Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruina w centrum? Ale gratka!

Leszek Waligóra
Na początek ponarzekajmy: jak można było w centrum miasta takiego jak Poznań dopuścić do powstania takiej ruiny, rupieciarni, wysypiska śmieci, innymi słowy: gymyli, jak poznańskie Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego? Jak można było taką firmę, z taką tradycją, położyć? Każdy polityk powie: to wina tego, owego i tamtego. Populista dołoży: to wina prywatyzacji. Ludzie podchwycą, zakrzykną: złodzieje i będzie ok. Ponarzekali. A załatwili coś? A skąd!

CZYTAJ KOMENTOWANY TEKST: Koniec ZNTK, czyli atrakcyjne grunty pod młotek

Tymczasem prywatyzacja mogła uratować ZNTK. Państwo nie inwestowało w nie złotówki od lat. Państwo nie gwarantowało zleceń. Natomiast firma zatrudniała ludzi. Owszem, prywatyzacja często oznacza zwolnienia. Ale jak firma może zatrudniać więcej ludzi, niż zarabia? Z czego ma im płacić? Drukować pieniądze? Wyprzedawać majątek? Po to jest prywatyzacja. Polega z reguły na tym, żeby zakład sprzedać komuś, kto ma dużo pieniędzy i działa w branży. A jeśli nie działa, to ma tych pieniędzy wystarczająco dużo, aby zatrudnić fachowców od unowocześniania firm.

W Poznaniu skończyło się na tym, że firmę sprzedano komuś, kto miał trochę pieniędzy i pomysł na to, jak zarobić ich jeszcze więcej. I na tym może się znał. A na branży - już nie bardzo. I tak firma, która miała dwie ogromne wartości - tereny w centrum miasta i świetnych fachowców - została kupiona z powodu tych pierwszych, a skrzywdziła tych drugich. I w czasach, gdy pod Poznaniem jak grzyby po deszczu powstawały zakłady produkcyjne, ta musiała upaść. Musiała, bo?

Spójrzcie na zdjęcia wewnątrz naszego dzisiejszego wydania, one dużo mówią. To krajobraz po wojnie. Dziś szanujące się zakłady produkcyjne nie działają w centrach miast. Bo pod miastami tereny są tańsze, bo podatki niższe, bo dojazdy dla dostaw łatwiejsze. Bo wreszcie za 20 hektarów gruntów w centrum miasta, można wybudować pięć takich fabryk poza miastem. I takie fabryki pod miastem stoją, tak nowoczesne, że to co widzimy na zdjęciach z ZNTK, wydaje się obrazkami ze średniowiecza.

Za skandaliczną prywatyzację ZNTK powinien ktoś odpowiedzieć, nie tylko ten, kto je kupił i położył, ale i ten, co tak nieszczęśliwie je sprzedał. Ale to mleko już się rozlało. Teraz pytanie: co z tym fantem stanie się dalej. Tej firmy nic i nigdy już nie uratuje, ale co się stanie z tymi dwudziestoma hektarami? Za taki teren w takim miejscu niejedno miasto dałoby się pokroić. To jak gwiazda z nieba, jak Boże Narodzenie w lipcu. Bo większość miast centra ma już zabudowane, stoją tam często potworki architektoniczne z różnych epok i stylów, w różnych konwencjach i stanach technicznych.

A tu? Poznań ma perełkę. Ma miejsce, aby stworzyć spójną koncepcję, aby „zaszaleć”. Niemal tuż obok są Wolne Tory, na które już powstały koncepcje. Czy będą wchodziły w życie? Nie wiem, jak dla mnie są zbyt grzeczne, ale to zawsze lepsze niż nic. Ale warto, aby Poznań, jako miasto, które już raz straciło stojący w tym miejscu zakład, spróbowało odzyskać choć to miejsce. Dla swoich mieszkańców. Nie w sensie dosłownym, niekoniecznie kupując te tereny. Ale tworząc wizję, która pozwoli za 20-30 lat z dumą oprowadzać po tym miejscu wycieczki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski