Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnik szuka żony. Rolnik z Wągrowca!

Arkadiusz Dembiński
Rolnik szuka żony. Rolnik z Wągrowca!Rolnik szuka żony. Rolnik z Wągrowca!
Rolnik szuka żony. Rolnik z Wągrowca!Rolnik szuka żony. Rolnik z Wągrowca! TVP / Rolnik szuka żony
Miłość podobno można znaleźć wszędzie... Paweł Stępniak, rolnik z pobliskiego Budzynia postanowił szukać jej za pomocą popularnego programu TVP - Rolnik szuka żony. - Oglądałem wcześniejsze edycje, śledziłem losy bohaterów programu. Wiem, że dwójka rolników znalazła swoje wybranki serca. Sam szukam... Szukam jednak dziewczyny, która będzie moją pokrewną duszą. Pokocha wieś, rolnictwo. Nie mam zamiaru nikogo zmuszać do pracy w gospodarstwie, jednak chciałbym, aby moja przyszła żona zajęła się domem, pielęgnowaniem rodzinnego ciepła - tłumaczy pan Paweł.

Jak przyznaje w pierwszej kolejności liczy się dla niego charakter wybranki. 

- Moi rodzice nie byli mocno zaskoczeni moją decyzją o wzięciu udziału w programie. Wiedzieli, że chcę założyć rodzinę. Poszukać drugą połówkę. Tu w okolicy do tej pory mi się nie udawało. Gdy śledziliśmy wcześniejsze edycje, pojawiła się myśl, że może i ja spróbuję. Wysłałem swoją kandydaturę. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie kiedy otrzymałem odpowiedź z telewizji, że zostałem zakwalifikowany do programu - tłumaczy z uśmiechem.

Zaskoczenie przeżyli także sąsiedzi pana Pawła... choć tych przez płot w jego przypadku brak, gdyż gospodarstwo, które prowadzi rolnik, położone jest na uboczu w otoczeniu lasów i pól.

- Program ten ogląda moja mama. Dobrze pamiętam  jej reakcję. Jej zdaniem występują w nim rolnicy gdzieś z dalekich regionów Polski. Aż tu nagle... Wielkopolska i nasz sąsiad. To było spore zaskoczenie - przyznaje sąsiadka naszego rolnika i dodaje: - Pawła nie znam zbyt dobrze, gdyż dzieli nas spora różnica wieku. Po tym jednak co obserwuję, to bardzo pracowity człowiek. Nie raz widziałam go przy pracy czy jak obchodzi swoje pole. Widać, że lubi to... Zapewne chęć do pracy odziedziczył po rodzicach. To bardzo pracowita rodzina - przekonuje kobieta.

Pan Paweł aktualnie prowadzi gospodarstwo, które odziedziczył po dziadku. - W moim przypadku trudno jednak mówić ile jest to hektarów. Działamy bowiem wspólnie w gronie rodzinnym wraz z ojcem i bratem - wyjaśnia 25-letni rolnik. Jak tłumaczy łącznie rodzinne gospodarstwo liczy ponad 100 hektarów. Jego zdaniem takie współdziałanie członków rodziny ułatwia wiele spraw, łatwiej jest między innymi wykorzystać posiadany sprzęt, są ręce do pomocy.

- Praca na  roli dla mnie nie jest przykrym obowiązkiem. Kocham to, co robię. Nie wyobrażam sobie siebie pracującego w jakiejś fabryce skręcającego coś przez osiem godzin. Tu zawsze coś się dzieje. Każdy dzień jest inny. Choć praktycznie cały dzień, począwszy od godziny siódmej, jest się na nogach, to jednak nie narzekam. Lubię to i nie wyobrażam sobie siebie robiącego coś innego i gdzieś indziej - wyjaśnia rolnik.

Ich rodzinne gospodarstwo nie jest ukierunkowane na  jedną produkcję. - W polskich warunkach ciężko jest zrobić coś takiego. Jedna dziedzina gospodarstwa zazębia się z drugą - wyjaśnia. W gospodarstwie pana Pawła znajdziemy więc kury, świnie i krowy. Całego inwentarza pilnują psy. Dodatkowo uprawiane są zboża czy ziemniaki. - Dziś w wielu dziedzinach pomagają rolnikom już maszyny, ale pracy i tak  jest dużo. Dziś już, nie tak jak kiedyś, nie sadzi się ziemniaków jeden hektar, ale znacznie więcej po zakontraktowaniu. Latem, w czasie żniw, a później  wykopków zdarza się, że rodzinne ręce i tak nie wystarczają. Trzeba  szukać dodatkowych par rąk do pracy - opowiada rolnik.

Pan Paweł w ciągu tygodnia po dniu pracy zwykle odpoczywa przed telewizorem lub czytając. - Nadrabiam także informacje z całego dnia o tym co się wydarzyło w okolicy i kraju. Przeglądam strony informacyjne w internecie. Obejrzę także film. Jak każdy, lubię czasem wypić piwko - przyznaje z uśmiechem. Gdy czasu wolnego jest więcej, rolnik z Budzynia nie pogardzi wyjściem na imprezę.

- Od dyskoteki wolę jednak tradycyjne zabawy. Bardzo lubię tańczyć w parach. Chciałem, aby także i moja przyszła żona lubiła taniec, abyśmy mogli wspólnie wyjść się pobawić - tłumaczy. Aktualnie rolnik oczekuje na listy od ewentualnych przyszłych kandydatek na żony. Zgłoszenia do telewizji mogą spływać do końca kwietnia. - Zastanawiałem się nad tym jakie atrakcje zapewnić kandydatkom. Głowę mam pełną pomysłów - przekonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski