Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Gawliński, lider Wilków: Gdy uczeń jest gotowy to znajdzie mistrza [ROZMOWA]

Marek Zaradniak
Robert Gawliński
Robert Gawliński Fot. Press Promotion
Z Robertem Gawlińskim rozmawiamy o chorobie nowotworowej, stereotypach wilka, kształtowaniu drogi życiowej i artystycznej oraz o nowej płycie Wilków.

"Światło i mrok" - ten tytuł nowej płyty wskazuje na dwa bieguny życia ludzkiego. Jak to było w Pana życiu? Więcej momentów jasnych czy ciemnych?
Robert Gawliński: - Więcej było chyba tych jaśniejszych i nie śmiałbym narzekać na moje życie. Przeżyłem przepiękne prawie 50 lat na naszej cudownej planecie z cudownymi rodzicami, jeszcze cudowniejszymi chyba dziadkami, a ostatnie 28 lat z moją cudowną żoną. W tym roku obchodziliśmy 25-lecie małżeństwa.

Ale w pewnym momencie było groźnie - okazało się, że ma Pan raka. Szczęśliwie udało się chorobę przezwyciężyć.
Robert Gawliński: - Byłem wtedy młodym człowiekiem. Miałem 24 lata. Dwa tygodnie przed ślubem dowiedziałem się, że mam nowotwór. Miałem poważny dylemat, czy powinienem się żenić, ale Monika kategorycznie zaprotestowała i powiedziała, że absolutnie nie bierze pod uwagę tego faktu. Dwa tygodnie po ślubie poszedłem na ciężką operację. Udała się i żyję do tej pory.

Jakie jest Pana przesłanie dla chorych na raka?
Robert Gawliński: - Przesłanie jest zawsze tylko jedno - wierzyć, że wszystko się skończy dobrze i nie wolno dopuszczać do siebie najczarniejszych myśli. Trzeba z nimi walczyć, bo one nie pomagają, a najgorsza jest zupełna rezygnacja.

No właśnie, w piosence "Czystego serca" apeluje Pan, aby nigdy się nie poddawać. Nie lubi się Pan poddawać?
Robert Gawliński: - Nie lubię, choć mi się to zdarzało, bo czasami są sytuacje, gdy człowiek już nie ma siły. Zawsze jednak staram się walczyć do końca, na ile to jest tylko możliwe.

Jedna z piosenek na płycie nosi tytuł "Świat to fajne miejsce i trzeba je chronić". Ma Pan szczególne miejsca, które Pan lubi?
Robert Gawliński: - Oczywiście. Jestem przekonany, że najfajniejszym miejscem dla człowieka jest to, gdzie się wychowywał za młodu albo urodził. Od wielu lat razem z żoną lubimy jeździć do Grecji. Uwielbiam szczególnie południe Peloponezu, gdzie góry wchodzą do morza i życie toczy się na styku dwóch biegunów. Wystarczy pojechać pięć kilometrów i jesteśmy na wysokości naszego Podhala. A tam wspaniałe Morze Śródziemne. To zarazem styk dwóch kultur. Ci ludzie żyjący w górach to zupełnie inna kultura i obyczaje niż ci na dole łowiący ryby. To niesamowite miejsce na Ziemi.

Leży Panu na sercu ochrona przyrody. Wilki jako zespół są szczególnie w tę sprawę zaangażowane.
Robert Gawliński: - Może nie Wilki, ale bardzie ja - jestem honorowym ambasadorem wilka w polskim WWF-ie. Oprócz tego działam w "Przystani Ocalenie". Od kilku lat współpracujemy z ludźmi ratującymi głównie konie, ale ostatnio zajmują się wszystkim. Bardzo wiele zwierząt jest porzucanych czy źle traktowanych przez ludzi. Na szczęście istnieją takie miejsca jak "Przystań Ocalenie" i tacy wspaniali ludzie, którzy poświęcają się dla zwierząt. Z WWF-em organizujemy bardziej spektakularne akcje jak ta, gdy przekazaliśmy kilkanaście owczarków podhalańskich hodowcom, którzy mają problemy z wilkami. Takie szczeniaki wychowują się z owieczkami, aby później wiedziały, że to ich rodzina. To jest naturalne, że jeśli stado jest pozostawione bez opieki, to drapieżnik się nim zainteresuje. Wilki są inteligentne. Po co mają ganiać za zającem w lesie, jak tu chodzą sobie owieczki po polanie i nikt ich nie pilnuje.

Czy wilki są naprawdę groźne?
Robert Gawliński: - Nie.

To dlaczego ludzie się ich boją?
Robert Gawliński: - Nie wiem. Wilki mają najgorszy PR na świecie. Jest taki dowcip o tym, jak rozmawia chomik ze szczurem. "Powiedz mi, jak to jest, różnimy się tylko tym, że ty nie masz ogona, a ciebie dzieci kochają, przytulają cię, głaszczą, mówią, że masz piękne futerko. A o mnie same złe rzeczy... A chomik na to - bo ja mam lepszy PR". Coś w tym jest. My często jesteśmy przekonani, że wilk porwie i zje dziecko. A wilki nie mają ochoty na kontakt z ludźmi, to płochliwe, piękne stworzenia, które dobierają się w pary na całe życie i wychowują wspólnie potomstwo. Zakładają watahy, w których panuje hierarchia, jak u nas w wielopokoleniowych rodzinach. Żyją, polując jak wszystkie inne zwierzęta. Ryś nie ma na przykład tak złego PR-u, a jest pewnie groźniejszy.

Ale to kot. A na kota w Polsce patrzy się zawsze cieplej niż na psa lub wilka.
Robert Gawliński: - Właśnie nie wiem dlaczego.

Wróćmy jednak do Pana życia - mówił Pan, że przeżył prawie pół wieku. Które z momentów były szczególnie ważne?
Robert Gawliński: - Prawie, bo do półwiecza został dokładnie rok. Myślę, że całe lata 80., gdy kształtowała się moja osobowość. To był taki czas, gdy bez opamiętania czytałem książki. Różne. Historyczne, ale i science fiction i opowiadania. Przeczytałem wszystkich najbardziej znanych pisarzy fantastyki w Polsce i w Rosji. Science fiction i political fiction. Bracia Strugaccy, Janusz Zajdel, Lem. Później zaraziłem się Tolkienem. Przeczytałem go chyba dwa razy pod rząd, a potem jeszcze dokończoną przez jego syna książkę "Silmarillion". Niezwykle ważne jest też tłumaczenie. Kiedy do prozy tolkienowskiej chciałem przekonać moich synów, kupiłem piękne wydanie, aby zdobiło domową bibliotekę, ale czytać tego się nie dało. Chłopcy na szczęście przeczytali starego Tolkiena i byli zachwyceni. Były to zresztą czasy, gdy dobrą książkę łatwiej było kupić w antykwariacie niż w księgarni.

A w życiu muzycznym?
Robert Gawliński: - Myślę, że pierwszy zespół, czyli Gniew. Graliśmy w szkołach. Odnosiliśmy sukcesy w różnych konkursach. Pamiętam, że Agnieszka Osiecka oceniała moje teksty i wtedy wygrałem. Jeszcze wówczas nie myślałem, że to będzie mój zawód, ale raczej ważne hobby. Później był zespół Madame, w którym wszystko się ukształtowało. Wtedy już wiedziałem, że będę muzykiem. Chciałem tego. No a na początku lat 90. przyszedł czas Wilków. Wiele dały mi rozmowy ze Zbyszkiem Hołdysem. "Zespół Madame jest OK, ale ty musisz stanąć na wadze i zobaczyć, ile ważysz. Musisz mieć swój zespół i nagrać płytę" - mówił. I tak się stało. Wielki sukces. Pierwsza płyta. Duże pieniądze i trochę tej wody sodowej posmakowałem... Ale jakoś się pozbierałem i zaczęło się normalne życie, dwoje dzieci i tak dalej.

Zbyszek Hołdys miał szczególny wpływ na Pana?
Robert Gawliński: - Chyba nie. Przypuszczam, że sam krzepłem, miałem już wtedy ponad 20 lat. Oczywiście Zbyszek mi zdradził wiele tajników branży, wspierał jak starszy kolega. Pomieszkiwaliśmy z Moniką także u Marka Jackowskiego, z którym grałem w zespole Złotousty i Anioły, w czasie, kiedy Maanam chwilowo zawiesił działalność. Marek opowiadał mi dużo o wschodniej filozofii, myślę, że wzbogacił moją sferę duchową. Ja zresztą wyznaję taką teorię, że gdy uczeń jest gotowy, to zawsze znajdzie mistrza.

Czy wobec dziewczyn był Pan kiedyś nieśmiały? Pytam, bo napisał Pan piosenkę "Miłości kwiat nieśmiały".
W zasadzie nie, bo ja miałem tylko jedną dziewczynę jako 13-latek. Trwało to pięć lat. Nasza miłość dojrzewała stopniowo. Także w kwestiach seksu i cieszę się, że to się tak odbyło, a nie na zasadzie - dużo różnych dziewczyn i nie wiadomo o co chodzi. To było fajne. Jestem stały w uczuciach, o czym świadczy fakt, że z Moniką jesteśmy 28 lat.

W branży muzycznej to wyjątek?
Robert Gawliński: - Czy ja wiem? Myślę, że to obiegowa opinia, podobnie jak o wilkach. Popatrzmy. Muniek Staszczyk z zespołu T.Love jest ze swoją żoną 25 lat, Kazik Staszewski podobnie. Wielu, wielu artystów ma jedną żonę i właściwie to chyba brylujący w kolorowych gazetkach celebryci mają problemy z monogamią, a może to ich sposób na promocję siebie. Nowa żona, nowe auto, nowa twarz… Natomiast muzycy są najczęściej stali w uczuciach, chociaż oczywiście bywają wyjątki. Myślę, że w branży biznesowej jest więcej rozwodów niż w świecie muzyków.

Przeżył Pan prawie pół wieku. Z żoną jesteście razem 28 lat. Ma Pan sukcesy artystyczne. Jest Pan szczęśliwy?
Robert Gawliński: - Tak. Choć uważam, że samo pojęcie szczęścia bardziej kojarzy mi się z chwilą czy z chwilami w życiu, ale wiem też, że tego pojęcia używa się, gdy wszystko w życiu się układa.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski