Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Elizą Wróblewska, zawodniczką PGE Akademii Judo Poznań, jedną z największych nadziei polskiego judo, o trenerze, nauce i chłopaku

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
23-letnia Eliza Wróblewska to trzykrotna laureatka naszego Plebiscytu na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski
23-letnia Eliza Wróblewska to trzykrotna laureatka naszego Plebiscytu na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski Waldemar Wylegalski
Rozmowa z Elizą Wróblewską, zawodniczką PGE Akademii Judo Poznań, ubiegłoroczną medalistką młodzieżowych ME i jedną z największych nadziei polskiego judo przed igrzyskami w Paryżu.

Zobacz też: Poznanianka Eliza Wróblewska nie została miss Wielkopolski

Dawno nie widziano Pani na macie podczas zawodów, ale to chyba nie dlatego, że straciła Pani motywację do uprawiania sportu?
Absolutnie nie straciłam, tylko w listopadzie ubiegłego roku miałam nieprzyjemny upadek na kolano podczas campu w Izraelu. Przez trzy miesiące miałam rehabilitację, po czym 10 lutego poszłam pod nóż i z perspektywy czasu żałuję, że tak późno, bo operacja łąkotki była dla mnie zbawienna. Od 2-3 lat walczyłam z bólem w kolanie i wreszcie mam ten problem już za sobą. Trzy tygodnie temu pojechałam już na camp Europejskiej Federacji Judo (EIU) do chorwackiego Poreca i mimo że nie walczyłam jeszcze na maksymalnych obrotach, to i tak czułam się jak nowo narodzona.

W tej sytuacji drugie półroczne będzie dla Pani pewnie czasem intensywnych startów i poprawiania pozycji w światowym rankingu judoczek?
Ogólnie właśnie taki jest plan, ale na razie nie jest on jeszcze sprecyzowany, jeśli chodzi o terminy i miejsca startów. Na pewno 17 lipca wystąpią w Grand Prix Zagrzebia, gdzie z pierwszej dziesiątki rankingu w wadze 70 kg zgłosiło się już sześć zawodniczek. Imprezą sezonu są MŚ w Uzbekistanie, ale najpierw muszę się tam zakwalifikować. Wiadomo jednak, że mam duże szanse na wyjazd, tym bardziej, że każda federacja może zgłosić dwie judoczki. W mojej wadze najgroźniejszą rywalką jest Katarzyna Sobierajska z Przemętu koło Wolsztyna. To młodsza ode mnie zawodniczka, ale o podobnych warunkach fizycznych i sporym talencie. Do tej pory w oficjalnych zawodach zawsze jednak ze mną przegrywała. Nie wiem z czego to wynikało. Być może za każdym razem miałam lepszy pomysł na walkę. Tak jak wspomniałam na MŚ możemy jednak jechać też obie.

Kilka lat temu na pytanie o cele sportowe odpowiadała Pani, że chce pojechać na igrzyska do Tokio po naukę, a na igrzyska do Paryża po medal. Plany jednak trzeba było zweryfikować...
Rzeczywiście do stolicy Japonii nie dotarłam, ale to nie znaczy, że zmieniam swoje plany wobec Paryża. Będę miała wtedy 25 lat i będę już w miarę dojrzałą zawodniczką. Nie chcę jednak mówić, że marzenie o medalu olimpijskim musi się spełnić właśnie wtedy, bo przecież w życiu sportowca pisanie dokładnych scenariuszy obarczone jest dużym ryzykiem. Przepustką do Paryża będą regularne występy w prestiżowych imprezach i miejsca w nich w przedziale 1-7.

W realizacji ambitnych celów ma Pani pomóc nowy klubowy trener, Włoch Giorgio Vismara. Co może Pani o nim powiedzieć po pierwszym spotkaniu na campie w Chorwacji?
To olimpijczyk z Barcelony, brązowy medalista MŚ i wicemistrz Europy z 1991 r. Do Poznania przyjedzie po rozwiązaniu kontraktu z federacją estońską, w której odpowiadał za kadrę seniorów. To bardzo ułożony trener, dużą wagę przywiązujący do detali. Jest zwolennikiem ciężkiej pracy, ale nie zamordystą. Założenia są takie, że ma w klubie pracować ze mną i z Agatą Szafran przynajmniej do czasu igrzysk w Paryżu. Cieszę się, że prezes i trener PGE Akademii Judo, Radosław Miśkiewicz, po raz kolejny nie boi się, żeby zatrudnić zagranicznego szkoleniowca, który ma już określone sukcesy na koncie i nowatorską wizję pracy.

Nie jest już Pani nastolatką, która może poczuć znudzenie judo, ale wciąż jest Pani taką osobą, która widzi potrzebę rozwijania się poza sportem?
Tak to prawda, bo jakoś nie mam przekonania do tezy, że we współczesnym sporcie zawodnik musi wszystko podporządkować tylko treningom i startom. Dlatego w piątek bronię pracy licencjackiej pt. „Prawo reklamy w branży kosmetycznej” w Wyższej Szkole Bankowej i wciąż myślę o zrobieniu magisterki, bo nie chcę zaniedbać edukacji. Mam jednak nadzieję, że lepiej mi pójdzie niż z prawem jazdy, na które czekałam aż 5 lat.

W sierpniu czeka Panią sesja zdjęciowa dla firmy kosmetycznej. Pani chłopak, Jan Kaczmarek może się obawiać, że będzie musiał się spotykać za jakiś czas z celebrytką, a nie ze sportsmenką...
Taki wariant nie grozi. Dla mnie to będzie pewnie nowe doświadczenie, tak jak swego czasu start w wyborach miss Wielkopolski. Mój chłopak poza tym jest fizjoterapeutą w kadrze taekwondo i dobrze się orientuje, na czym polega życie wyczynowego sportowca. Nie sądzę, żeby to zaszkodziło naszemu związkowi. Bardziej się martwię przenosinami do Szwajcarii mojej siostry Laury, z którą jestem bardzo zżyta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski