Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ręka Kewella może pogrzebać Australię

Rafał Romaniuk, Rustenburg
Tim Cahill z Ghaną nie zagra, bo musi odcierpieć czerwoną kartkę, którą zobaczył w meczu z Niemcami
Tim Cahill z Ghaną nie zagra, bo musi odcierpieć czerwoną kartkę, którą zobaczył w meczu z Niemcami PA/HALDEN KROG
Niespodziewana wygrana Serbów z Niemcami sprawiła, że sytuacja w grupie E stała się bardzo ciekawa. A po meczu Australii z Ghaną może być jeszcze bardziej interesująca.

Napastnik Australijczyków Harry Kewell rozwścieczony kopnął bidon z wodą. Był w drodze do szatni, bo sobotni mecz z Ghaną (1:1) skończył się dla niego po 24 minutach. Gwiazdora, który chwilę wcześniej obejrzał czerwoną kartkę, odprowadził ochroniarz. Na wypadek, gdyby piłkarzowi przyszło do głowy szukanie sprawiedliwości.

- Siedział tam ze mną 65 minut. Nie wiem po co - mówił Kewell, uśmiechając się szyderczo. Ale był to tylko śmiech przez łzy. Napastnik Galatasaray Stambuł wiedział, że nie pomógł drużynie, która jest o krok od odpadnięcia z mistrzostw. Zawiódł też kibiców, którzy z jego powrotem na boisko wiązali ogromne nadzieje.
Kewell przyjechał na turniej do RPA kontuzjowany, nie zagrał w pierwszym spotkaniu przeciwko Niemcom (0:4), a australijska prasa jego nieobecność uznała za główną przyczynę tak wysokiej porażki. Dzięki niemu w meczu z Ghaną mieliśmy zobaczyć inną drużynę, szybszą, bardziej błyskotliwą i rozważną. Tyle że Kewell zawiódł w roli lidera, choć nie tylko on próbował się usprawiedliwiać. - Karny był oczywisty, tu nie możemy mieć pretensji, ale Harry nie zasłużył na czerwoną kartkę - mówił holenderski trener Australijczyków Pim Verbeek.

Trudno jednak przyznać mu rację. Kewell stał na linii bramkowej, gdy rywale wykonywali rzut rożny. Po strzale głową jednego z nich zrobił ruch ręką w kierunku piłki i przeszkodził Ghanie w strzeleniu gola. Sędzia musiał wyrzucić go z boiska, bo tak stanowią przepisy. Mowa o żółtej kartce mogłaby być tylko wtedy, gdyby po odbiciu piłki ręką futbolówka mimo wszystko wpadła do bramki. Wówczas sędzia winien uznać gola i upomnieć zawodnika. Tyle wyciągu z przepisów.

Nic dziwnego, że Australijczycy plują sobie w brodę. Od początku spotkania grali przyzwoicie, zdobyli gola po strzale Bretta Holmana w 11. min. Później Kewell dał jednak prezent Ghanijczykom. Jednak nawet grając w przewadze, Australia stwarzała sytuacje. Ghana również, wyrównała po strzale Asamoah Gyana z karnego, ale brakowało tej drużynie umiejętności przyspieszenia akcji. Piłkarze z Afryki schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami. Gdyby wygrali, byliby o krok od awansu. A teraz remis w ostatnim spotkaniu z Niemcami może im nie wystarczyć.
Miejscowi kibice też byli zawiedzeni, bo Ghana jest ostatnią poważną szansą Afryki w mistrzostwach. Lada moment z turnieju odpadną gospodarze, już z mundialem pożegnał się Kamerun, a Wybrzeże Kości Słoniowej ma w grupie Brazylię i Portugalię. - Dlaczego nie jestem smutny? Bo wbrew pozorom remis z Australią to dobry wynik. Byłby lepszy, gdybyśmy wygrali, ale to jest mundial. Teraz widzicie, dlaczego mówiłem przed spotkaniem, żeby nie lekceważyć rywali - komentował trener Ghany Milovan Rajevac.
W dużo gorszym nastroju był Joachim Low, trener Niemców. W drugim meczu grupy D jego drużyna przegrała z Serbią (0:1). Zawiedli piłkarze urodzeni w Polsce, których kilka dni wcześniej niemieccy kibice gotowi byli nosić na rękach. Miroslav Klose jeszcze w pierwszej połowie spotkania z obejrzał czerwoną kartkę, a rzutu karnego nie wykorzystał Lukas Podolski. Niemcy, którymi zachwycał się cały świat po meczu z Australią, znaleźli się w poważnych tarapatach. Jeśli chcą awansować, muszą wygrać z Ghaną.
- To przesada, że Miro dostał drugą żółtą kartkę. Zgadzam się, że faulował, ale sędzia postąpił pochopnie, wyrzucając go z boiska - bronił Klosego szkoleniowiec Niemców.

- Strzeliłem nawet dobrze, ale bramkarz obronił. Biorę winę na siebie - kajał się Podolski. Jego trener miał inne zdanie na temat wykonania jedenastki. - Karny dobrze strzelony to taki, którego nie broni bramkarz - stwierdził Low. Dodał jednak, że nie stracił zaufania do Podolskiego i w kolejnych spotkaniach do strzelania karnych znów wyznaczy dwóch zawodników: Poldiego i Bastiana Schweinsteigera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ręka Kewella może pogrzebać Australię - Gazeta Wrocławska

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski