Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Kosecki ma pomysł na zmiany, czyli pewnie już coś czuje, a może coś wie

Marek Lubawiński
Marek Lubawiński.
Marek Lubawiński.
Miało dzisiaj nie być o piłce nożnej. Ale czy to się da? Nie! Po prostu nie, a to przede wszystkim za sprawą reorganizacji rozgrywek polskiej ekstraklasy. Już wszyscy, no prawie wszyscy, bili brawo, zachłystywali się znakomitym niby pomysłem Ekstraklasy SA, w mediach zbliżonych do "reformatorów" pokazywano plusy. Dzięki zmianom, które miały obowiązywać już od najbliższego sezonu, polski futbol miał stać się wręcz światową potęgą.

A tu klops. Dziesięć klubów ekstraklasy nagle się zbiesiło i takiej, przyznajmy szczerze, udziwnionej reorganizacji nie chce. I wcale się temu nie dziwię, bo od początku wiedziałem, że tak będzie. Pisałem o tym w listopadzie, grudniu i dwa tygodnie temu w tym miejscu. Zatelefonował nawet do mnie cztery miesiące temu pan Bogusław Biszof, szef Ekstraklasy SA, kilka dni temu znów miałem telefon, tym razem od miłego pana z biura prasowego Ekstraklasy SA. Moje zdanie na temat zmian w systemie rozgrywek ani trochę się nie zmieniło. Ten pomysł to całkowity bubel, o którym jak najszybciej trzeba zapomnieć.

Kilka dni temu Roman Kosecki, niegdyś znakomity piłkarz, a teraz drugorzędny poseł Platformy Obywatelskiej oraz pierwszorzędny, jak pewnie sam myśli, zastępca prezesa Zbigniewa Bońka w PZPN, zaproponował, by w ekstraklasie grało 18 zespołów. - To najlepsze rozwiązanie - twierdzi nagle olśniony Kosecki, który pewnie doszedł do wniosku, że zbuntowane kluby lepiej popierać, bo kto wie kiedy będą kolejne wybory na pezetpeenowskiego prezesa. A może się zdarzyć, że już niedługo.

Nieśmiało więc przypominam, że pomysł z 18 klubami w ekstraklasie nowy nie jest. Jestem jego zwolennikiem od dawna, choć tak po prawdzie dochodzę do wniosku, że dzisiaj trudno byłoby skompletować 18 zespołów zasługujących na grę o mistrzostwo Polski. Ale ponoć kryzys w gospodarce, nie tylko polskiej już powoli za nami, a po wyjściu z tej zapaści wszyscy rzucą się do sponsorowania polskiej piłki nożnej. Marzenia jak ptaki szybują po niebie...

Swe marzenia spełniły koszykarki z Konina, które awansowały do ekstraklasy. Szczerze gratuluję i zazdroszczę konińskim sympatykom basketu. W Poznaniu koszykarska bieda, że piszczy, a największym sukcesem tej pięknej dyscypliny sportu w stolicy Wielkopolski jest utrzymanie się w pierwszej lidze męskiej drużyny Politechniki Big Plus Poznań. Mała rzecz, a cieszy.

Koninianki awans wywalczyły wraz z zespołem Wilków Morskich Szczecin. Wydawało mi się, że w obu klubach już czas na radość oraz na zbieranie pieniędzy na przyszły sezon. Nic z tych rzeczy. AZS PWSZ Konin zagra z Wilkami Morskimi o pierwsze miejsce w pierwszej lidze. Polski Związek Koszykówki postanowił bowiem, że ten najlepszy zespół otrzyma 12 tysięcy złotych nagrody, a ten drugi osiem tysięcy. Zdecydowanie prościej, i pewnie korzystniej byłoby przelać na konto obu klubów po 10 tysięcy. Bo przecież trzeba mecz zorganizować u siebie (tylko na sędziów pewnie potrzeba z dwa tysiące złotych, a dochodzą tez inne wydatki, na przykład na ochronę), potem trzeba pojechać na mecz rewanżowy. Ciekawe, ile zwycięzcy tej niepotrzebnej rywalizacji zostanie z 12 tysięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski