Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces w sprawie zabójstwa wędkarza w Lusowie. Grzegorz L. miał opisać zbrodnię w notesie. „Rzuciłem się w świat fantazji”

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
W poznańskim sądzie rozpoczął się proces Grzegorza L. oskarżonego o zabójstwo ojca
W poznańskim sądzie rozpoczął się proces Grzegorza L. oskarżonego o zabójstwo ojca Robert Woźniak
Rozpoczął się proces 43-letniego Grzegorza L., który odpowiada za zabójstwo swojego adopcyjnego ojca. Ciało mężczyzny wyłowiono z jeziora Lusowskiego w maju 2015 r. Wówczas przyjęto, że umarł on w wyniku utonięcia. Dopiero po latach śledczy oskarżyli Grzegorza L., który wpadł przez zapiski w swoim notesie, gdzie miał opisać, jak zabił swojego ojczyma. W sądzie przekonywał, że był to wytwór jego wyobraźni. „Rzuciłem się w świat fantazji” – mówił.

Według prokuratury 26 maja 2015 r. oskarżony zrzucił z pomostu swojego ojczyma, w konsekwencji czego mężczyzna wpadł do wody Jeziora Lusowskiego i utonął. Motywem działania Grzegorza L. miała być zemsta za doznane ze strony ojczyma krzywdy w okresie dzieciństwa, wyrządzone zarówno jemu, jak i jego matce.

Na środową rozprawę, która odbyła się w Sądzie Okręgowym, Grzegorz L. został doprowadzony w kajdankach z aresztu śledczego. Swoje wyjaśnienia rozpoczął od odczytania oświadczenia.

– W dniu dzisiejszym rozpoczyna się proces w sprawie śmierci mojego ojca, który na pewno nie powinien mieć miejsca. Samo pojawienie się na ławie oskarżonych jest dla mnie niewyobrażalnie traumatycznym doznaniem, choć śmierć tego człowieka, który tak naprawdę miał epizodyczny wpływ na moje wychowanie, nie wywołało u mnie jakichś dramatycznych doznań, to jednak nie mogłem zbagatelizować swoich przemyśleń i refleksji

– rozpoczął Grzegorz L.

W dalszej kolejności wspomniał, że w wieku 4 lat został adoptowany przez Wojciecha i Marię L., którzy stworzyli mu prawdziwy dom, choć ojczym zostawił go i jego matkę cztery lata później.

– Ojciec założył inną rodzinę, urodził się z tego związku jego biologiczny syn, a ja pozostałem wobec tego obojętny. Miłość mojej mamy w pełni rekompensowała mi brak ojca. Mama bowiem nigdy później nie związała się z innym mężczyzną, a w najtrudniejszych, początkowych dniach po odejściu ojca, wielokrotnie powtarzała mi, że jestem dla niej całym światem i to najzwyczajniej mi wystarczało

– dodał.

Oskarżony twierdzi, że na ławie oskarżonych zasiadł, ponieważ informatorzy donieśli na niego policji. Mężczyzna odniósł się także do swoich notesów i zawartych w nich zapiskach. Powiedział, że część z nich nie jest prawdą, m.in. fragment zatytułowany „Zbrodnia po latach”, w którym opisuje zabójstwo swojego ojczyma.

– Te moje pisania są fantazją autora tych zapisków. Jestem w tym zakresie jedną z wielu osób, która pisze i ucieka się w ten sposób do świata fantazji, a pragnę podkreślić, że dotąd nie słyszałem, aby jakikolwiek światowej sławy autor kryminalnych bestsellerów czy scenariusza i reżyser filmowy o takiej samej tematyce zasiadał na ławie oskarżonych

– mówił.

Dodał, że jego ojczym był doskonałym pływakiem.

– Prokurator stwierdza, że wrzuciłem ojca do wody i uciekłem. (...) Ojciec chorował i tylko zawał serca mógł być przyczyną jego zgonu

– twierdzi.

Odpowiadając na pytania sądu i swojego obrońcy, oskarżony zeznał, że jego ojczym nigdy nie znęcał się nad nim i jego matką, a sugerujące to zapiski w notatkach miał wymyślić.

Wyjaśnił również kim był informator, który miał donieść na niego policji. Wskazał, że Krystian S. mieszkał u niego ze swoją żoną Joanną. Pewnego razu Grzegorz L. miał pochwalić się kobiecie, że chce napisać książkę i pokazać swoje notatki.

– S. otrzymał korzyść za obciążenie mnie w sprawie rozboju. Powiedział prokuratorowi, że dopuściłem się zabójstwa ojca i że mu się tym chwaliłem. W sprawie rozboju, w której obaj byliśmy oskarżeni, on dostał rok, a ja 3 lata więzienia

– dodał.

Przypomnijmy, latem ubiegłego roku doszło do napadu na jedną z restauracji w Tarnowie Podgórnym. Wówczas policjanci zatrzymali m.in. Grzegorza L. Wtedy też przeszukano mieszkanie mężczyzny i znaleziono jego notesy.

Obrońca oskarżonego, mec. Jędrzej Kubera wskazał, że w ocenie jego klienta, mężczyzna, z którym Grzegorz L. dopuścił się rozboju, wskazał go jako zabójcę, by osiągnąć korzyść, co mu się udało.

– Ojciec mojego klienta dostał zawału serca, nie wzbudziło to niczyich podejrzeń. Mój klient podaje, że jego ojciec umiał pływać, natomiast przy pomoście było od 0,5 do 1 metra wody. To jest absolutnie niewyobrażalne, by po wepchnięciu do wody pan miał utonąć w wodzie do kolan

– mówił mecenas.

Tak wyglądają najgroźniejsi przestępcy w Polsce. Zobacz zdję...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski