Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z ojcem Leonardem Bieleckim o ks. Natanku

Karolina Koziolek
Ks. Piotr Natanek jest bezkompromisowy i takie osoby o silnych osobowościach będą pociągały za sobą ludzi - uważa franciszkanin o. Leonard Bielecki.
Ks. Piotr Natanek jest bezkompromisowy i takie osoby o silnych osobowościach będą pociągały za sobą ludzi - uważa franciszkanin o. Leonard Bielecki. Karolina Koziolek
Niektórzy wierni Kościoła katolickiego potrzebują listy tego, co jest dobre, a co złe, chcą jasnego komunikatu "rób tak i tak". I na takie zapotrzebowanie odpowiada ks. Piotr Natanek czy "ksiądz" Krzysztof Sochacki - mówi o. Leonard Bielecki.

W ostatnim czasie pojawiają się kapłani albo nawet pseudokapłani, którzy zdecydowanie odcinają się od hierarchii Kościoła i głoszą swoje prawdy. Jest to m.in. ks. Natanek, czy "ksiądz" Sochacki z Krakowa, który założył własne zgromadzenie zakonne.

O. Leonard Bielecki - Jeśli kapłan głosi coś innego niż naukę Kościoła katolickiego, to staje się odszczepieńcem. Jeśli przyrównamy Kościół do krzewu winnego, to w jakiś sposób ten pęd, czyli ten właśnie kapłan, jest odszczepiony od całego krzewu. W tym sensie ks. Natanka można by nazwać takim pędem, odszczepionym od nauki Kościoła. Nie można też zapomnieć, że hierarchowie Kościoła pełnią swoje funkcje przy asystencji Ducha Świętego.

Skąd się wzięli ci ludzie, którym nie przeszkadza fakt, że hierarcha Kościoła, ks. kardynał Stanisław Dziwisz nałożył na ks. Natanka kary. I to hierarcha, który był sekretarzem głowy Kościoła - papieża Jana Pawła II.
O. Leonard Bielecki - W historii Kościoła takich sytuacji było do tej pory bardzo wiele. Niektóre z nich doprowadzały do powstawania odłamów. Św. Franciszek również nawoływał do pewnego radykalizmu. Jednak wszystko to, co głosił, było oparte na Piśmie św. Kto wie, być może ks. Natanek również tak myśli. Jest jednak zasadnicza różnica, Franciszek nigdy nie uciekał z okrętu, jakim jest Kościół. Starał się o legalizację swojego zakonu u samego papieża. U ks. Natanka natomiast już na samym początku słyszymy wypowiedzenie posłuszeństwa Kościołowi.

Niektórzy mówią, że zachowanie ks. Natanka może być skutkiem działania demonicznego. Po czym można to poznać?
O. Leonard Bielecki - Przede wszystkim sieje lęk. Zwróćmy uwagę, że kiedy przychodzi do Maryi Anioł, mówi "Nie bój się, Maryjo". Szatan kojarzony jest z lękiem, sianiem strachu. Jezus natomiast jest Księciem Pokoju. Kapłan nawet, kiedy mówi o zagrożeniu, o złych duchach, to musi wprost proporcjonalnie ukazać wielkość Chrystusa.

No, ale przecież ks. Natanek właśnie to robi. Chce mianować Chrystusa królem Polski.
O. Leonard Bielecki - Nie wszystko, co mówi ks. Natanek jest złe. On po prostu nie chce zrezygnować z tych punktów zapalnych, na które zwracają mu uwagę biskupi.

Ludziom to nie przeszkadza. 1400 osób podpisało list w jego obronie. Nawet podczas rekolekcji charyzmatycznych prowadzonych w ostatni weekend przez o. Jamesa Manjackala w Poznaniu pojawili się obrońcy ks. Natanka. Mieli oznakowany samochód, nie wstydzili się tego.
O. Leonard Bielecki - Ks. Natanek jest postacią charyzmatyczną, trudno się zatem temu dziwić. Zwłaszcza, jeśli stoi za nimi autorytet kapłana.

Z drugiej strony ks. Natanek wydaje się śmieszny z tą swoją gitarą, dziwną wymową, specyficzną intonacją.
O. Leonard Bielecki - A nie zna pani innych "wielkich ludzi", którzy byli śmieszni, jak pacynki wręcz, a szły za nimi miliony? Okazuje się, że czyjaś fizjonomia i postura może nam się wydawać mało poważna, ale to nie znaczy, że nie będzie pociągała ludzi za sobą.

A jakich ludzi pociąga za sobą ks. Natanek?
O. Leonard Bielecki - Myślę, że to bardziej pytanie do socjologów. To pewnie osoby przeświadczone o jego nieomylności, które potrzebują przywódcy, które potrzebują bardzo jasnego stanowiska. Potrzebują listy rzeczy, co jest dobre, a co złe. To osoby, które chcą jasnego komunikatu "rób tak i tak". I one to robią.

Dominikanin O. Ludwik M. Wiśniewski w swoim bardzo krytycznym liście do nuncjusza apostolskiego w Polsce wiosną napisał, że Kościołowi w Polsce brakuje twarzy. Brakuje silnej postaci, jaką był np. ks. kardynał Stefan Wyszyński. Może część wiernych zobaczyła tę "nową twarz" w ks. Natanku?
O. Leonard Bielecki - Z całą pewnością ks. Natanek jest człowiekiem absolutnie przekonanym o prawdziwości swoich przekonań. Pewnie nie chodzi mu o medialną kreację swojej osoby, aczkolwiek wielu, obserwując jego postawę, może odnieść wrażenie rodzącej się nowej postaci na horyzoncie Kościoła w Polsce. On sam czuje się prorokiem i trzeba też pamiętać, że przez lata pracował na swój autorytet. Może teraz tłumaczyć sobie własną sytuację, znanymi przecież w historii przykładami proroków, którzy często byli znieważani i wyszydzani. On i jego obrońcy są przekonani, że muszą przeżyć swój holocaust, muszą ponieść ofiarę ze względu na prawdę, którą głoszą. Jednak trudno jest przyrównywać ks. Natanka do ks. prymasa Wyszyńskiego.

Ludzie szukają czegoś wyjątkowego, pragną wyjątkowych przeżyć, chcą się doskonalić, uczynić swoje życie szczęśliwym, pełno jest tego typu poradników. Takich ludzi jest bardzo wielu także w samym Kościele. Chcą "uczynić swoje życie wyjątkowym", ks. Natanek może i w tym pomóc?
O. Leonard Bielecki - On z pewnością daje im takie poczucie wyjątkowości, szczególnej walki, poczucie wybraństwa. To może nadawać ich życiu sens.

Podobne działanie ma, moim zdaniem, "ksiądz" Krzysztof Sochacki z Krakowa. Utworzył on Zgromadzenie Braci Serca Maryi, w którym chce zebrać osoby pokrzywdzone przez los.
O. Leonard Bielecki - To jest niebywałe, że dla tych ludzi fundamentem nie jest powołanie, czyli Chrystus, tylko wspólne trudne doświadczenia życiowe. Jeśli jest to dzieło Boże, to fundamentem powinna być chęć pójścia za Chrystusem.

W tym wypadku ludzie idą za człowiekiem.
O. Leonard Bielecki - W tym miejscu można by zadać analogiczne pytanie, co takiego dzieje się z ludźmi, że tworzą się sekty. Bywa, że za pomocą zdrowego rozsądku trudno wytłumaczyć fakt, że jakaś grupa ludzi lgnie do takiej a nie innej osoby, a nam może wydawać się to wręcz absurdalne.

To, co ich wszystkich łączy, to może głód duchowości, czyli zjawisko w gruncie rzeczy bardzo pożyteczne.
O. Leonard Bielecki - Jak sądzę właśnie to zapewnia tym biednym, młodym ludziom ów "ksiądz" z Krakowa. Znów tutaj możemy powiedzieć, że daje im poczucie wybraństwa i wyjątkowości, poczucie tego, że są przeznaczeni do czegoś więcej, że oni jako ci jedyni poznali jakąś prawdę. Zdają sobie przy tym sprawę, że często takie rzeczy związane są z pewną ofiarą, więc ponoszą ją ze zrozumieniem.

Kościół chyba niewiele może zrobić w takiej sytuacji?
O. Leonard Bielecki - W przypadku ks. Natanka może przed wiernymi jasno wyrazić swoje stanowisko. Nałożyć na takiego kapłana kary pokazując, że to, co głosi, nie ma nic wspólnego z nauczaniem Kościoła. Jeśli zaś chodzi o Krzysztofa Sochackiego, może jedynie ogłosić, że nie jest on księdzem katolickim. Pojawianie się co jakiś czas ludzi, którzy przypisują sobie szczególne posłannictwo, powołując się przy tym na Chrystusa, nie budzi jednak mojego zdumienia, podobne sytuacje, jak już wspominałem, zdarzały się w historii Kościoła.

Nie uważa ojciec, że jest to wyraz kryzysu duchowego w samym Kościele? Jego wierni odchodzą do fałszywych księży albo przez Kościół ukaranych?
O. Leonard Bielecki - Ludzie potrzebują autorytetu. Nie boję się tego, że ludzie odchodzą z Kościoła, ponieważ rośnie nowa jakość w Kościele. Pojawiają się ludzie bardziej świadomie przeżywający wiarę. Zostają ci, którzy naprawdę wiedzą, czym jest Kościół, wiedzą, że to oni sami są Kościołem. Mam z takimi ludźmi do czynienia. Oni chcą żyć autentycznie, ale potrzebują też pewnych wzorców ze strony duchownych. To ludzie bardzo wymagający. Ich postawa również mnie buduje.

No właśnie, a jak to jest z wami kapłanami? W swym liście o. Wiśniewski napisał, że duchowieństwo w Polce też przeżywa kryzys. Chociaż wydaje się, że mniej dotyczy to zakonników, a bardziej księży w parafiach.
O. Leonard Bielecki - Słychać głosy, że kuleje formacja, czyli mówiąc prościej, to, jak przyszli księża są kształtowani. Mam wrażenie, że czasami forma, którą każe się przybrać księżom ze względu na godność kapłana, odziera ich często z normalności, a oni sami tracą kontakt ze zwyczajną rzeczywistością i automatycznie przestają być w niej obecni. Uważam jednak, że sposób rozwiązania tego problemu, jaki wskazuje o. Wiśniewski, nie jest najlepszy. Nawet ogólnopolska debata na ten temat nie rozwiąże go. Czy dla ludzi jest aż tak ważne obnażanie spraw, które i tak gdzieś tam się jawią, czy ważniejsze jest wkroczenie każdego człowieka na osobistą drogę wiary? Od debat więcej dobrego w swoim środowisku zrobi osoba autentycznie żyjąca wiarą. Tak się odbywały wielkie reformy Kościoła, czego dowodem jest choćby przykład św. Franciszka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski