Około 450 tys. wielkopolskich uczniów powitało w poniedziałek nowy rok szkolny. Jak podkreślają nauczyciele i samorządowcy, najbliższe miesiące będą trudne. To rok zmian. W życie wchodzi reforma oświaty, która zakłada likwidację gimnazjów i powrót do 8-letnich szkół podstawowych, 4-letnich liceów i 5-letnich techników. Zasadnicze szkoły zawodowe zastąpią natomiast dwustopniowe szkoły branżowe.
W dniu rozpoczęcia roku rządzący po raz kolejny zapewniali, że wszystko „jest pod kontrolą”.
- Reforma jest dobrze przygotowana, zarówno organizacyjnie, jak i programowo. Wynika to przede wszystkim z zaangażowania tych wszystkich, którzy przygotowali i wdrażają dzisiaj zmiany - nauczycieli, pedagogów, wychowawców, rodziców, dyrektorów szkół, samorządowców i wreszcie pracowników kuratoriów oraz MEN - mówiła Beata Szydło podczas inauguracji roku szkolnego w Dobrzechowie.
Premier wspomniała też o niespodziankach przygotowanych dla pracowników szkół.
- Zaplanowaliśmy podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli. W ciągu 3 lat pensje wzrosną o 15 procent - obiecała Beata Szydło. Szefowa rządu zapowiedziała też, że pierwszych podwyżek należy spodziewać się na początku II kwartału 2018 roku.
ZOBACZ TEŻ:
Zapewnienia rządzących, dotyczących przygotowanych zmian, nie przekonują członków Związku Nauczycielstwa Polskiego, którzy protestowali w poniedziałek pod siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej.
- Nie chcemy pozwolić na to, by sprawa reformy zniknęła z przestrzeni publicznej. To jest sprawa, która dotyczy pięciu milionów uczniów - powiedział szef ZNP, Sławomir Broniarz.
"Nauczyciel to ktoś, kto pracuje z zamiłowania". Andrzej Duda inauguruje rok szkolny
Źródło: TVN24/x-news.pl
W podobnym tonie wypowiadają się samorządowcy. Jak zwrócił uwagę wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski, reforma będzie kosztować miasto 15-20 mln zł.
- Tylko na zmiany związane z infrastrukturą wydaliśmy około 4 mln zł - mówi wiceprezydent. - To m.in. koszty stworzenia pracowni przedmiotowych w szkołach podstawowych, gdzie ich dotąd nie było; zakup nowych lektur dla siódmoklasistów czy dostosowania świetlic i łazienek do potrzeb młodszych dzieci, które będą teraz uczyć się w budynkach po dawnych gimnazjach - wylicza Mariusz Wiśniewski.
Około 4 mln zł - dla porównania to trochę więcej niż to, ile kosztowało miasto Poznań wybudowanie nowej sali gimnastycznej, wraz z łącznikiem przy Szkole Podstawowej nr 4 na Górczynie, gdzie odbyła się uroczysta miejska inauguracja nowego roku szkolnego.
Jak zauważa Mariusz Wiśniewski, koszty finansowe to jedno. Tylko w Poznaniu zmianami (zwolnieniami lub redukcją etatów) dotkniętych zostało 735 nauczycieli. - Panią premier zapraszam do nowej szkoły podstawowej na Sołaczu. Było tam dobrze prosperujące gimnazjum, w tym roku nie utworzono tam ani jednej pierwszej klasy - mówi wiceprezydent.
Głosów krytyki w dniu pierwszego dzwonka nie szczędziła też opozycja. - Nie ma co mówić o reformie edukacji, mówimy o deformie, która od samego jest początku jest oparta od na kłamstwach - stwierdziła Joanna Schmidt, posłanka Nowoczesnej. - Minister Zalewska mówiła, że nie będzie zwolnień nauczycieli. Zapewniała, że będzie parę tysięcy nowych ofert pracy. Tak naprawdę w większości to pojedyncze godziny. Czy chcemy zrobić z nauczycieli komiwojażerów, którzy kursują między pięcioma szkołami, aby mieć etat, a do zajęć przygotowują się w autobusie? - pyta posłanka.
Joanna Schmidt zwróciła też uwagę, że koszty zmian, które pokrywa ministerstwo to pomoc rzędu 5-10 proc. Pozostała część dokładają samorządy. Nie podobają jej się też zmiany w podstawie programowej.
- W ramach zmian w kanonie lektur wprowadzono kilku autorów bliskich sercu PiS. Przypominam, jeszcze w lipcu było zagrożenie, że nie będzie w nim Czesława Miłosza. Zabraknie Szulca, Iwaszkiewicza, Bułhakowa. Zamiast tego poznamy wiersze barda smoleńskiego. Duży nacisk położono na PiS-owską historię. Nie dowiemy się z niej, jak żyli polscy mieszczanie i chłopi. Historii będziemy się uczyć poprzez konflikty zbrojne. Trudno też będzie znaleźć informacje, mówiące o zasługach Lecha Wałęsy. W nowym programie bardzo mało jest też materiałów zwianych z ekologią - wylicza Joanna Schmidt.
A jak do zmian odnoszą się sami uczniowie? Są siódmoklasiści, którzy cieszą się, że będą nadal uczyć się w gronie swoich koleżanek i kolegów. Wielu z nich przyznaje jednak, że wolałoby pójść go gimnazjum.
- Mamy fajnych kolegów, ale jeszcze trudniej będzie rozstawać się z nimi po ośmiu niż po sześciu latach. Chciałybyśmy zmienić otoczenie - przyznaje Agnieszka, siódmoklasistka z poznańskiej SP nr 4. - Gimnazjum to nowy etap życia, krok w kierunku dorastania. Powinniśmy powoli przygotowywać się do zmian, jakie czekają nas w późniejszym życiu - dodaje jej koleżanka Ola.
Rodziców natomiast martwi m.in. to, że ich dzieci nadal nie mają wielu podręczników. - „Córka wróciła z rozpoczęcia roku. Książki dostaną pod koniec października. Jej się to podoba, a mi nie za bardzo” - napisał jeden z użytkowników Twittera. W podobnym tonie wypowiadali się inni użytkownicy portali społecznościowych. - „U nas też nie ma połowy książek” - dodaje inny internauta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?