Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem w Himalaje: 18 km mniej, ale żyjemy [ZDJĘCIA]

Marek Wajer
Ewakuacja turystów, w tym członków wyprawy rowerowej "Z Lhasa do Kathmandu" z granicy Tybetu i Nepalu po zejściu lawiny błotnej w okolicach miasta Tatopani.
Ewakuacja turystów, w tym członków wyprawy rowerowej "Z Lhasa do Kathmandu" z granicy Tybetu i Nepalu po zejściu lawiny błotnej w okolicach miasta Tatopani.
Dokładnie od 18 dni 9-osobowa międzynarodowa grupa przemierza rowerami drogi i bezdroża Tybetu oraz Nepalu podczas wyprawy "Z Lhasa do Kathmandu". W składzie tej grupy są dwaj poznaniacy - zdobywca Mount Everest w 2011 roku Ireneusz Szpot oraz Paweł Bugajny. W kolejnej rozmowie telefonicznej I. Szpot przekazał nam ostatnie informacje nie tylko o sytuacji w grupie.

- Z nami wszystko w porządku, dotarliśmy - zgodnie z planem - do Everest Base Camp, skąd wszyscy pragnący zdobyć Mount Everest od strony północnej wyruszają na najwyższy szczyt Ziemi. Po drodze na skutek kilu upadków trochę nam się potłukła Irlandka Mary, rowery są strasznie poobijane, bo jechaliśmy po bardzo nieprzyjemnych drogach szutrowych. Pogoda ? Obyło się bez śniegu pod kolami rowerów i temperatura ani razu nie spadła poniżej zera. Natomiast na wysokości grubo powyżej 5000 m npm we znaki mocno dal nam się silny, porywisty wiatr. Na podjeździe pod przełęcz Shung La na wysokości 5 200 metrów na rowerach pozostała nas tylko trójka - Mary, Paweł i ja. Naprawdę warunki były bardzo ciężkie - nawet dla tak zaprawionego w boju człowieka jak ja. W Base Camp jak to w Base Camp. Miejsce, gdzie dobrze czuja się tylko twardziele i strasznie zmotywowani himalaiści. Spartańskie standardy to najkrótsze i oddające najbardziej panujące tam warunki określenie" - opowiadał Ireneusz Szpot.

- Pokonywanie trasy, wspaniale widoki, chłód i deszcze to jednak nic w porównaniu tym, co zdarzyło się w pobliżu nas. Na kilkadziesiąt godzin przed planowanym przejazdem naszej wyprawy na drogę na pograniczu Tybetu i Nepalu zeszła potężna lawina błotna grzebiąc minimum 33 ofiary. Nawet nie chce mi spekulować, co byłoby z nami, gdyby.. W efekcie musieliśmy zmienić plan i skorzystać z przelotu helikopterem 18- kilometrowego odcinka nad miejscem tej tragedii. Najważniejsze, że jesteśmy cali i zdrowi. Podobnie jak nas, ewakuowano ponad 500 turystów z Europy i Indii, którzy przymusowo spędzili weekend w miasteczku Tatopani.

Przed nami jeszcze zwiedzanie nepalskiego miasta Bhaktapur wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO, pożegnalna kolacja w hotelu i 8 sierpnia koniec 1000 -kilometrowej wyprawy. Wrażeń mnóstwo, widoki zapierające dech w piersiach, wiele przemiłych spotkań. Wszystko byłoby maksymalnie na TAK gdyby nie ta tragiczna w skutkach lawina - dodał I. Szpot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski