Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryby zamiast wędki!

Zapiski na kaftanie
A może by tak rzucić to wszystko...? I wyjechać w Bieszczady?

A może by tak rzucić to wszystko...? I wyjechać w Bieszczady? Taka myśl przez głowę przeszła, gdy po całym dniu gadania, słuchania, odpowiadania na głupie pytania (których ponoć nie ma), siadasz i przypominasz sobie, że nic dziś nie jadłeś, a i tak masz nadwagę. Tak, tak, szczupły niegdyś redaktor zmienił się w "klopsiki atakują". Ale żeby mu ktoś powiedział... A skąd! Dobrze wyglądasz, świetnie, och, ale się dobrze trzymasz, zmarszczki ci się wygładziły, powodzi się redaktorowi, widzę. Na zwyczajne: muszę schudnąć, słyszysz: z czego? Aż przychodzi któregoś dnia szef i mówi, że idziesz w masę. Z dawna nie widziana ciotka powie, że na zdjęciach to wyglądało, że pół ciebie. Zupełnie nieznany ktoś, kto cię widział tylko na zdjęciu, powie: ale to kiedy robione było? I fotoszopa ktoś tu nie żałował!

I wytłumacz tu tym swoim hejterom, że to wszystko ze zgryzot, ze stresów, z pracy w niesprzyjających życiu warunkach. Jedni od tego siwieją, inni łysieją, jeszcze inni tyją. Jeszcze innych chwyta to wszystko naraz. W moim przypadku to jakiś cholerny wyścig. Co będzie szybsze: siwizna, łysina czy beczułka zamiast sześciopaku? Tadam! Zdobywcą głównej nagrody, złotej patery i ręki księżniczki zostaje uroczyście bebzol. Plus 7 kilogramów dla zdrowia i urody. Brawo ja!

Powiedzieli: dieta i sport. Z diety to ja najbardziej lubię bigos. Ale bigos ponoć odpada, chyba że wyjąć z niego mięso. Zaraz za bigosem są wina. Wina odpadają, bo co prawda o mięśniu piwnym się tylko mówi... ale nieekonomiczne to i prawnie wątpliwe. Na trzecim miejscu są ryby. I tu dietetyk kiwa głową, że i owszem, że i tak. Że miażdżycy zapobiega, że Japończycy przecież długo żyją. Stanęło na rybach.

A jak ryby... to sport jakby się już sam wybrał. Nie, nie, ruch musi być, oczywista sprawa. Nie żadne więc wędkarstwo spławikowe, nawet krzesełka wędkarza nie mam. Fachowy spinning. Rzucasz i kręcisz. I podciągasz. I nęcisz. I te szczupaki atakują, te potwory spod wody się rzucają wściekle. Kupujesz wędkę, zdajesz egzamin, kupujesz drugą wędkę. A może i trzecią, jeśli wytłumaczą, że na tę trzecią to już taaaaka ryba będzie. I przynęty. Dobre, lepsze i najlepsze. Toż to cała nauka już jest! Obkupiłem się. Pierwsze sukcesy nawet były. A to okonek tak cieniutki, jakby głodował. A tu szczupaczek, co to wymiar miał, gdy ząb wysunął. I długo, długo nic. Z taaaakim sprzętem na ryby, a ryb ni ma.

Aż tu nagle widzę, że straż miejska łapie bezdomnego, co ryby w parkowym stawie łowił. Toż to brat w niedoli! Na jakiś tam kijaszek próbował. Myślę sobie: toż ci strażnicy głupi. Tyle się mówi o pomaganiu bezdomnym. Żeby zamiast ryby dać im wędkę. A ci się człowieka przedsiębiorczego czepiają. Zaraza, zaraz... on na ten swój kijaszek coś złowił! A żebyż go...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski