Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rehabilitacja Degi do zamknięcia

Danuta Pawlicka
Poznańskiej klinice już od lat groziło zamknięcie
Poznańskiej klinice już od lat groziło zamknięcie fot. andrzej szozda
Groźba zamknięcia Kliniki Rehabilitacji UM jeszcze nigdy nie była tak realna jak dziś. Inspektorzy sanitarni od lat wnosili zastrzeżenia i grozili zakazem leczenia w niej ludzi, aż wreszcie powiedzieli: albo remont, albo zamykamy placówkę.

Tymczasem dyrekcja pokazuje pustą kasę Szpitala Klinicznego im. W. Degi i bezradnie rozkłada ręce. - Nie mam pieniędzy na wymianę okien, nowe sanitariaty, szafki, malowanie i wiele innych prac. Jest kosztorys, według którego te wszystkie roboty będą kosztowały ponad 2 miliony złotych - tłumaczy Witold Bieleński, dyrektor poznańskiego szpitala ortopedycznego.

Klinika Rehabilitacji to bardzo znana lecznica. To właśnie tam trafiają pacjenci po udarach czy nowotworach kręgosłupa - czyli ci najciężej chorzy. Teraz grozi jej zamknięcie.
Powiatowa Stacja Sanitarno--Epidemiologiczna w Poznaniu niejeden raz zwracała uwagę na fatalny stan sanitarny klinicznego oddziału. Zawsze jednak, wobec argumentów dyrektora o braku pieniędzy, oddalała termin jego zamknięcia. W tym roku sanepid pozostał nieugięty. Jego przedstawiciele nie chcą się zgodzić na dalsze funkcjonowanie placówki w takich samych warunkach.

Odwołanie do wojewódzkiej instancji sanitarnej również nie przyniosło efektu, na jaki po cichu liczono w szpitalu. Pozostaje jeszcze droga sądowa. Można tam walczyć o utrzymanie kliniki rehabilitacji w obecnym, czyli opłakanym stanie, ale rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu na razie nie podjął decyzji w tej sprawie. I nie wiadomo, czy zaryzykuje ten krok.

Dyrektor Witold Bieleński przyjął już do realizacji inny "nakaz sanitarny". Dotyczył on Kliniki Reumatologii. Wybrał reumatologię, bo tam, jak twierdzi, trzeba wykonać mniej prac. Na ich realizację wystarczy milion złotych. Ten wydatek wyczerpuje jednak wszystkie finansowe możliwości szpitala na pozalecznicze cele.

Bieleński twardo zapowiada, że nie ogłosi przetargu nawet pod groźbą zamknięcia rehabilitacji, bo resort zdrowia nie da pieniędzy na zapłacenie firmie budowlanej. - I nie zamknę też kliniki własnymi rękami, chyba że to zrobi sanepid - twierdzi.

- Dokąd pójdą pacjenci po udarach, urazach i nowotworach kręgosłupa, a więc ci najciężej chorzy, którzy muszą być leczeni tylko w warunkach szpitalnych? My szkolimy lekarzy z całej Wielkopolski i organizujemy kursy do specjalizacji, więc po naszym odejściu nie będzie nawet i tego - martwi się dr med. Dorota Warzecha z lekarskiego zespołu, który rehabilituje pacjentów.

Medycy i rehabilitanci boją się o swoje miejsce pracy, ale oni - najlepiej przygotowani do tego trudnego zadania - znajdą sobie bez trudu zatrudnienie w prywatnych ośrodkach. Szpital straci dobrą kadrę i pozostanie ze sprzętem i aparaturą do hydroterapii i elektroterapii.

Dla ciężko chorych Wielkopolan, którzy o własnych siłach nie mogą dojść do gabinetu fizykoterapii, będzie to niepowetowana strata. Czy NFZ zapłaci za ich rehabilitację za granicą? Polski chory może tego żądać, gdy rodzima opieka jest niewydolna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski