Rocznica zakończenia II wojny światowej 8 maja. Pierwszy raz

W piątek po raz pierwszy w Wielkopolsce, jak i reszcie kraju obchodzić będziemy Narodowy Dzień Zwycięstwa, czyli rocznicę zakończenia II wojny światowej. W kwietniu Sejm postanowił bowiem o zmianie nazwy oraz terminu wydarzenia, które od 1945 r. oficjalnie odbywało się 9 maja i znane było jako Święto Zwycięstwa i Wolności.

- Zmiany nie powinny nikogo dziwić. Wystarczy popatrzeć, że między Polską i Rosją nie było zgody już co do początku wojny. Dla nas to 1 września 1939 r., z kolei dla Rosjan 22 czerwca 1941 r. - mówi prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN. Zdaniem naukowca osobne obchody 70. rocznicy zakończenia działań wojennych odpowiadają przede wszystkim aktualne realia polityczne.

- To niedobrze, gdy polityka oddziałuje na upamiętnianie historii, ale moim zdaniem ten stan się utrzyma. Wystarczy na bieżąco śledzić doniesienia rosyjskich mediów, by zobaczyć, że jeśli ktoś ośmieli się tam podważać ich "osiągnięcia" historyczne, jak pakt Ribbentrop-Mołotow, zostaje uznany za osobę zagrażającą bezpieczeństwu narodowemu - wyjaśnia prof. Kucharczyk.

Nie wszyscy jednak są zdania, że osobne obchodzenie rocznicy wyklucza godne upamiętnienie żołnierzy radzieckich walczących w 1945 r. w Polsce. Do sprzątania ich grobów, stawiania zniczy i kwiatów nawołują działacze organizacji Falanga Wielkopolska. W sobotę w Poznaniu, Lesznie oraz Pile rozpoczynają akcję "Zapal znicz dla Iwana".
- Uważamy, że nie warto poddawać się antyrosyjskiej histerii, dlatego będziemy upamiętniać szarych czerwonoarmistów, a także kościuszkowców walczących z hitlerowcami - mówi Dominik Sarnecki, jeden z działaczy Wielkopolskiej Falangi.
W Poznaniu dzień wcześniej po Apelu Pamięci zaplanowanym na Cytadeli, także władze miasta złożą kwiaty na mogiłach żołnierzy radzieckich.

Prof. Grzegorz Kucharczyk twierdzi jednak, iż szacunek dla zmarłych w zupełności wystarczy, a wszelkie formy manifestowania i organizowania akcji, takich jak "Zapal znicz dla Iwana" nie przynoszą chluby ich organizatorom. - To zupełnie niepotrzebne dostosowywanie działań do tego, co dzieje się w świecie polityki - stwierdza.

Dominik Sarnecki broni inicjatywy: - Pamiętajmy, że historii nie można odbierać w kategoriach czarno-białych. W Armii Czerwonej oczywiście byli nie tylko zbrodniarze, ale także Sybiracy, którzy nie załapali się do armii gen. Andersa - mówi.
Wygląda na to, że także 8 maja będzie dniem dzielącym Polaków.

Jak będą wyglądać obchody Dnia Zwycięstwa
W nocy z 7 na 8 maja na Westerplatte odbędą się ogolnopolskie obchody zakończenia II wojny światowej.
Uroczystość na terenie byłej polskiej Wojskowej Składnicy Tranzytowej rozpocznie się ok. godz. 23.40 w czwartek. Jej szczegołówy plan w środę o godz. 15 nie był jeszcze znany. Natomiast pewne jest, że 8 maja na zaproszenie prezydenta Bronisława Komorowskiego, w gdańskich uroczystościach wezmą udział m. in. prezydenci Bułgarii, Chorwacji, Cypru, Czech, Estonii, Litwy, Rumunii. Swój udział zapowiedzieli ponadto sekretarz generalny ONZ oraz przewodniczący Rady Europejskiej.

W Moskwie planowana jest potężna defilada.
Choć masowe widowisko zaplanowane na 9 maja w Moskwie odbędzie się z wielką pompą, pojawi się na niej jedynie 17 szefów państw, premierów i liderów organizacji międzynarodowych. Obok Władimira Putina na pewno nie stanąprzywódcy USA, Niemiec, czy Francji.

W Poznaniu uroczystości odbędą się na górnym tarasie Cytadeli.
Zaplanowano Apel Pamięci i złożenie kwiatów pod pomnikami żołnierzy radzieckich, cytadelowców oraz żołnierzy alianckich.Organizatorem uroczystości jest Dowódca Garnizonu Poznań.