Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Przemyk: Wierzę w przeznaczenie i wciąż mam w sobie dziecinną naiwność

Marek Zaradniak
Nie mam jakiegoś harmonogramu, że codziennie są te same rytuały i musi dziać się to samo - mówi Renata Przemyk
Nie mam jakiegoś harmonogramu, że codziennie są te same rytuały i musi dziać się to samo - mówi Renata Przemyk Universal Music Polska
Renata Przemyk zaśpiewa w sobotę w Poznaniu. Piosenkarka opowiada nam nie tylko o muzyce i filmie, ale i o mężczyznach

Na swoją nową płytę "Rzeźba Dnia" kazała Pani czekać fanom aż pięć lat. Dlaczego?
Renata Przemyk: Dla obserwatora zewnętrznego to się może wydawać długo, ale w międzyczasie działy się różne inne rzeczy. Przede wszystkim nieprzerwanie koncertowaliśmy i w dużym składzie sześcioosobowym i kameralnym jako Akustik Trio. Z tego materiału powstała też płyta. Sam projekt Akustik Trio to dla mnie duże wydarzenie, bo stanowi pokłosie moich fascynacji teatralnych i pewnego rodzaju przełom, bo po doświadczeniach na deskach Teatru Rozrywki w Chorzowie w końcu uwierzyłam, że mogę na scenie robić więcej niż tylko śpiewać. Z wielką starannością i przejęciem podchodziliśmy do tego projektu. Przeszłam pewien próg inicjacji improwizacyjnej. W końcu zaczęłam funkcjonować jako muzyk na scenie. To zmieniło mnie i moje spojrzenie na muzykę. Bardzo się otworzyłam. Myślę, że w tej chwili nie mam już żadnych barier, związanych z panowaniem nad formą sceniczną. W międzyczasie było też pisanie muzyki teatralnej. Był spektakl "Szyc", z którego jestem bardzo dumna i za który zresztą dostałam nagrodę na przeglądzie teatralnym w Polkowicach. To było jeszcze w 2010 roku, a spektakl ten ciągle grany jest w Krakowie w Teatrze Barakah. Później był spektakl "Pieśni morderczyń" w warszawskim Teatrze Rampa. Do tego też było kilka całych piosenek, z tekstami. Cały czas jest grany "Tramwaj zwany pożądaniem" w Teatrze Bagatela, w którym mam małą rólkę Meksykanki i odpowiadam za część muzyki. Rok 2014 stoi pod znakiem jubileuszu 25-lecia mojej pracy. Dla wiernych fanów przygotowaliśmy cykl koncertów złożonych z piosenek od najstarszych do najnowszych. Trochę je przearanżowaliśmy. Jeszcze po drodze wyszła płyta "The Best Of" będąca podsumowaniem tego czasu. Tak więc ja nie odczuwam pojawienia się nowej płyty jako wyskoku z niebytu, tym bardziej że ten najnowszy album był przygotowywany przez dwa lata. Trochę inaczej niż poprzednie. Tym razem dałam sobie komfort, aby się z niczym nie śpieszyć. Podchodziłam do niej etapami, wtedy kiedy znajdowaliśmy czas z realizatorem i producentem Jarkiem Baranem. Dopiero, gdy płyta była gotowa została zaproponowana wytwórni fonograficznej. Miałam czas się przekonać, że to jest dokładnie to, czego chcę.

Jest Pani aktywna na scenie, przekracza kolejne bariery. Czy pojawiły się może propozycje filmowe?
Renata Przemyk: Filmowo spełniam się na planie teledysków.

Ale zaproponowano Pani normalną rolę w filmie?
Renata Przemyk: Bywały drobne rzeczy. Obawiam się jednak, że nie potrafiłabym zagrać kogoś zupełnie różnego ode mnie. Nie jestem aktorką. Tylko dlatego, że jestem rozpoznawalna nie muszę robić wszystkiego, chociaż przyznaję, że to fascynujące. Jestem pod wielkim wrażeniem teatru. Kino też lubię. Kto wie? Łatwo mnie sprowokować. Może pojawi się rola, której nie zdołam się oprzeć.

Jakie kino lubi Pani najbardziej?
Renata Przemyk: To pytanie równie skomplikowane jak to jakich mężczyzn lubię najbardziej. Odpowiem tak: takie, które robi na mnie wrażenie. Tak jak w piosence - fajnie jest nie wiedzieć od razu wszystkiego. Cudownie jest, gdy postaci przedstawione są w sposób wieloznaczny, głęboki, cudownie zagrane. Nie jestem w stanie powiedzieć czy to bardziej miałyby być komedie Woody'ego Allena, czy kino Almodóvara, którego lubię za to, że jest pokręcony do kwadratu. Ale też fantastycznie działa na mnie Tarantino. Myślę, że generalnie sprawdza się tutaj kino autorskie, w którym przebija się wizja i charyzma reżysera i to, w którym kierunku podąża.
A jakich mężczyzn Pani lubi? Sama Pani zaczęła ten temat...
Renata Przemyk: Fascynujących. Interesujących. Tak. Rzeczywiście go sprowokowałam. Przed długi czas zastanawiałam się czy w ogóle tacy istnieją, aby byli jednocześnie inteligentni i głęboko mądrzy, zdecydowani, ale opiekuńczy. Na pewno konieczne jest poczucie humoru , bo nie wyobrażam sobie życia w śmiertelnej powadze. I najlepiej o charakterze podobnym do mojego. I teraz przechodzimy do czegoś co jest nieuchwytne. Patrzy się w oczy i wiadomo czy iskrzy, czy nie. I wtedy tak naprawdę wiem, że nie ma sensu określać typu wyglądu czy urody tylko po prostu coś się dzieje albo nie. I nagle okazuje się, że się zapadam i … nie mam żadnego typu. Życie pokazało mi, że z miłością się nie dyskutuje o gustach.

2014 rok to 25 lat Pani obecności na scenie. Które momenty były szczególnie ważne?
Renata Przemyk: Wiele było momentów przełomowych. Wielu było ludzi, którzy wywarli na mnie wpływ. Miałam szczęście, że mogłam z nimi pracować. Po latach widzę, że to nie były przypadkowe spotkania. Wierzę w przeznaczenie. Bez jednych spotkań nie byłoby przecież następnych. Znajomi namówili mnie na udział w studenckich przeglądach. Już pierwszy z nich ku mojemu zaskoczeniu wygrałam i pojechałam do Krakowa na festiwal. Tam gdybym nie spotkała Sławka Wolskiego nie byłoby "YaHozny". Obu nas fascynował Tom Waits. On śmiał się, że można zrobić damską wersję. Mnie to też kręciło. Gdyby myślał podobnie co do dalszych płyt, pewnie byśmy się nie rozstali. To, że spotkałam Ankę Saraniecką, która pisze fantastyczne teksty i ma podobną wizję świata, system wartości i poczucie humoru, to też nie było przypadkowe. Ja z tymi tekstami byłam w stanie się utożsamić. One budowały to, co później określano jako mój styl. Pojawiali się kolejni ludzie. Od płyty do płyty. Przy każdej była przekraczana jakaś bariera. Ja na początku nie byłam zbyt pewna siebie. Brak dyplomu muzycznego i stricte intuicyjne podchodzenie do śpiewania przez niektórych kolegów było traktowane z rezerwą. Przez długie lata odbywało się pokonywanie kolejnych progów wtajemniczenia. Dodajmy, że przez te lata w niesamowity sposób rozwinęła się technologia. Przy każdym projekcie dowiadywałam się o kolejnych nowinkach technologicznych co bardzo ułatwiało sprawę i poszerzało nasze możliwości. Chętnie z nich korzystałam. Każda z tych płyt jest nieco inna. W każdej otwieram jakieś drzwi. Przechodzę do kolejnego pokoju. Każda jest krokiem naprzód. Jednocześnie przez cały czas z szacunkiem do przeszłości. Przy każdej czegoś się uczyłam. Ta wiedza i doświadczenie są dla mnie bezcenne. Jestem w miejscu, w którym jestem właśnie dzięki temu, czego się nauczyłam i jakich ludzi spotkałam. Jak bardzo byłam otwarta na to, co się wydarzy i byłam w stanie chłonąć te wszystkie informacje, wydarzenia, wiedzę, naukę. Znaczenie ma też dojrzałość. To, co przychodzi z wiekiem. To, że się jest w stanie te doświadczenia zebrać w całość i zrobić z tego dobry użytek. A jednocześnie myślę, że mam tę cechę, która artyście się bardzo przydaje - dziecinną naiwność i chęć uczenia się bez względu na wiek.
Nowa płyta nazywa się "Rzeźba Dnia". Jak wygląda dzień Renaty Przemyk?
Renata Przemyk: Chyba nie ma dwóch takich samych. Nawet jeśli przez długi czas wstaję o tej samej porze, kiedy muszę dziecko odwieźć do szkoły. Nie mam jakiegoś harmonogramu, że codziennie są te same rytuały i musi dziać się to samo. Jestem dość chaotyczną osobą i nie jest to powód do dumy. Już następuje pewna poprawa, bo jak się ma dzieci to trzeba się umieć organizować. Myślę, że w tym chaosie najważniejsza jest uważność i świadomość tego, że ważne jest tu i teraz. W danym momencie i okolicznościach. Mamy na to wpływ i każdy dzień możemy sobie wyrzeźbić. Jeśli podejdziemy do niego świadomie, z pasją, Nie da się precyzyjnie oddzielić rzeczy które się wydarzają na zupełnie nieważne, o których można natychmiast zapomnieć i te ważniejsze, na których się człowiek skupia, bo może nam umknąć coś istotnego. To się składa na to jak żyjemy, kim jesteśmy i to, co dopuszczamy do siebie buduje nas jako ludzi. Naszą emocjonalność. Ważne jest tu i teraz.

Kiedy z nową płytą rusza Pani na koncerty?
Renata Przemyk: Na razie skupiamy się na promocji. Do piosenki pilotującej "Kłamiesz" nagraliśmy fantastyczny wideoklip o ciekawej historii fabularnej i znakomitej obsadzie aktorskiej z Anną Cieślak i Przemysławem Wyszyńskim na czele. Zagrali u mnie cudowni aktorzy i moi przyjaciele z Warszawy i z Krakowa. Na początek przewidujemy kilka koncertów w największych miastach, a duża trasa w przyszłym roku. Zapraszam też na koncerty z okazji XXV-lecia, których jeszcze kilka się odbędzie. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do mojej strony internetowej. Są tam najświeższe informacje. W Poznaniu zaśpiewam w Zamku 15 listopada.

Renata Janina Maria Przemyk

Urodziła się 10 lutego 1966 roku w Bielsku-Białej. Zaczęła śpiewać jako nastolatka z lokalnymi kapelami rockowymi. Większość jej płyt uzyskało status złotych za sprzedaż ponad 50.000 każdego tytułu, wielokrotnie były nominowane i nagradzane, przeważnie za indywidualność artystyczną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski