Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rudera, w której żyją Romowie będzie rozebrana. Co z nimi?

Anna Solak
Na podwórku piętrzą się śmieci, pełno tu błota i kałuż.
Na podwórku piętrzą się śmieci, pełno tu błota i kałuż. Grzegorz Dembiński
Niska, przysadzista chatka na górczyńskich terenach działkowych przy ul. Krauthofera wygląda na opuszczoną. Zapada się dach, drzwi się nie domykają, a płot chyli się ku upadkowi. Gdyby nie kolorowe pranie suszące się na sznurze i grupka dzieci bawiących się na podwórku, można by pomyśleć, że nikt tutaj nie mieszka.

- Jest ich dwadzieścioro, w tym dziesięcioro dzieci - mówi Piotr z Zabrza, który pomaga poznańskim Romom. Sam też jest Romem, ale ma normalną pracę i polskie obywatelstwo. By to potwierdzić, pokazuje dowód osobisty. - Te dzieci mają metryki, bo rodziły się już w Polsce, nie w Rumunii, skąd pochodzą ich rodzice. Ale nie chodzą do szkoły - tłumaczy.

20-osobowa grupa Romów, w tym dziesięcioro dzieci, mieszka w fatalnych warunkach. 1 marca ich dom zostanie zburzony, bo zagraża życiu

Warunki socjalne są naprawdę ciężkie. Na podwórku piętrzą się śmieci, pełno tu błota i kałuż. W pustostanie nie ma wody i prądu, a nawet toalety.

- Latem był tu jeden smród i brud - skarży się pan Rafał, który mieszka po drugiej stronie ulicy. - Tyle dobrego, że nie są nachalni, nie narzucają się nam na co dzień - mówi.

Jacek Kubiak z poznańskiej Straży Miejskiej potwierdza, że okoliczni mieszkańcy skarżyli się na uciążliwe sąsiedztwo. Tłumaczy, że w tej sprawie nic nie można było zrobić, bo żeby nałożyć karę, trzeba "złapać kogoś za rękę", np. kiedy nielegalne wyrzuca śmieci.

Lidia Leońska z poznańskiego MOPR-u podkreśla, że problem nie jest nowy, bo to już czwarty z kolei adres, pod którym mieszka grupa Romów. Wcześniej zajmowali m.in. budynek na ul. Milczańskiej i Łęgach Dębińskich, ale musieli się stamtąd wynieść, bo na pierwszy teren wszedł deweloper, a o drugi upomniał się prywatny właściciel. Teraz muszą się wyprowadzić, bo budynek został przeznaczony do rozbiórki. Mają czas do 1 marca.

- W tej chwili znaleźli już nowy budynek przy ul. Głównej i lada dzień się tam przeprowadzą - mówi Lidia Leońska. Zaznacza też, że jeśli warunki okażą się trudne, stowarzyszenie "Pogotowie Społeczne" ma już miejsca na przyjęcie tej grupy.

Ci jednak niechętnie odnoszą się do propozycji, bo ta oznacza ich rozdzielenie. Kobiety i dzieci trafiłyby do ośrodka przy ul. Jawornickiej, a mężczyźni na ul. Borówki. To dwie różne dzielnice.

- Nikt nam nie pomaga, radzimy sobie sami - mówią mężczyźni zgromadzeni na podwórku przed chatą. Nie chcą podawać nazwisk ani pozować do zdjęć, bo jak mówią, nic z tego nie wynika.

"To nieprawda, że nie otrzymują pomocy. Mają opiekę dentysty i położnej"

Anna Tworzowska jest pracownikiem socjalnym. Doskonale zna ich sytuację, bo ul. Krauthofera to jej rejon.
- To nieprawda, że nie otrzymują od nas pomocy - mówi. - Dostarczamy im odzież i środki czystości, mają też opiekę dentysty i położnej - wylicza.

Patryk Pawełczak, pełnomocnik ds. mniejszości narodowych przy wojewodzie uważa, że ich wydalenie nie rozwiąże sprawy. - Zresztą w praktyce nie można ich deportować, bo jako Rumuni są obywatelami Unii - tłumaczy.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski