Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces oskarżonego o znęcanie się nad psem Łukasza S.

Norbert Kowalski
Ruszył proces oskarżonego o znęcanie się nad psem Łukasza S.
Ruszył proces oskarżonego o znęcanie się nad psem Łukasza S. Paweł Relikowski
We wtorek w poznańskim sądzie rejonowym na Starym Mieście rozpoczął się proces Łukasza S. oskarżonego o znęcanie się nad psem. Według prokuratury miał on w marcu zeszłego roku wystawić swojego psa na parapet w jednym z mieszkań na os Chrobrego i zamknąć okno. W ten sposób miał się przyczynić do śmierci czworonoga. Pies spadł bowiem na ziemię. Łukaszowi S. do dwóch lat pozbawienia wolności. Oskarżony nie przyznaje się do stawianego mu zarzutu.

– Stoję nie w tym miejscu, w którym powinienem, bo to ja jestem pokrzywdzony w tej sprawie. To ja straciłem psa – mówił na wtorkowej rozprawie.

Łukasz S. przekonywał, że ze śmiercią zwierzęcia nie ma nic wspólnego a całe zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem. Jak opowiadał, tego dnia z rana spotkał się ze swoim kolegą Michałem, a następnie wraz z nim oraz Kasią, współlokatorką, poszli z psem na spacer. Później mieli odprowadzić psa do domu.

Zobacz też: Piła: 2,5 roku więzienia za znęcanie się nad psem

– Zostawiłem otwarte okno w swoim pokoju. Zawsze tak robiłem jak było ciepło – tłumaczył przed sądem. Następnie wraz ze znajomymi miał pojechać do Przeźmierowa. Kiedy wrócił do Poznania przed blokiem zobaczył radiowozy i policjantów.

– Kasia poszła do domu, a ja z Michałem pojechaliśmy jeszcze dalej. Dopiero od niej dowiedziałem się, że pies wypadł z okna – wyjaśniał Łukasz S. I podkreślał, że kiedy adoptował psa ze schroniska, był on w bardzo złym stanie. – Doprowadziłem go do porządku. Wtedy on odżył – opowiadał.

W taką wersję wydarzeń nie wierzą przedstawiciele Fundacji Głosem Zwierząt, która występuje w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy.

– Wątpię, by pies sam wskoczył na parapet. Trudno przyjąć hipotezę, że pies wspiął się na meble, a później na parapet. Moim zdaniem usytuowanie mebli względem okna na to nie pozwala. To będzie jednak trudna sprawa, bo wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego – przyznaje Zbigniew Kruger, pełnomocnik fundacji.
Z kolei Mateusz Łątkowski, pełnomocnik Fundacji na Rzecz Ochrony Zwierząt Mondo Cane dodaje: – Będę bardzo zadowolony, jeśli oskarżonego w ogóle uda się skazać.

Podczas rozprawy sąd przesłuchał również troje świadków, w tym wspomnianego już wyżej Michała, kolegę Łukasza S., z którym oskarżony przebywał feralnego dnia w marcu zeszłego roku.

– Łukasz tego nie zrobił, bo w tym czasie, kiedy to się stało, byliśmy razem. Poza tym nie po to brał tego psa, żeby wystawiać go na parapet. Kiedy dowiedział się, co się stało by w szoku i nie mógł w to uwierzyć. Łukasz dbał o tego psa – opowiadał kolega oskarżonego.

Zobacz też: Zabił psa prądem bez okrucieństwa?

Z kolei jeden z ówczesnych współlokatorów Łukasza S. zeznawał, że pies był spokojny i nikomu w domu nie przeszkadzał. – Nigdy nie słyszałem żeby szczekał. Nie chodził także po domu, tylko siedział w pokoju Łukasza. Pies wyglądał dobrze. Był zadbany – mówił były współlokator Łukasza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski