Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reżyser filmu "Ostra randka": "To nie jest film klasy B". Zobacz zdjęcia z premiery w Rialto!

Kamil Babacz
Premiera filmu "Ostra randka" w kinie Rialto
Premiera filmu "Ostra randka" w kinie Rialto Grzegorz Dembiński
W kinie Rialto odbyła się we wtorek wieczorem poznańska premiera filmu "Ostra randka". To thriller, który dzieje się w Poznaniu. Obecny był na niej reżyser filmu, Maciej Odoliński, który odpowiedział na kilka naszych pytań.

Mam wrażenie, że Pan nakręcił trochę film klasy B – nie mówię tu o technicznym poziomie realizacji, ale o tym, że bohaterowie podejmują co najmniej dziwne decyzje, a krew leje się strumieniami, jak w typowych, niskobudżetowych amerykańskich horrorach.

Maciej Odoliński: Nie zgadzam się. Kino klasy B z założenia jest tandetne, proste, za pół-darmo. Moim zdaniem „Ostra randka” to typowy thriller. Ma być ostry i szokujący, bo tego typu film nie może być obojętny i letni. Wiem, że to nie jest film dla wszystkich – są osoby, dla których jest to po prostu nieciekawe, nie podoba im się albo ich męczy. Jest jednak szerokie grono szczególnie młodych widzów, którzy są przyzwyczajeni do gier komputerowych, zabawy konwencją gatunkową.

CZYTAJ TAKŻE:
"Ostra randka": Thriller z Poznaniem w tle - tak zły, że aż dobry! [RECENZJA]

Myślę o tym kinie klasy B nie ze względu na tandetną realizację, bo film jest zrealizowany całkiem dobrze, ale ze względu właśnie na tę grę konwencją…

Maciej Odoliński: Nie, ja protestuję. Kino klasy B jest z założenia czymś gorszym, tandetnym. Twórcy zakładają, że jest ono do zrobienia szybko i byle jak. Ten film jest jednak zrobiony precyzyjnie, dużym nakładem sił, są w nim dopracowane szczegóły. Na pewno nie robiliśmy go szybko.

Pan się bawi konwencją, czy może po prostu w nią wchodzi?

Maciej Odoliński: Korzystam z tego gatunku, jakim jest thriller, bo to pewien przetarty szlak, ale on jest plastyczny i działa. Nie ma powodu, żeby się tego wstydzić – to osiągnięcie kina, które wypracowało sobie pewne środki narracji. Ludzie to lubią i takie filmy powstają cały czas od kilkudziesięciu lat. W Polsce jest tego dosyć mało, dlatego można zaproponować naszym widzom coś nowego.

Bohaterowie w Pana filmie podejmują dosyć dziwne, nielogiczne decyzje – bohaterka zamiast uciekać, próbuje w bardzo trudny do oglądania sposób zamknąć ranę na brzuchu, nie krzyczy, gdy pojawia się okazja, by ktoś jej pomógł…

Maciej Odoliński: Różne są reakcje ludzi. Po pierwsze można być sparaliżowanym strachem, po drugie – krzyknięcie może spowodować, że się zginie. Trzeba przewidzieć, co to krzyknięcie spowoduje. Może spowodować, że ten człowiek zabije ją i jeszcze tę drugą, stojącą w drzwiach osobę.

Pan jest z Poznania. Film powstał na początku 2012 roku. Być może Pan kojarzy toczącą się dyskusję o Starym Rynku, o klubach go-go, przestępczości… Ten film świetnie się w nią wpisuje!

Maciej Odoliński: Nie, nie kojarzę. Słyszałem o klubach go-go, jednak trudno byłoby przewidzieć, że w tę stronę rozwinie się ta sytuacja.

Jak się Panu kręciło w Poznaniu? Poznań jest przyjazny filmowcom?

Maciej Odoliński: Nie zwracaliśmy się o dofinansowanie filmu do władz. Pracowało mi się tu dobrze.

Z jakimi opiniami o filmie się Pan spotkał?

Maciej Odoliński: Jest część widzów, dla których ten film jest nieodpowiedni. Nie lubią tego, nie cenią, nie jest to dla nich fun. Po premierze w Warszawie usłyszałem mnóstwo bardzo dobrych opinii. Natomiast recenzje będą bardzo złe. Krytycy w Polsce cenią kino artystyczne, wysublimowane, a to mocny, momentami szokujący film gatunkowy i przewiduję, że do nich nie trafi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski