W poniedziałek informowaliśmy, że straż miejska skarży się, iż część kierowców, których fotoradar złapał na przekroczeniu prędkości, za wszelką cenę stara się uniknąć kary. W Poznaniu od początku roku 764 takie sprawy trafiły do sądu. Zdaniem Przemysława Piweckiego, rzecznika straży miejskiej, „kombinatorzy” mają małe szanse, by w sądzie uniknąć kary. Ruch Palikota twierdzi coś innego.
– Właściciel pojazdu dostaje wraz wezwanie do wskazania, kto w chwili, gdy radar zrobił zdjęcie, kierował samochodem – mówi Paweł Janus z poznańskiego Ruchu. – Ale jedną z opcji do wyboru jest odmowa wskazania kierującego i zapłacenie grzywny, bez punktów karnych. To przecież nic innego jak próba zarobienia. Straż miejska czy policja sugeruje w ten sposób: zapłać, a zapomnimy o punktach.
Ruch Palikota w internetowej kampanii informacyjnej nazywa takie działania zabawą w „łap frajera”. I namawia kierowców, by nie byli frajerami i nie przyznawali się w przypadku, gdy sami prowadzili auto. Bo jeśli wyjawią to dopiero przed sądem, sprawa pewnie zostanie umorzona. Takie orzeczenia już są. Sędziowie umarzali postępowania, uzasadniając, że nie ma obowiązku udowadniania własnej niewinności i nie można donosić na samego siebie.
- Obywatel może się bronić wszelkimi prawnie dostępnymi metodami - mówi Paweł Janus. - Skoro straż miejska ucieka się do sztuczek ze zwolnieniem z punktów karnych, to my możemy sprytnie wykorzystać lukę w prawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?