Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekrutacja na AWF w Poznaniu. Pierwszeństwo to kuriozalne kryterium

Krystyna Łybacka
Krystyna Łybacka, była minister edukacji narodowej i sportu
Krystyna Łybacka, była minister edukacji narodowej i sportu Grzegorz Dembiński
O sposobach naboru na uczelnie i kontrowersyjnej decyzji AWF rozmawiamy z Krystyną Łybacką, byłą minister edukacji narodowej i sportu. Rozmawiał Mikołaj Woźniak.

Akademia Wychowania Fizycznego zdecydowała się na nabór w trybie „kto pierwszy, ten lepszy”. Jaki sens ma taki sposób rekrutacji?
Krystyna Łybacka: Nie znajduję żadnych przesłanek dla racjonalności decyzji, którą podjął senat akademii. To jest wyższa uczelnia, a rekrutacja wygląda jak walka o najlepsze ubrania na wyprzedażach. Szkoła wyższa powinna kierować się predyspozycjami. Dobrymi ocenami, wynikami matury i może jakimś egzaminem dodatkowym, w tym wypadku np. sprawnościowym. To powinno być kryterium, bo kto pierwszy, ten lepszy to zupełnie kuriozalne kryterium.

Jak wyniki takiej rekrutacji mają się do wyników matur? Wiele uczelni dąży do powrotu egzaminów wstępnych, a AWF zaskakuje takim trybem rekrutacji...
Krystyna Łybacka:
To działa szalenie demobilizująco na młodych ludzi. Jak tak dalej pójdzie, to zawód „stacza” odżyje, żeby ktoś stał za nas w kolejce. Maturzysta przystępujący do egzaminu nie ma motywacji, żeby osiągnąć jak najwyższą ocenę, bo tu liczą się jego silne łokcie. Gdyby u podstaw decyzji AWF leżało wykazanie niedoskonałości rekrutacji na podstawie egzaminu maturalnego, byłabym to w stanie zaakceptować. Powiedziałabym, że to drastyczny, bardzo przewrotny sposób, ale ma realne przesłanki. Jednak z tego, co wiem to nie miał być protest przeciwko maturze, tylko „udoskonalenie” systemu rekrutacji.

A jak ten system działa w tym momencie?
Krystyna Łybacka:
Nie najlepiej i trochę zawiniły w tym same uczelnie, choć zaznaczam, że nie wszystkie. Pojawiły się dwa zjawiska - nabór na uczelnie na podstawie ocen na maturze i niż demograficzny. Szkoły zaczęły zabiegać o studenta i popełniły błąd. W jakimś stopniu można je zrozumieć, bo wysokość dotacji jest uzależniona od liczby studentów. Z roku na rok były obniżane wymagania. I to jest naganne działanie.

Może więc receptą jest powrót do egzaminów wstępnych?
Krystyna Łybacka:
Egzaminy wstępne są popularne w całej Europie. Nie byłoby nic złego w ich stosowaniu. W Polsce senat uczelni również ma prawo określić, na jakiej podstawie przyjmuje kandydatów i szkoła może przeprowadzać dodatkowe egzaminy. Gdyby się tego literalnie trzymać, to ma sens. Moim zdaniem głosy, żeby wrócić do egzaminów wstępnych, będą coraz częstsze.

Czy jest w takim razie jakaś złota metoda na przyjmowanie studentów? Tak jak za granicą ustanowić wszystkie studia płatne, czy może w ogóle zrezygnować z kryteriów i wszędzie zrobić rekrutację w trybie pierwszeństwa składania dokumentów?
Krystyna Łybacka:
Na pewno nie może być wszędzie naboru „kto pierwszy, ten lepszy”. To jest krzywda dla młodych ludzi. Są przecież mody na określone kierunki, ale to wcale nie znaczy, że młody człowiek będzie miał do nich predyspozycje albo będzie miał łatwość w znalezieniu pracy. Taki nabór zupełnie nie gwarantuje sprawdzenia tych predyspozycji. Powinny być jasne kryteria rekrutacji przekazane wcześniej kandydatom, plus ewentualne kryteria dodatkowe. Ale młodzi ludzie powinni też otrzymać prognozy o rynku pracy. Jeśli np. ktoś chce studiować filozofię, to może, ale zawsze z tyłu głowy miałby myśl, że warto skończyć jeszcze drugi kierunek, z którego będzie się utrzymywał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski