Dzieci romskie proszą o pieniądze. Co na to polskie prawo?
Prawo mówi jasno, że osoba, która ma środki do egzystencji lub jest zdolna do pracy, a żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł lub karze nagany.
Inaczej zaś sprawa wygląda w przypadku żebractwa osób niepełnoletnich. Jeśli ktoś skłania do żebrania małoletniego, osobę bezradną albo pozostającą w stosunku zależności od niego lub oddaną pod jego opiekę, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Czytaj też: Czasem kromka chleba może odmienić życie. W Poznaniu powstanie okno życia i centrum pomocy osobom ubogim
Ani dawanie pieniędzy, ani zgłaszanie sprawy na policję nie są efektywnym sposobem pomocy dla osób żebrzących. Najlepszą metodą zaś jest skierowanie potrzebujących do odpowiednich organizacji. Wymaga to jednak czasu i zaangażowania. Potwierdza to zarówno policja w oficjalnych komunikatach, jak i osoby czynnie pomagające osobom ze społeczności romskich.
Czy da się pomóc Romom w Polsce?
- Najlepsze jest po ludzku zapoznanie się z rodziną i pytanie, dlaczego są na ulicy. Oni najczęściej spotykają się z przepędzaniem i budowaniem określonych pozycji. Romowie muszą wciąż przed czymś uciekać. Żebractwo jest strategią przetrwania, nie elementem kultury. Co wniesie, że ktoś zadzwoni po policję? Oni po prostu uciekną, zmienią miejsce, będą się czuć zagrożeni. To jest zamiatanie tematu pod dywan, czyszczenie miasta, żeby nie było ich widać
- mówi socjolożka Katarzyna Czarnota.
Podpowiada także, że można skontaktować się ze stowarzyszeniem Rezerwat, które prowadzi m.in. zajęcia dla dzieci z koczowiska lub z MOPR-em. W tych miejscach pracują ludzie, którzy znają specyfikę pracy z Romami. Należy tu jednak podkreślić, że Romowie są grupą bardzo zróżnicowaną ze względu na status ekonomiczny, język i religię. Dlatego nie ma jednego rozwiązania czy sposobu na włączenie Romów i ich dzieci do tkanki społecznej.
W Poznaniu udało się wprowadzić kilkadziesięcioro dzieci romskich do polskich szkół. W mieście jest jednak tylko dwóch wyszkolonych pracowników socjalnych. To zdecydowanie za mało, żeby pracować z grupą zmagającą się z problemem analfabetyzmu, bezdomności (także w kraju pochodzenia), która przez wiele lat miała ograniczony dostęp do szkół, a co za tym idzie do wykształcenia i późniejszej pracy.
- Nie ma szybkich rozwiązań i łatwych odpowiedzi, bo wszelkie pytania w tym zakresie są skomplikowane. Większość z nas, przechodząc obok takich osób myśli, że to jest kultura romska, dziecko jest wykorzystywane i jest to wina rodzica, że tak się dzieje, więc należy ich zdyscyplinować. Trzeba sobie jednak zadać pytanie, jaki jest cel naszych działań. Czy chcemy lepiej się poczuć i nie mieć wyrzutów sumienia, bo nie będziemy ich widzieć, a te dzieci nadal będą żyć w biedzie, czy faktycznie chcemy coś zmienić i mimo pośpiechu, później zainteresować się tą sytuacją. Warto sprawdzić, co mają do powiedzenia organizacje, które zajmują się tym profesjonalnie
- podsumowuje Czarnota.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
15 gmin w Polsce, w których żyje się najlepiej. Wielkopolani...
Obserwuj nas także na Google News
iPolitycznie - Czy słowa Stefańczuka o Wołyniu to przełom?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?