzej Juskowiak przed meczem Lech Poznań - Benfica
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?