Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rock in Arena 2013: Dog Eat Dog, Strachy na Lachy, Illusion, Lao Che i inni [RELACJA]

Agnieszka Świderska
Dog Eat Dog
Dog Eat Dog Łukasz Gdak
Teraz już trudno wyobrazić sobie muzyczny kalendarz bez Rock In Arena. W sobotę już po raz czwarty Poznań przeżył największy w roku maraton rockowy i więcej niż tylko cztery wymiary muzyczne. Dla ponad trzech tysięcy fanów rockowego brzmienia zagrała amerykańska legenda sceny hardcorowej - Dog Eat Dog, Strachy Lachy ze swoją najnowszą płytą "!TO!", Lao Che, Illusion, Rust, Jelonek i Happysad. A temperatura pod sceną z pewnością o kilkadziesiąt stopni wyższa niż na zewnątrz.

Poznańscy "Ruści" nie mieli łatwego zadania. Niemal każdy początek festiwalu to nieliczna pod sceną i dość niemrawa publiczność. Rust nieprzypadkowo jednak uważany jest za jeden z najbardziej obiecujących zespołów polskiej sceny - potrafił zarazić swoją muzyką także publiczność w Arenie. I może za rok, albo dwa, grając w lepszym czasie koncertowym i mając więcej niż tylko 30 minut, pokaże, na co naprawdę go stać.

Jeżeli ktoś przed koncertem Jelonka wątpił, że skrzypce mogą być jednym z najbardziej rock’n’rollowych instrumentów, to uwierzył w to z pewnością po jego koncercie. A kiedy Jelonek jest na scenie, to pod sceną musi być ścianka - tak było na Woodstocku, tak było w Jarocinie i tak było w sobotę w Poznaniu. Kiedy kończył, temperatura pod sceną była już wysoka i taką miała pozostać aż do końca.

Do koncertowego "pieca" dołożyło Lao Che, głównie z kawałkami ze swojej najnowszej płyty "Soundtrack". Muzyczny majstersztyk, jakim są kompozycje takich utworów jak "Dym" czy "Idzie wiatr", okazał się również koncertowym majstersztykiem. I nie zabrakło pod sceną tych najwierniejszych fanów, którzy śpiewali za Spiętym "Rzuciłem palenie i kościół też, do pierwszego czasem wracam, do drugiego nie. Jak Spięty Bogu, tak Bóg Spiętemu, bądź miłościw niegrzecznemu".

Przejściem w zupełnie inny wymiar muzyczny był koncert Happysadu, na którym najgłośniejsza była głównie żeńska część publiczności. Godzinny koncert składał się ze wszystkich czterech płyt i był prawdziwym muzycznym rarytasem dla fanów formacji Kuby Kawalca. Nie mogło oczywiście zabraknąć największego hitu - "Zanim pójdę", który kończył poznański koncert. Tych, którzy do fanów Happysadu raczej nie należą, nie przekonał nawet cover "Stąpając po niepewnym gruncie" Pidżamy Porno, który miał być muzycznym hołdem złożonym Poznaniowi. Dość obca oryginałowi aranżacja odniosła wręcz przeciwny skutek.

Kolejny zespół tego wieczoru - Dog Eat Dog to był ogień w czystej postaci. Niejeden zespół mógłby im pozazdrościć takiego frontmana jak John Conner, który stworzył ten koncert na publiczności wyzwalając w niej takie pokłady energii, jakich istnienia w sobie nawet nie podejrzewała. Trudno jednak było oprzeć się jego hipnotyzującej wręcz energii i płynącym ze sceny wyzwaniom, by włączać się w muzykę, w zwrotkę, w refren. W zabawę.

Conner nie zapomniał oczywiście o swojej hokejowej koszulce z napisem "Polska", a jego słowa o tym, że kocha polską publiczność, nie były tylko czczym i grzecznościowym pochlebstwem - w ostatnich latach często koncertują w kraju nad Wisłą. A Poznań usłyszał to, za co kocha Dog Eat Dog - "No Fronts", "Who's The King" czy "Expect the unexpected".

Byli i tacy, dla których najważniejszym koncertem tego wieczoru miał być Illusion. Dla części z nich był to zespół, na którym się wychowali i z którym byli od pierwszej płyty, dla innych - legenda, na którą się spóźnili, by usłyszeć ją na żywo w latach dziewięćdziesiątych. Po sobotnim koncercie trudno było sobie wyobrazić, że mógł być czas, a przecież był i to bardzo długi, kiedy na scenie mogło zabraknąć Illusion.

Co ciekawe, nikt pod ich nieobecność nie był w stanie zająć ich miejsca. Ciężkie gitarowe brzmienie, charakterystyczny, mocny wokal Lipy i równie mocny przekaz musiały podbić i podbiły poznańską Arenę. Wielkość tego zespołu polega między innymi na tym, że jego fani przez te wszystkie lata nigdy nie zapomnieli tekstów "Na luzie", "Nikt" czy "Vendetty" i w sobotę było to słychać. Tymczasem Lipa zdradził, że zespół pracuje już na kolejną płytą.

Wisienką na tym muzycznym torcie był koncert Strachów Na Lachy, których najnowsza płyta "!TO!" właśnie w sobotę miała swoją premierę. Grabaż nie zrobił jednak z sobotniego koncertu premierowego - zbyt dobrze wiedział, że publiczność SNL najbardziej lubi, to co zna. Przynajmniej do czasu, kiedy nowe kawałki nie ograją się na koncertach, a wtedy również będą tymi "znanymi i ulubionymi". Sobotni występ rozpoczął się "Dzień dobry kocham cię" i dopiero po kilku starych kawałkach przyszła kolej na "Dreadlock Queen" i "Bloody Poland" z nowej płyty.

Nie mogło oczywiście zabraknąć już będącego hitem "I cant’t get no gratisfaction" i tylko niektórzy zrozumieli ironię w głosie Grabaża, kiedy mówił o 100 tysiącach odsłon na youtube. Podobnie jak przekaz innego nowego numeru - "Gorsi", który jest jeszcze mocniejszy niż w "Twojej generacji" Pidżamy Porno. I albo niezrozumieniu tekstu i uwielbieniu dla Grabaża, albo dystansowi do siebie, i też uwielbieniu dla Grabaża, można tłumaczyć reakcję młodszej części publiczności śpiewającej ochoczo "Jesteście gorsi niż wasi starzy".

Dobrze koncertowo wypadły także dwa inne premierowe numery - "Za stary na Courtney Love" oraz "Bankrut… bankrutowi", o którym Grabaż słusznie powiedział, że przyjdzie czas, kiedy publiczność sama będzie się go domagać. Jest coś w jego niespokojnym brzmieniu, COŚ, co spowoduje, że ziszczą się słowa Grabaża.

Był to już ostatni numer z "!TO!" - resztę koncertu wypełniły numery z wcześniejszych płyt, a na koniec nie mogło oczywiście zabraknąć "Piły Tango". Koncertowo wypadł dobrze również nowy członek SLN - Tom Horn na klawiszach. Mniej koncertowo wypadli natomiast realizatorzy dźwięku - wokal Grabaża bywał nagłaśniany znacznie lepiej niż w sobotę. Jednak nie tylko koncert SNL, ale całą czwartą edycję Rock In Arena z pewnością można zaliczyć do udanych. Do zobaczenia za rok!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski