Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Przemyk w Poznaniu: To już 25 lat na scenie! [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska, KAEF
Renata Przemyk w Poznaniu: To już 25 lat na scenie!
Renata Przemyk w Poznaniu: To już 25 lat na scenie! Grzegorz Dembiński
Z urodzinowego koncertu Renaty Przemyk na Zamku publiczność wychodziła z niedowierzaniem. Z niedowierzaniem, że był czymś realnym i wydarzył się naprawdę, bo przez półtorej godziny byli przecież w innym świecie. Tak właśnie od 25 lat działa magia głosu Renaty Przemyk.

Swoje 20-lecie świętowała na festiwalu w Węgorzewie. Pod sceną bawili się ludzie w glanach, w koszulach w kratę, z irokezami. Wśród publiczności, która w sobotni wieczór do ostatniego miejsca wypełniła Salę Wielką, byli panowie w garniturach w towarzystwie pań w wieczorowych sukienkach. Przez te lata rozkochała jednych i drugich.

I chociaż nie brakuje innych ważnych kobiet w muzyce na polskiej scenie, to po tym koncercie z całą pewnością można stwierdzić, że królowa jest tylko jedna.

Już "Kochaj mnie jak wariat" podany na ostro w gęstym gitarowym sosie był zapowiedzią tego, że ten koncert będzie się różnił od wszystkiego, co było wcześniej. I nie było takiego kawałka - czy był to "Ten taniec", "Zazdrosna", "Aż po grób", "Bo jeśli tak ma być" czy "Makijaż twarzy", który nie byłby wzbogacony nowym brzmieniem.

I nie były to aranżacje, które w jakikolwiek sposób zubożały te kultowe już kompozycje. Wręcz przeciwnie: stopień nasycenia ich muzycznej przestrzeni był jeszcze głębszy. Tak jakby miały nie drugie, ale także trzecie, czwarte i piąte dno, na którym można było odnaleźć m.in. roots.

Ten efekt nie byłyby oczywiście możliwy bez głosu samej Renaty. I na tym - na sztuce panowania nad swoim głosem - polega jej panowanie na polskiej scenie. Trudno znaleźć drugą wokalistkę, która byłaby bardziej świadoma swojego głosu, która potrafiłaby go użyć, by wyśpiewać nim każde słowo, każdy gest, każdą miłość. Przekraczała tym głosem na tym koncercie każdą granicę.

Nie poruszyła publiczności. Ona ją poraziła. Nic więc dziwnego, że przy kończącej koncert "Kochanej" nie było już na sali nikogo, kto by siedział. I że przy bisach - "Makijaż twarzy", w którym okazała się bardzo zdolną szansonistką, i dopełniającym go "Babę zesłał bóg", nikomu nie chciało się wierzyć, że to naprawdę koniec.

Że wróci tutaj, to więcej niż pewne. Niewykluczone, że z nowymi piosenkami, z których jedna pojawiła się na urodzinowej setliście. Już na samym początku zdradziła zresztą, to Poznań jest jej najbardziej koncertowym miastem, że właśnie tutaj dała ich najwięcej.

I chociaż mogła zaskoczyć publiczność tym, że na scenę weszła w szpilkach, to nikogo już nie zaskoczyła, kiedy po kilku kawałkach ubrała glany. Nigdy tak naprawdę przez te 25 lat ich nie zdjęła. Renata Przemyk: królowa w czerwonej sukience i glanach. Taką Poznań zapamięta ją na długo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski