Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem do Mikołaja [FOTO]

Andrzej Kurzyński
Roman Wesołowski to zapalony cyklista. Na rowerze odwiedził już 19 krajów europejskich. Tego lata przejechał Szwecję i Finlandię. Głównym celem jego wyprawy było Rovaniemi, gdzie mieszka święty Mikołaj.

Roman Wesołowski, były kaliski listonosz, a obecnie pracownik Szkoły Podstawowej nr 13 w Kaliszu podjął się niezwykłego wyzwania. Pocztą rowerową zawiózł wyjątkową przesyłkę. Jednośladem pojechał aż do fińskiego Rovaniemi, gdzie na co dzień mieszka święty Mikołaj, by zawieźć listy napisane przez dzieci z Kalisza.

- Zaprosiliśmy do zabawy wszystkie kaliskie szkoły podstawowe. Za zgodą pana dyrektora Radosława Szczapa i pani dyrektor, Małgorzaty Jackowskiej. Rowerem objechałem 19 szkół, do których zawiozłem zaproszenia. Przyjęliśmy zasadę, że muszą to być listy zbiorowe. Do zabawy przystąpiły dzieci ze szkół nr 2, nr 7, nr 9, nr 13, nr 14 i nr 21 - wylicza Roman Wesołowski, miłośnik turystyki rowerowej i krajoznawstwa.

Kaliszanin po Europie przejechał rowerem już tysiące kilometrów. Odwiedził m.in. partnerskie miasta Kalisza. Jego ostatnia podróż była zarazem trzecią częścią wyprawy dookoła Bałtyku. W sumie w 28 dni (licząc także czas przepraw promowych) pokonał 2908 kilometrów. Tym razem dodatkową motywacją dla cyklisty była nietypowa przesyłka.

Biegnij Forest, biegnij

- Po prostu nie mogłem zawieść dzieci - mówi pan Roman.

Szwedzki etap podróży okazał się najtrudniejszy z jakim dotychczas przyszło mu się zmierzyć. Nie tylko ze względu na góry, które musiał pokonać.

Okazało się, że droga, którą wybrałem, nie jest przeznaczona dla rowerów. Mapa jaką miałem była wyłącznie samochodowa, a nie dysponuję nawigacją. Po sześciu dniach miałem moment załamania i zwątpienia - przyznaje podróżnik. - Myślałem, że nie dojadę do celu i zmienię trasę wyprawy. Wtedy żona w esemesie napisała mi „biegnij Forest, biegnij”. Doskonale wie, że Forest Gump to mój ulubiony bohater i z nim się utożsamiam. Kiedy to przeczytałem, natychmiast znalazłem rozwiązanie. Odbiłem kilkadziesiąt kilometrów w środek Szwecji. Trafiłem na drogi krajowe, na których niemal nie było żadnego ruchu. W zamian było mnóstwo podjazdów i niekończące się lasy. Do tego brak oznak ludzkiej obecności - opowiada pan Roman.

Mimo trudnej trasy rowerzysta pokonywał dziennie po około 120 - 130 kilometrów. Zdarzyło się, że jednego dnia pokonał ponad 160 kilometrów. Wydawałoby się, że po tak męczącej trasie nie powinno być kłopotów ze snem. Tymczasem w tamtej części Europy panowały tak zwane białe noce.

- Co chwilę się budziłem, na zegarku była godzina 24.00, 3 w nocy, a wciąż było widno. Dopiero po tygodniu zacząłem spać po jakieś 3 - 4 godziny - wspomina Roman Wesołowski.

Polska w czołówce

Ostatecznie rowerzysta dotarł w okolicę koła podbiegunowego. Tam odbił w stronę Finlandii, aby dotrzeć do słynnego Rovaniemi, siedziby świętego Mikołaja.

- Objechałem tę wioskę. Przyznam szczerze, że inaczej sobie ją wyobrażałem. Niestety, komercja robi swoje. Wyasfaltowane uliczki, sporo domków do wynajęcia i masa sklepów z pamiątkami oraz barów i knajpek. Oczywiście jest też poczta, gdzie się nadaje listy do Mikołaja. Przekazałem je śnieżynce. Nie znając języka miałem problem jak jej wytłumaczyć, że są one wyjątkowe, bo napisane przez dzieci z kaliskich szkół, a ja zadałem sobie trud, żeby zawieźć je pocztą rowerową. Bo skoro Mikołaj potrafi podróżować po świecie saniami z reniferami, to ja mogę dotrzeć rowerem do niego.

Listy udało się jednak przekazać bez problemu. Okazuje się, że w Rovaniemi prowadzony jest nawet ranking krajów, z których dociera najwięcej listów do świętego Mikołaja. Ich nazwy napisane są kredą na tablicy. Liderem są Chińczycy. Na drugim miejscu jest Polska.

Kaliszanin spotkał się na miejscu z niesamowitą sympatią. Wyróżniający się charakterystycznym strojem z logo Kalisza cyklista była widoczny z daleka.

- Miałem też na głowie biało-czerwoną czapeczkę. Od razu było widać, że przyjechałem z Polski. Na każdym kroku osoby, które mnie widziały, czy kierowcy przejeżdżający kamperami wystawiali dłoń i pokazywali kciuk uniesiony w górę - opowiada pan Roman. - Pod sklepami byłem zaczepiany, ale niestety nie znam języków i nie mogłem uciąć sobie pogawędki, ale gesty mówiły same za siebie.

Jak się okazuje, tak daleka wyprawa wcale nie musi być bardzo kosztowna. Kaliszanin całą Szwecję przejechał za darmo. Okazało się, że nie było żadnych problemów, aby rozbić namiot na prywatnym terenie.

- Nikt nie zwrócił mi uwagi i zawsze czułem się bezpiecznie. Z kolei w Rovaniemi pojechałem na kemping i tutaj za 2 metry kwadratowe namiotu i prysznic zapłaciłem 23,5 euro. Na szczęście w drodze powrotnej kilka razy spałem u Finów. Bez wahania przyjmowali mnie do siebie. Jeden z Finów, którego spotkałem jakieś 150 kilometrów na południe od Rovaniemi okazał się myśliwym. Z łopatki każdego upolowanego łosia robi zegar. Jednym z nich mnie obdarował. Dostałem też wyroby kulinarne z łosia i strój Mikołaja.

Kaliscy uczniowie czekają teraz z niecierpliwości na odpowiedź na swoje listy, a Roman Wesołowski już planuje kolejną wyprawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski