Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozchwytywany Franciszek Sterczewski: Nie będę niczyim listkiem figowym

Karolina Koziolek
Karolina Koziolek
Zdaniem Franciszka Sterczewskiego w Poznaniu przydałoby się stanowisko oficera transportowego, który promowałby komunikację miejską, rowerową i pieszą.
Zdaniem Franciszka Sterczewskiego w Poznaniu przydałoby się stanowisko oficera transportowego, który promowałby komunikację miejską, rowerową i pieszą. Grzegorz Dembiński
Franciszek Sterczewski mówi o tym, jaki widzi swoją przyszłość w przestrzeni publicznej, dlaczego Jacek Jaśkowiak jest rewersem sprawczego PiS-u oraz dlaczego nie nosiłby koszulki "Wolne Miasto Poznań". Odnosi się też szeroko do zmian drogowych w mieście i tłumaczy, dlaczego chciałby wrócić do "niepolitycznej rury" prezydenta Szczęsnego-Kaczmarka.

To w końcu chcesz być radnym czy nie?
Przede wszystkim interesuje mnie zmiana miasta, przestrzeni, mentalności, czy budowa kultury obywatelskiej. Chciałbym mieć wpływ, być za coś odpowiedzialny, wprowadzać swoje pomysły w życie, ale można to robić na różnych odcinkach tej machiny, którą jest miasto.

Na jakich odcinkach?
Najchętniej na tych związanych z przestrzenią publiczną, czyli są to m.in. transport, zieleń, rewitalizacja, czy szeroko pojęta kultura miejska. Gdyby się okazało, że jest konkurs na jakieś ciekawe stanowisko, to rozważyłbym udział.

Na jakie stanowisko?
Na dziś mam sporo swoich zajęć, więc nie zastanawiam się nad niczym konkretnym. Ale jeśli byłaby taka opcja, to rozważyłbym ścieżkę podobną np. do Piotra Libickiego, który był aktywistą, a w 2014 r. wygrał konkurs i przeszedł na stronę urzędu. Zaczął brać odpowiedzialność za miasto w obszarze estetyki, dzięki czemu m.in. Stary Rynek jest piękniejszy. Formalnie niewiele od niego zależy, ale dzięki temu, jakim jest człowiekiem i jaką ma charyzmę, wyrobił sobie dobre relacje z różnymi wydziałami. Czyli nie trzeba kandydować w wyborach, by dokonywać zmian.

Skoro nie plastyk miejski, to kto?
Kiedyś zastanawiałem się nad oficerem rowerowym. Jestem zdumiony, że z powodu niezadowolenia z pracy dotychczasowego oficera, zdecydowano się zlikwidować całe stanowisko. Wojciech Makowski nie wpasował się osobowościowo do tej roli, ale taki oficer jest Poznaniowi potrzebny bardziej niż kiedykolwiek. Wiem, że Makowski ma wielką wiedzę merytoryczną, ale zabrakło mu tej charyzmy, którą ma Piotr Libicki. Szkoda, że nie rozpisano nowego konkursu, choć moim zdaniem najlepiej byłoby w rozszerzonej formule np. na Oficera Transportowego, który zajmowałby się promocją komunikacji jako całego systemu, którego jednym z elementów jest infrastruktura rowerowa.

Czym taki oficer miałby się zajmować?
Byłby to ktoś, kto promowałby zarówno komunikację zbiorową, jak i ruch rowerowy oraz pieszy. Obecnie z tematu infrastruktury robi się wojnę polityczną. To wielka strata, ponieważ w przyszłości każda realizacja zwykłych postulatów będzie wymagała dodatkowych dyskusji, czyli w efekcie to upolitycznienie oznacza stratę czasu, a jak wiadomo czas to pieniądz. Taki oficer mógłby mieć na celu odczarowanie transportu z polityki poprzez kreowanie pozytywnego wizerunku.

Grzegorz Dembiński

Od czego to będzie zależało, czy zdecydujesz się kandydować do Rady Miasta?
Owszem, biorę pod uwagę taką ewentualność, ale z tego, co wiem, tożsamość różnych ciał politycznych i komitetów dopiero się krystalizuje. Oczywiście znamy wypowiedzi poszczególnych polityków, czy społeczników na różne tematy, ale jeszcze nie wiem, o co konkretnie będą walczyć, idąc do wyborów. Nie znam programów, albo choćby podstawowych haseł, czy postulatów. Nie chcę się angażować w żaden z komitetów w ciemno, nie wiedząc, co zaproponują poznaniakom, jakie pomysły mają na miasto. Poza tym w tym momencie ważniejsze dla mnie jest działanie, niż pokazywanie się na konferencjach, wyrażając poparcie dla osób, które nawet prywatnie darzę sympatią.

Do kogo Ci najbliżej?
Myślę o mieście w poprzek. W każdym z środowisk widzę osoby kompetentne i pracowite. Jeśli miałby stworzyć wymarzoną listę, to znalazłby się tam Łukasz Mikuła z PO, Tomasz Lewandowski z Lewicy, Dorota Bonk-Hammermeister z Prawa do Miasta, czy Paweł Głogowski z Ulepsz Poznań. Są nawet obszary, w których mogę rozmawiać z Jarosławem Puckiem, np. podzielamy ocenę Nowej Głogowskiej. Tak jak w wielu sprawach, nie zgadzam się z PiS-em, tak na poziomie miasta często popieram Klaudię Strzelecką.

Takiej listy jednak nie będzie, więc co dalej?
Chciałbym dowiedzieć się od poszczególnych komitetów, pod jakim kątem patrzą na miasto. Co mają do zaoferowania pracownikom, a co pracodawcom? Co dla seniora, a co dla jego wnuczka? Co by chcieli zrobić, by Poznań tętnił życiem?
Moim zdaniem tematem kampanii będzie transport i m.in. Strefa Tempo 30, a tu trzeba uczciwie powiedzieć, co było w ostatnich latach robione dobrze, a co jest do zrobienia lepiej. Cała liberalna część poznańskiej sceny politycznej jest w lekkim rozkroku: zarówno ruchy miejskie, lewica, a także Jacek Jaśkowiak wraz z PO. Każdy z nich będzie musiał bronić tego, co się działo przez ostatnie cztery lata. Ruchy miejskie i lewica, ponieważ miały swoich wiceprezydentów, PO z oczywistych względów. Każde z tych ciał jednak inaczej ocenia to, co działo się np. w polityce transportowej, w związku z czym nie wiem, w jakim kształcie się te wszystkie komitety ukonstytuują, zatem póki co czekam na rozwój zdarzeń, choć przede wszystkim jako wyborca, a nie potencjalny kandydat.
Miałeś propozycję startu, od którejkolwiek z tych grup?
Tak szczerze to od wszystkich poza PiS-em. Ale odnoszę wrażenie, że niezależnie, czy jest to partia, czy ruch miejski, wszystkim zależy na młodych osobach. Konkretnie na ich nazwiskach i rozpoznawalności, ale na ich pomysłach. Starsi i tak „wiedzą lepiej”, a od nas młodych oczekują, żebyśmy się pokazywali. Starsi uważają, że należy im się więcej ze względu na doświadczenie i lata spędzone w polityce. Ja oraz wielu znanych mi aktywistów bez doświadczenia partyjnego mamy swój potencjał, który pokazaliśmy przy okazji Łańcuchów Światła, czy w ramach codziennej pracy w miejskich stowarzyszeniach. Nie będziemy niczyim listkiem figowym.

Która z tych propozycji była Ci najbliższa?
Żadnej z tych propozycji nie traktuję wystarczająco poważnie. Dzisiejsze zaproszenie jeszcze nic nie znaczy, bo nie wiadomo kto z kim i o co konkretnie będzie walczył. Zgadzając się, nie wiem, na co się piszę. Sam nie wiem, czy w ogóle chcę startować w wyborach. Zachęcam wszystkie środowiska, by jak najszybciej określiły się, tym bardziej, że te wybory nie będą takie jak poprzednie dlatego, że pierwszy raz rywalem nie będzie Ryszard Grobelny oraz jeszcze nigdy polityka krajowa nie miała takiego wpływu na wybory samorządowe, jaki będzie miała w tym roku. To, że PiS ma świetne wyniki w sondażach, na pewno wpłynie na wyniki w Poznaniu.

Frekwencja na organizowanych przez Ciebie Łańcuchach Światła pokazuje, że Poznań raczej nie będzie głosował na PiS.
Z jednej strony sprzeciwiamy się zawłaszczaniu sądów przez polityków, sprzeciwiamy się arogancji władzy, z drugiej strony PiS pokazuje niesamowitą sprawczość i wolę walki, więc nie lekceważyłbym tej partii. Największym problemem Jacka Jaśkowiaka jest to, że jest rewersem PiS-u. Owszem, jest otwarty światopoglądowo, pokazuje Poznań jako miasto tolerancyjne, ale jeśli chodzi o twarde zarządzanie, widzę brak konsekwencji.

Adrian Wykrota

Na przykład?
Polityka rowerowa. Jaśkowiak wprowadził ją jako ważny temat kampanii wyborczej, a niestety, niektóre zmiany w mieście wyglądają jak fuszerka np. strefa Tempo 30. która wygląda szpetnie, jest nieintuicyjna i często powoduje kolizyjne sytuacje. Zmiany były wprowadzane bez odpowiedniej informacji i otoczki promocyjnej. Strefa Tempo 30 w swojej istocie powinna być taka jak przy placu Cyryla: szerokie chodniki dla pieszych i wyniesione skrzyżowania, by samochód musiał zwolnić. Czasem lepiej działa przestrzeń wspólna, typu shared space, niż wydzielanie przestrzeni kolorowymi pasami np. dla ścieżek rowerowych. To paradoks, że strefa lepiej wyszła za czasów Ryszarda Grobelnego lekceważącego ruch rowerowy niż teraz, za Jacka Jaśkowiaka. Mimo obietnic, poza Wartostradą w tej kadencji nie powstanie już żadna kompleksowa trasa rowerowa.

Jacek Jaśkowiak podkreśla, że swoje pomysły przywiózł z Kopenhagi.
Kocham Kopenhagę, no ale gdzie Rzym, gdzie Krym. Czasami wydaje mi się że prezydent wygrywając wybory, pomyślał, że ma pełną legitymację do radykalnych zmian, po czym, jak się okazało, że nie idzie, to się z tego rakiem wycofuje. Tymczasem Jaśkowiak pierwszego dnia swojej pracy powinien rozpocząć proces edukacji społecznej i powiedzieć, że tak, owszem, tam, tam dojdziemy, ale za 15-30 lat. A on wsadził radnych do autobusu, zabrał do Danii i powiedział „tak robimy”. To znów jest działanie polityczne, na skróty, lub zwykła naiwność.

W Gdańsku aktywiści z urzędem zrobili to inaczej. Brali na wyjazdy do miast niemieckich, czy do Skandynawii po dwóch radnych i urzędników różnych wydziałów, na dobrych przykładach stopniowo przekonując ich do innej wizji miasta. Po 10 latach takiego procesu mają dobry klimat do zmian rowerowych, zarówno po stronie mieszkańców, jak i urzędników, czy policji. Ale to też jeden z elementów całej strategii. Gdańsk co roku organizuje m.in. akcję Rowerowy Maj, w której wszystkie szkoły rywalizują o to, do której największa liczba dzieci dojeżdża na rowerze. Efektem jest zaangażowanie tysięcy rodzin, promocja dobrej idei i miasta.

U nas była terapia szokowa.
Gdyby terapia szokowa miała finał w postaci uporządkowanej, zielonej, bezpiecznej przestrzeni, to wszyscy byliby zadowoleni, a nawet dumni, lecz przez złą realizację i konflikty, polityka rowerowa się upolityczniła. Wydaje mi się, że to raczej zaniedbanie i brak konsekwencji. Raczej brak woli, niż zła wola. W tym momencie poznaniacy, co pokazują badania, mając budżet do zagospodarowania, pieniądze przeznaczyliby chętnie na żłobek, na park, a nie na ścieżkę rowerową. Prezydent dał reflektor na rowery, a w momencie, kiedy uznał, że tematy rowerowe źle się kojarzą, zmienił front, zlikwidował stanowisko oficera rowerowego. W maju ubiegłego roku rada miasta uchwala Program Rowerowy, a w grudniu prezydent o nim zapomina, co wywołało protest 12 miejskich stowarzyszeń, które prezydent w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” przyrównuje do ONR-u.

Jak to odebrałeś?
Mam wrażenie, że prezydent nie zdawał sobie chyba sprawy o jakie stowarzyszenia i jaką sprawę chodzi.

Twoim zdaniem nie wiedział o czym mówi?
Nie wiem, o czym wtedy myślał. Mam do niego duży zarzut o to, że bardziej ceni sobie zdjęcie w Playboyu w rękawicach bokserskich niż udzielenie poważnego wywiadu dotyczącego realnych problemów Poznania. Bardziej sobie ceni PR niż sprawczość. Do wspomnianego wywiadu był wyraźnie nieprzygotowany. Na jego miejscu zapłaciłbym każde pieniądze, by nigdy nie został opublikowany. Odpowiedź na każde pytanie obnaża jego brak wiedzy.
Jak Twoim zdaniem powinno się podejść do tematu transportowego?
Wszelkie zmiany w przestrzeni muszą być dobrze zaprojektowane, zrealizowane i zakomunikowane mieszkańcom przed ich wprowadzeniem. Tak jak to się dobrze odbywa np. na św. Marcinie. Warto się rozejrzeć za tematami, które zamiast kontrowersji wywołują radość jak Wartostrada, czyli nie zabierając miejsca kierowcom, lecz generując nową przestrzeń do rekreacji i spędzania czasu także dla seniorów i dzieci. Wyobrażam sobie np. taką trasę wschód-zachód wzdłuż ul. Warszawskiej, przez Śródkę, Ostrów Tumski, dalej przez Solną, aleję Wielkopolską, aż po Sołacz i Golęcin, gdzie na taką rowerowo-pieszą nić jest miejsce. Rozejrzałbym się wzdłuż i w poprzek "Pestki".

Grzegorz Dembiński

Wyczuwam protesty.
To przykre, że wszystkie takie zmiany drogowe, które w innych miastach są przyjmowane przez mieszkańców z radością oraz z aprobatą policji i rady miasta, u nas wywołują skrajne emocje. W ostatnim czasie kierunek zmian często był dobry, ale jego realizacja pozostawiała sporo do życzenia. Stało się tak w przypadku Strefy Tempo 30, czy na Słowackiego. Poprawa sytuacji pieszych i rowerzystów, instalowanie ławek, zieleni niskiej i wysokiej nie musi oznaczać likwidacji miejsc parkingowych.

Co zawiniło?
Zabrakło komunikacji z mieszkańcami. Przede wszystkim zauważam tu wielką nieobecność miasta. Do tak trudnych zmian trzeba mieszkańców przygotować, wytłumaczyć im korzyści. Najlepiej gdyby mieli możliwość zobaczenia zmian w praktyce w ramach prototypowania przestrzeni. Tak robi się w Skandynawii, czy krajach Beneluksu. Przez tydzień, czy dwa na 10 metrach ulicy pokazuje się wersję po zmianach. Mieszkańcy mają szansę nie tylko zobaczyć coś na wizualizacjach, czy projektach, które mało kto rozumie. Mają wtedy okazję poczuć różnicę, zobaczyć, co ich czeka, powiedzieć, co o tym sądzą. Świetny przykład pochodzi z Nowego Jorku, gdzie urbanistka Janette Sadik-Khan odpowiedzialna za zarządzenie transportem zastosowała to w przypadku Times Square. Mieszkańcy wówczas czują się potraktowani poważnie, a ich głos jest brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Oczywiście takie podejście jest kosztowne, ale z drugiej strony, rezygnując z komunikacji z mieszkańcami, musimy liczyć się z hejtem.

Jak jednym zdaniem podsumujesz kadencję Jacka Jaśkowiaka?
Niekonsekwencja.

Wesprzesz go w wyborach?
Nie oczekuję, że dosłownie uklęknie i powie "wybaczcie", ale liczę na samokrytykę wyrażoną w pozytywnym programie.

Są tylko minusy?
Nie. W wielu obszarach jest lepiej. Cieszy remont Świętego Marcina, placu Kolegiackiego, rynku Łazarskiego, działania nad rzeką. Tutaj wielkie zasługi Mariusza Wiśniewskiego. Jednak brakuje mi spójnej wizji na całe miasto. Mam wrażenie, że boimy się marzyć. Chętniej myślimy o przeszłości niż o przyszłości, bo jeśli się zdarzy, że obiecamy za dużo to się narazimy wyborcom. A rzecz w tym, by mierzyć siły na zamiary i te zamiary atrakcyjnie komunikować. Lubimy tymczasowe frazesy w stylu "Wolne Miasto Poznań".

Nie podoba Ci się to hasło?
Wszyscy szukają nowego „know-how”, ale chyba nie tędy droga. Z „know – how” był problem, bo słowa okazały się obietnicą bez pokrycia. Chwaliliśmy się, że wiemy jak, a potem przyszła Kaponiera, stadion i dworzec PKP... Z kolei poza tym, że jest to aluzja do Wolnego Miasta Gdańsk, to w wersji graficznej jest to słaba kopia hasła „coexist” polskiego grafika Piotra Młodożeńca, czego ja jako absolwent uczelni artystycznej nie mogę zaakceptować. Dobre hasło, czy logo, powinno być spójne i ładne. Moim zdaniem ta sprawa jest objawem braku kompleksowego myślenia o promocji miasta.

Ty też uważasz, że to niedobrze, że prezydent, jako samorządowiec angażuje się w sprawy polityki ogólnokrajowej?
Wydaje mi się, że to jest świadome podejście wielu polityków, by polityką zewnętrzną budować wizerunek u swoich wyborców.
Tak samo Prawo i Sprawiedliwość wszystkie swoje wojenki: z Unią, z Niemcami, z Izraelem i USA prowadzi głównie na użytek polityki wewnętrznej, tak Jacek Jaśkowiak swoją wojnę z PiS prowadzi na użytek konsolidacji własnego elektoratu. I sądzę, że jest to jedna z jego najmocniejszych kart.

Uważasz, że jego działania nie są szczere?
Nie wiem. Mi bliższa jest postawa prezydenta Wrocławia, który jest określony w swoich poglądach, jednak potrafi się porozumieć z każdym niezależnie od barw politycznych, czego efektem najlepszy dworzec w Polsce i rewelacyjnie zarządzane miasto, gdzie się po prostu wygodnie żyje. Wolałbym, żeby prezydent był obecny nie tylko na ringu, ale również wśród mieszkańców na ulicy.
Jacek Jaśkowiak ma szanse wygrać jesienne wybory?
Myślę, że tak, ale jest w trudnej sytuacji. Gdyby do drugiej tury wszedł Jarosław Pucek, to wszystko jest możliwe. Pucek jest tam, gdzie Jaśkowiak był cztery lata temu. Nie ma nikogo u władzy i może wiele obiecać i prowadzić pełną ofensywę na bramkę. Poza tym mogą zacząć działać sentymenty po Grobelnym. Ale co będzie proponował i kto będzie w jego szeregach, wciąż jest niewiadomą. Nieznany jest również kandydat PiS. Moim zdaniem większe szanse miałby Szymon Szynkowski vel Sęk, który zna miasto i kiedyś był świetnym radnym niż Tadeusz Zysk, który wydaje mi się raczej bezbarwny.

Jaki jest bilans obecnej prezydentury?
Mimo różnych błędów i zaniechań prezydenta bilans jest korzystny. Jaśkowiak ma szczęście do dobrych zastępców. Oprócz wcześniej wspomnianego Wiśniewskiego pozytywnie oceniam pracę Tomasza Lewandowskiego w obszarze mieszkaniowym, czy Jędrzeja Solarskiego, który być może nie jest ekspertem od sztuki współczesnej, ale dobrze zarządza poznańską kulturą. Chciałbym, by ten zespół kontynuował swoją pracę.

Co zostało po „Łańcuchach Światła”?
Nasza grupa przez całą jesień organizowała spotkania, pokazy filmowe, działaliśmy, dyskutowaliśmy. A w grudniu, jak była potrzeba, to protestowaliśmy. Pozostała we mnie wielka energia i poczcie odpowiedzialności. Chcę dalej angażować się, broniąc wspólnych wartości, jak prawo do głosu, czy szukając i promując nowych wartości wspólnych. Tak, jak prezydent Wojciech Szczęsny Kaczmarek, modernizując miejską kanalizację, mówił, że rura nie jest polityczna, tak ja mogę powiedzieć, że kilka rurek, które składają się na rower, to też nie jest polityka. W Nowym Jorku, czy Londynie rewolucja transportowa wydarzyła się za czasów republikańskiego burmistrza Michaela Bloomberga. W Londynie za czasów konserwatywnego Borisa Johnsona. Obecnie w zrównoważony transport najwięcej inwestują Chiny zarządzane przez partię komunistyczną. Niezależnie od naszych poglądów, czy wyznania zrównoważony transport po prostu się opłaca.

Łańcuch Światła na placu Wolności - zobacz wideo:

Znowu wróciliśmy na rowery.
Ach tak, „Łańcuchy”. Cóż, cały czas wracam do tych dni. Myślę o wszystkich ludziach, którzy się wypowiadali i angażowali się. Pokazaliśmy wyjątkowość Poznania na tle innych miast. Poczułem dumę z bycia poznaniakiem i Wielkopolaninem. Zresztą chyba nie tylko ja. Czuję się zaszczycony, że mogłem być w samym oku tego cyklonu. Zastanawiam się teraz, do ilu miejskich spraw mógłbym dopisać taką otwartą, wspólnotową, narrację, jak podczas Łańcuchów Światła.

Czy Franek Sterczewski żyje dla idei? Pytam o to, bo wiele osób zastanawia się, co robisz na co dzień, jak żyjesz.
Obecnie pracuję w biurze jako architekt, poza tym wymyślam i organizuję wydarzenia jako wolny strzelec. Współpracuję z podmiotami prywatnymi, NGO'sami, czy festiwalami, m.in. z Centrum Otwarte, MIASTOmovie, czy Short Waves Festival. Projektuję, koordynuję, przyszłość planuję. Póki co robię swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski