W sobotę pogrzebaliście swoje szanse na utrzymanie w ekstraklasie koszykarek, ale pan już chyba wcześniej nie wierzył w szczęśliwy koniec, skoro przed meczem z Odrą Brzeg pojechał pan z juniorkami na turniej MP do Lublina...
Ryszard Barański: - To był przypadek, a nie objaw zniechęcenia czy dezercji. Poza tym licencję ma wykupioną mój asystent Marek Lebiedziński, więc to było najrozsądniejsze rozwiązanie. Jak obejmowałem zespół na początku roku, to nie miałem poczucia, że stoimy na straconej pozycji, choć bagaż czternastu porażek tkwił w głowach zawodniczek. Gdybym powiedział wtedy, że nie wierzę w utrzymanie drużyny, byłbym po prostu cyniczny. Wiara ostatecznie odpłynęła po przegranym meczu z lokalnym rywalem, MUKS, w fazie play-out. Mimo że jesteśmy już spadkowiczem do końca będziemy walczyć o honor.
Z perspektywy czasu można ocenić, że klub nie był przygotowany do gry w ekstraklasie?
Ryszard Barański: - Pamiętam przedsezonowe rozmowy. Były dyskusje na temat tego, czy nie wycofać się z rozgrywek. Tak sugerował menedżer Łukasz Zarzycki. I jak oceniamy same wyniki to trzeba przyznać, że miał rację. Z drugiej strony jak już się zgłosiliśmy, to nie po to, by myśleć, że nic nam się nie uda.
Wiele osób podkreśla, że dla młodych zawodniczek ten sezon będzie zbawienny, ale dopiero za 2-3 lata?
Ryszard Barański: - Coś w tym jest, bo spędzonych minut na parkiecie PLKK nikt już im nie zabierze. Trzy wygrane i kilka meczów przegranych w końcówce, to i tak więcej niż można się było spodziewać po pierwszych trzech miesiącach sezonu. Na młodzieży powinna się też opierać drużyna w następnym sezonie. Jeśli nie będzie jakiejś katastrofy finansowo-organizacyjnej, to zespół oparty na poznaniankach za rok lub dwa wróci do ekstraklasy.
Czytaj także:
Koszykarki Inei AZS Poznań straciły szansę na utrzymanie w ekstraklasie
No tak, ale przez cały sezon słyszeliśmy, że spadek nie będzie tragedią, bo zawsze można wykupić "dziką kartę" i nadal grać w elicie żeńskiej koszykówki?
Ryszard Barański: - Sytuacja już się zmieniła. W PLKK ustalono, że nie będzie dzikich kart, a liga kontraktowa wystartuje najwcześniej w 2014 r. Ta I liga nie będzie wielkim nieszczęściem dla klubu. Pozwoli zachować płynność finansową, bo przecież nie będzie spektakularnych transferów, ani zagranicznych zawodniczek, bo na ich grę w I lidze nie zezwala regulamin. Nie potrafię powiedzieć, czy nadal będę prowadził drużynę. Z prezesem ustaliliśmy, że będzie tak do końca sezonu. Później mogą być brane pod uwagę różne warianty. Czas pokaże kto obejmie ster, ale ja pewnie wrócę do pracy z młodzieżą.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?